EN

22.07.2024, 09:23 Wersja do druku

Małe życia

„Skok wzwyż” wg scen. Szymona Adamczaka na motywach książki Macieja Jakubowiaka „Hanka. Opowieść o awansie” w reż. Wojtka Rodaka w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.

fot. Karolina Jóźwiak

Awansu społecznego doświadczyło około 24–35% Polaków – pisze literaturoznawca Maciej Jakubowiak w eseju „Hanka. Opowieść o awansie”, na kanwie którego powstał najnowszy spektakl stołecznego Teatru Dramatycznego. Autor drogę ku lepszemu życiu rozpatruje międzypokoleniowo – analizuje losy babki, matki oraz własne doświadczenia. W ciągu stu lat w jego rodzinie nastąpiła znaczna zmiana jakości bytowania. 

Albina urodziła się na wsi. Poznała biedę i głód. Ciężko pracowała. Wzrastała w żalu do ojca, ponieważ nie pozwolił jej na kontynuowanie edukacji, skończyła jedynie dwie klasy szkoły powszechnej. Dla córki pragnęła lepszego życia, nalegała więc, by Hanka się uczyła. Maturę wprawdzie zdała za drugim razem, ale osiągnęła więcej niż matka. Całe życie zawodowe przepracowała w dziale administracji w kopalni węgla na Górnym Śląsku. I choć zajęcie nie było dobrze płatne (kobieta nieustannie zadłużała się), to w kontekście historii rodzinnych jawiło się jako atrakcyjne – bo łatwiejsze i przyjemniejsze niż praca fizyczna. Jej syn Maciek zrobił doktorat. Zamieszkał w dużym mieście. Pracuje jako redaktor gazety poświęconej kulturze. Pisze książki. 

Awans kolejnych pokoleń, zdaniem autora, zależał od wielu czynników, w tym społecznych, ekonomicznych i kulturowych. Wpisywał się także w powszechną tendencję, gdyż jakość życia Polaków od czasów II wojny światowej stopniowo się poprawiała. Model awansu podlegał również ewolucji – od redystrybucji dóbr, po coraz większą indywidualizację. Celem było wyrwanie się ze środowiska rodzinnego i pchnięcie jednostek wyżej (przyznawanie punktów za pochodzenie), by wreszcie w latach dziewięćdziesiątych, w napędzanym rynkiem świecie, niektórzy mogli odnieść sukces. Obywatele otrzymali szansę wybicia się jak na trampolinie i wskoczenia w wymarzony dobrobyt.

Metafora skoku wydaje się najlepiej opisywać zjawisko awansu. Ale nie tylko dlatego Wojtek Rodak (reżyser) i Szymon Adamczak (autor scenariusza i dramaturg) nadali przedstawieniu tytuł „Skok wzwyż”. Jest on również nawiązaniem do dyscypliny sportowej, którą przez dwanaście lat pasjonowała się Hanka – główna bohaterka książki i spektaklu. Wytrwale trenowała, fantazjując o karierze, o współpracy z prestiżowym klubem, o udziale w olimpiadzie. Realizacja marzeń nie była jednak jej dana. Obwiniała za to matkę, ale o tym za chwilę. Niespełnienie w sporcie postrzegała jako tym bardziej dotkliwe, gdyż stanowił on wówczas realny, dostępny niemal na wyciągnięcie ręki, sposób na zmianę jakości życia. W nieskończoność wszak można doskonalić precyzję i umiejętności, pobijać własne rekordy, a przy odrobinie szczęścia odnieść także sukces medialny i finansowy. Aktywność fizyczna jawi się nie tylko jako rywalizacja z innymi, niewątpliwie determinuje wygraną (znakomita scena WF-u w szkole), ale przede wszystkim jako walka z samym sobą, pokonywanie własnych słabości. W tym kontekście sport staje się tu symbolem mierzenia się bohaterów z trudnościami życia.

Mała Scena zmienia się więc w salę gimnastyczną (scenografia Zuza Golińska) z fragmentem przebieralni, wyrysowaną na podłodze bieżnią, poprzeczką do skoków oraz zwisającymi z sufitu kółkami gimnastycznymi. Stosy materacy, przestawiane, zmieniają przestrzeń w mieszkanie Hanki czy pokój Maćka. Marta Ojrzyńska, Helena Urbańska, Ewa Błasiak, Waldemar Barwiński, Marcin Wojciechowski wykonują układy choreograficzne (Agnieszka Kryst) inspirowane ćwiczeniami fizycznymi. Skaczą, biegają, są wciąż aktywni. Oś dramaturgiczna spektaklu zbudowana jest bowiem wokół działalności sportowej Hanki – tej realnej i tej wyobrażonej. W jednej ze scen bohaterka spotyka się z czechosłowacką zawodniczką Haną, która zdradza jej tajniki nowoczesnych technik skoku wzwyż. Może to właśnie pochodzenie protagonistki, a w konsekwencji treningi bez dostępu do metodologii, uniemożliwiły jej osiągnięcie sukcesu?

