„Uroboros. Rewia na trzy aktorki” wg scen. i w reż. Agaty Koszulińskiej w Komunie Warszawa. Pisze Katarzyna Harłacz w Teatrze dla Wszystkich.
Komuna Warszawa w spektaklu „Uroboros. Rewia na trzy aktorki” porusza temat konsumpcjonizmu, materializmu i ekologii, z przymrużeniem oka dzieli się sposobami jak powstrzymać katastrofę klimatyczną i zwycięsko wyjść z tych zmagań dotyczących środowiska.
Dzięki zaangażowaniu różnorodnych osób (oprócz reżyserki Agaty Koszulińskiej, także projektantka mody Alicja Tkaczyk) powstała humorystyczna opowieść o gonitwie za złudnymi wartościami i o tym, jak przerost formy nad treścią i przesada mogą spowodować, że straci się z oczu to, co najważniejsze. Ale inne wątki tej opowieści zachęcały do cieszenia się życiem i korzystania z niego bez poczucia winy – z rozmysłem, w ramach prawdziwych potrzeb i bez popadania w przesadę w którąkolwiek ze stron.
Przed spektaklem teatr zaprosił na wystawę tematycznie nawiązującą do granej sztuki. Wystawa skupiała się na aspekcie klimatycznym, konsumpcjonizmie i świadomości wyboru ekologicznego (artyści Komuny Warszawa zachęcają m.in. do wymiany ubrań oraz do niekupowania ubrań nieetycznie wyprodukowanych). Spektakl miał szersze, bardziej wielowymiarowe przesłanie i odnosił się do wielu aspektów korzystania z dobrodziejstw tego świata.
Ubrania mogą wpływać na nasze poczucie pewności siebie, mogą być przejawem prestiżu – w lepszym outficie zyskujemy uznanie w oczach innych, czujemy się dowartościowani. Ale ciągle bycie w napięciu, by dotrzymać kroku i być takim, jakim wyznaczają nam trendy, jest niekomfortowe.
Spektakl w reżyserii Agaty Koszulińskiej w humorystyczny sposób namawia do zdrowego rozsądku – do świadomego dbania o klimat, bez marnotrawstwa i nadmiernego materializmu, ale też do tego, by cieszyć się życiem i korzystać z przyjemności w dojrzały sposób. Jedno i drugie wymaga wzięcia odpowiedzialności za siebie, swoje potrzeby i za przestrzeń, w której się żyje.
Cały spektakl to kolaż opowieści, kalejdoskop różnorodnych historyjek zabawnie komentujących główny temat. Były to scenki z życia albo kreacje mniej lub bardziej abstrakcyjnych idei.
Scenografia spektaklu była skromna. Dekoracją właściwie była duża sterta ubrań (w którą, co jakiś czas, artyści się zanurzali), garderoba w formie kabiny-przebieralni wypełnionej po brzegi kolorowymi ubraniami (a jakże), oraz prosty stół i kilka krzeseł, przy których aktorzy czasami przysiadali. Reszta sceny, otoczona czernią podłogi i ceglanych ścian, wraz z odbywającymi się na niej zdarzeniami, dawała pole do popisu dla wyobraźni widza. A działy się tu rzeczy szalone – od prezentacji modelek na wybiegu (z profesjonalnym huśtaniem biodrami, ale bez spektakularnych potknięć) i porad dotyczących robienia zakupów, po romantyczne spotkania spersonifikowanych ubrań mających się wyraźnie ku sobie. Była także dramatyczna operacja na otwartym sercu i nawet poród się odbył.
Skromna plastyczna oprawa przedstawienia, ale bogactwo środków wyrazu i ciągłe poszukiwania nieszablonowych rozwiązań na prezentowane treści były ogromnym atutem tego przedstawienia. Śpiew i rytmiczna muzyka pobudzały do zabawy i dowcipnie nawiązywały podjętego tematu. Dodatkowo intensywne operowanie światłem podkręcało atmosferę.
Artyści odgrywaniem różnych ról, tańcem i śpiewem, w przebraniach adekwatnych do sytuacji, dawali pokaz swoich wielorakich umiejętności. Swobodnie poruszając się w czasie i w przestrzeni sceny, co rusz przekształcali się w innych bohaterów. Delikatne niedopowiedzenia były szansą do użycia wyobraźni przez odbiorcę tego żywiołowego widowiska. Widz nie mógł się nudzić, ciągle był zaskakiwany niecodziennymi okolicznościami.
Wspaniałe wykonanie aktorskie, wszystkie trzy „aktorki” rewii zasługują za uznanie. Zachwycał piękny głos Weroniki Łukaszewskiej, kabaretowe zacięcie Justyny Janowskiej, oraz fascynujący, plastyczny ruch Michała Przybyły, który podczas tańca potrafił zawładnąć sobą całą przestrzeń.