Choć intencją Mirosława Barana było podsumowanie półmetka dyrekcji Adama Orzechowskiego w Teatrze Wybrzeże, debata przerodziła się w porównanie obecnego dyrektora i jego poprzednika, Macieja Nowaka. Kolejni dyskutanci przeważnie ograniczali się do opowiedzenia "za" lub "przeciw" obecnemu i poprzedniemu dyrektorowi Wybrzeża. Gdzie wnioski, spostrzeżenia, przemyślenia dotyczące kondycji tej sceny? - Łukasz Rudziński z portalu trojmiasto.pl zabiera głos w debacie o Teatrze Wybrzeże.
Z rosnącym niepokojem obserwowałem debatę poświęconą kondycji Teatru Wybrzeże pod rządami Adama Orzechowskiego, zainicjowaną przez Mirosława Barana z Gazety Wyborczej - Trójmiasto. Dlaczego z tej dyskusji nic nie wyszło? Sedna problemu niemal nie poruszono, krążąc wokół niego bez nazywania sprawy po imieniu. A rzecz dotyczy prowincjonalizmu teatru w Trójmieście. Nie rozumiem niechęci przed wyraźnym sformułowaniem problemu, którego główną tezą miała być zła kondycja Teatru Wybrzeże pod przywództwem Adama Orzechowskiego. Pozostałe trójmiejskie sceny zostały w debacie właściwie pominięte. Z racji położenia geograficznego Trójmiasto (jak inne peryferyjne regiony Polski), aby przyciągnąć uwagę innych ośrodków, musi się wykazać czymś ponad to, co oferuje stolica. W kontekście teatru oznacza to przeważnie atrakcyjny pomysł na placówkę artystyczną i dobrych wykonawców. Jednemu i drugiemu zwykle sprzyja konkurencja