EN

3.06.2022, 10:36 Wersja do druku

Migawki z krainy zła

„Lilla Weneda” Juliusza Słowackiego w reż. Grzegorza Wiśniewskiego z Teatru Wybrzeże w Gdańsku na 46. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych Klasyka Żywa. Pisze Paweł Kluszczyński z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Dominik Werner

Trzecim finalistą konkursu „Klasyka Żywa” prezentowanym podczas Opolskich Konfrontacji Teatralnych była „Lilla Weneda” z Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Spektakl w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego jest dość brutalistyczną wizją dramatu Juliusza Słowackiego. Nie zobaczymy słowiańskiej łagodności, przeciwnie – zło ukryte w najgłębszych zakamarkach ludzkiej duszy.

Akcja rozgrywa się w czasach przedhistorycznych na ziemiach polskich. Dominujący dotychczas lud Wenedów przegrywa walkę z Lechitami, a ich król Derwid staje się niewolnikiem na dworze zwycięzców. Jedna z królewskich córek, Lilla, pragnie uwolnić ojca i wyrusza na terytorium wroga. Jej celem jest też wrócić do domu ze złotą harfą, symbolem rodu. Jej plany niweczy żona władcy Lechitów, Gwinona. Za obliczem bezlitosnej władczyni kryje strach i troskę o synów. Pozwala wrócić Lilli z ojcem, ale pod warunkiem, że uda się jej trzy razy wyrwać go śmierci. Każda z prób jest zwycięska dla Wenedów, jednak królowa niechętnie realizuje obietnicę. Zezwala Derwidowi opuścić dwór, ale każe mu wybrać między córką i harfą. Król powraca do swojego ludu z Lillą. Roza, druga jego córka, jest rozczarowana, że cenny instrument pozostał w rękach wroga. Lilla decyduje się na odzyskanie harfy, wiedząc, że to droga w jedną stronę.

W gdańskim spektaklu każdy z bohaterów reprezentuje inną formę nienawiści względem drugiego człowieka, pragnie tylko zemsty. Trudno doszukiwać się w nich miłosierdzia, czy choćby współczucia. Lilla (Magdalena Gorzelańczyk) jest bezwzględną kobietą, gotową zrobić wszystko, aby dopiąć zamierzonego celu. Podobnie Gwinona (Katarzyna Dałek), bohaterka o niezwykłej sile, dominująca w męskim otoczeniu. Derwid (Krzysztof Matuszewski) jest torturowany, oślepiony, ale mimo to potrafi sprzeciwić się oprawcom. Bardzo wyrazista jest Sylwia Góra, jej Roza wie, że Wenedowie przegrali, ale do końca walczy o symbol wiary, tożsamości narodu.

fot. Dominik Werner

Scenografia Mirka Kaczmarka budzi niepokój. Głębia sceny jest oddzielona ażurową siatką, za którą wisi głową w dół ciało człowieka do złudzenia przypominającego władcę Wenedów. Na tylnej ścianie wyświetlane są zdjęcia zbrodni wojennych. Roza w umieszczonym po prawej stronie laboratorium wywołuje odbitki makabrycznych scen, nieustająco wieszcząc klęskę. Lechici to pławiący się w przepychu zdobywcy. Wytatuowane ciała Wenedów świadczą o ich przywiązaniu do tradycji i wiary – harfa to polichromowana figura Matki Boskiej. 

„Lilla Weneda” z Teatru Wybrzeże drażni zmysły, począwszy od muzyki Rafała Ryterskiego, poprzez scenografię i kostiumy, a skończywszy na fotografiach. Trzeba mieć silne nerwy, aby wytrwać do końca. W momentach największego napięcia Sylwia Góra robi zdjęcia z fleszem, po czym następuje zaciemnienie sceny, a po włączeniu świateł odnajdujemy się w innym już momencie historii. Szkoda, że w życiu jesteśmy pozbawieni stopklatki pozwalającej przewijać zły czas. 

pokaz 1 czerwca 2022 na 46. Opolskich Konfrontacjach Teatralnych „Klasyka Żywa”, 27 maja–5 czerwca 2022

Paweł Kluszczyński – rzemieślnik kultury, z wykształcenia technolog chemik, z pasji autor recenzji, felietonów, dramatów, poezji, bajek, bloga ijestemspelniony.pl; zawodowo od zawsze związany z teatrem, finalista VII Edycji Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego dla młodych krytyków teatralnych, członek Komisji Artystycznej 28. Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.

Źródło:

Materiał własny