Hanka przez całe życie miała pretensje do matki, że nie zgodziła się na treningi w prestiżowym klubie, bo wiązałoby się to z przeprowadzką do innego miasta, czyli ze zbyt trudnym przedsięwzięciem dla rodziny. Sytuacja ta zdaje się być dla protagonistki formująca, wręcz chciałoby się rzec – traumatyczna. Wpływa bowiem, w sposób nieuświadomiony, na jej życie. Przez ten pryzmat, Rodak postrzega bohaterkę. Podkreśla również jej rolę jako swoistej łączniczki między pokoleniami, czyli między własną matką i synem. Hanka zdaje się być także zawieszona między światami sportu (wyświetlane w tle informacje o dokonaniach skoczków) i codziennego funkcjonowania (rozmowa z synem przy obieraniu ziemniaków). Jej rozczarowanie życiem, a zarazem uporczywe dążenie do zapewnienia lepszych warunków bytu potomstwu wpływają zarówno na relacje rodzinne, jak i na jej samopoczucie. Pragnie przelać na syna niezrealizowane ambicje i marzenia. Znakomita jest scena, w której naciska na Maćka, by kontynuował treningi hokeja. Podświadomie pragnie zrekompensować w kolejnym pokoleniu to, co zrealizowane nie zostało w jej. W tym aspekcie przypomina własną matkę. Tkwi jak ona w ułudzie możliwości, których gwarantem ma być nie tylko solidne wykształcenie, ale też aktywność fizyczna. Zostawia jednak dziecku przestrzeń na autonomiczne wybory, której sama nie miała. Hanka filtruje wyniesione z domu wartości przez własne doświadczenia. To samo zrobi jej syn. Przejmie pałeczkę w pokoleniowej sztafecie – przeanalizuje i wydestyluje to, co wartościowe i potrzebne w drodze ku obranym celom. Wyemancypuje się, jak dawniej babka i matka. Różnice w percepcji świata znakomicie pokazuje również scena, w której Hanka pogrążona w depresji (po wymuszonym przejściu na wcześniejszą emeryturę) nie chce zgodzić się na terapię. Mimo usilnych starań syna, nie jest zdolna do aktywności. Traci chęć do życia. Poddaje się, ale pałeczkę w rodzinie już przekazała.

fot. Karolina Jóźwiak

Reżyser zauważa jeszcze jeden istotny aspekt – różnicę w awansie implikowaną perspektywą płci. Męski ma charakter linearny, kobiecy często ulega zmianom, załamaniom, na co wpływ mają ciąże, czy wychowywanie potomstwa. Proza codzienności jest wciąż domeną kobiet. Nie mają więc przestrzeni nie tylko na bohaterskie zrywy, ale często również na realizację obranych celów (rezygnacja Ewy Błasiak ze studiów doktoranckich). Bohaterki zepchnięte zostają na margines życia, w kuluary zwyczajności. Wchodzą w wyznaczone role, nie bardzo się w nich jednak mieszcząc – jak Hanka, Ewa Błasiak czy Marta Ojrzyńska, która dzieli się własnym doświadczeniem. Szukają własnego miejsca w świecie, spełnienia i satysfakcji. W tym aspekcie jest to niezwykle kobiecy spektakl. 

Rodak koncentruje się na kumulacji doświadczeń, które w perspektywie międzypokoleniowej pchają bohaterów ku rozwojowi. Jednocześnie uniwersalizuje przekaz, powierzając rolę Hanki kilku aktorkom, bo takich historii mamy wokół wiele. Ewa Błasiak, Marta Ojrzyńska, Helena Urbańska wcielają się w postać kolejno, czego symbolem staje się wdziewany przezeń turecki sweter. Hanka jest odgrywana i opowiadana zarazem, co sprawia, że poznajemy jej historię z różnych perspektyw. Staje się ona tym samym figurą zmiany, symbolem pokolenia, któremu przyszło żyć na przełomie wieków, a w konsekwencji doświadczyć transformacji ustrojowej i społecznej lat dziewięćdziesiątych. Jej historię dopełniają wspomnienia Ewy Błasiak, aktorki niezawodowej, wyłonionej w otwartym naborze, jak określają ją twórcy – „ekspertki codzienności”. Ona w przeciwieństwie do Hanki, swoje marzenia wciąż realizuje, jednym z nich jest udział w przedstawieniu. Obie jednak nie spełniają rynkowych kryteriów, by ich biografie zostały opublikowane. Żyły konwencjonalnie jak tysiące innych kobiet. Coś im się udało, a coś nie wyszło. Ich małe życia w globalnej perspektywie mają jednak ogromne znaczenie – pchają świat do przodu, wpływając na losy kolejnych generacji.

***

„Skok wzwyż”
na podstawie „Hanki. Opowieści o awansie” Macieja Jakubowiaka
scenariusz i dramaturgia: Szymon Adamcza
reżyseria: Wojtek Rodak
premiera: 6 lipca 2024, Teatru Dramatycznego w Warszawie, Mała Scena
występują: Ewa Błasiak (gościnnie), Marta Ojrzyńska, Helena Urbańska, Waldemar Barwiński, Marcin Wojciechowski

***

Marta Żelazowska – pedagog, absolwentka studiów podyplomowych Wiedza o teatrze i dramacie z elementami wiedzy o filmie w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk oraz Krytyki teatralnej w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, a także Laboratorium Nowych Praktyk Teatralnych, otrzymała wyróżnienie specjalne w VI edycji Ogólnopolskiego Konkursu im. Andrzeja Żurowskiego na Recenzje Teatralne.

Źródło:

Materiał własny

Wątki tematyczne