W lutym 2021 roku zmarł Marian Dutkowski. Krawiec związany od wielu lat z Teatrem Żydowskim w Warszawie. Wytrawny, teatralny „fachura”. Budził respekt już samym swoim wyglądem – miał czarne włosy i takie same wąsy, a na szyi często zawieszony krawiecki centymetr. Ale nie była to tylko stylizacja. Pan Marian był naprawdę mistrzem w swoim fachu. Pisze Rafał Dajbor.
Miałem okazję wielokrotnie bywać w jego krawieckiej pracowni na poddaszu nieistniejącego już budynku Teatru Żydowskiego przy placu Grzybowskim. Zarówno wtedy, gdy potrzeba mi było uszyć kostium do jakiegoś spektaklu, jak i wtedy, gdy na skutek na przykład wahań wagi jakieś spodnie stawały się dla mnie za ciasne, lub za szerokie. Dla pana Mariana nie istniało zadanie nie do wykonania. Nigdy nie narzekał, nie mówił, że coś będzie trudno zrobić. Po prostu brał dany kostium na warsztat i po krótkim czasie wszystko było gotowe. Miał krawiecki fach w małym palcu, a do tego, jakby wbrew swojemu surowemu i poważnemu wyglądowi, był człowiekiem sympatycznym i lubiącym aktorów. Uciąłem z nim sobie niejedną pogawędkę, podczas przymiarek.
Marian Dutkowski został pochowany na cmentarzu w Marysinie Wawerskim w Warszawie przy ul. Korkowej.