Mam nieszczęśliwie znacznie większe wymagania wobec teatru. Nie chcę, żeby mi ktoś dziś mówił w jakiejkolwiek formie, że nie można maltretować zwierząt. Bo normalny, przyzwoity człowiek to wie. Zboczeńców i psychopatów trzeba leczyć. Więcej, uważam, że nie można maltretować widzów nudą i intelektualną pustką, bo przestaną przychodzić do teatru - o spektaklach wrocławskiego festiwalu Europejskiej Nagrody Teatralnej pisze Krzysztof Kucharski w Polsce Gazecie Wrocławskiej.
W niedzielę późnym wieczorem wręczono we Wrocławiu Europejskie Nagrody Teatralne. Gala zakończyła trwający od wtorku festiwal, na który zjechało prawie tysiąc bardzo ważnych gości z różnych świata stron. Niestety my, tubylcy, zamiast się cieszyć, że nagrodę dostał pierwszy Polak - Krystian Lupa, i to naprawdę zasłużenie - rozmawiamy o zadymianym cygarem homarze jadalnym albo o chomikach gwałtownie uczących się pływać, które były bohaterami przedstawianych we Wrocławiu sztuk. Żałuję, że nie pochylamy się nad usypiającym monodramem wyreżyserowanym przez Guya Cassiersa czy jeszcze nudniejszym teatrem Francoise'a Tanguy. Mam nieszczęśliwie znacznie większe wymagania wobec teatru. Nie chcę, żeby mi ktoś dziś mówił w jakiejkolwiek formie, że nie można maltretować zwierząt. Bo normalny, przyzwoity człowiek to wie. Zboczeńców i psychopatów trzeba leczyć. Więcej, uważam, że nie można maltretować widzów nudą i intelektualną