Inne aktualności
- Francja. Aktorka Elizabeth Duda: chcę wypełnić lukę w obecności poezji Miłosza we Francji 21.12.2024 12:43
- Kraków. Projekt „Kultura – pomimo ciemności i ograniczeń 2024” 21.12.2024 11:27
- Lublin. Gruziński balet, Koncert Wiedeński i noworoczne widowisko w CSK 20.12.2024 17:42
- Warszawa. Fundacja Ivana Wyrypajewa Teal House otworzyła program „Art Integration” 20.12.2024 17:35
- Olsztyn. Spektaklem „Setka Jaracza” teatr obchodzi podwójny jubileusz 20.12.2024 17:02
- Warszawa. „Urodziny Leśmiana”. Koncert relaksacyjny, czytanie performatywne i debata 20.12.2024 16:55
- Dolnośląskie. Teatralne królestwo ustanowiono w Nowinie 20.12.2024 16:35
- Warszawa. Nie żyje Svitlana Oleshko 20.12.2024 14:45
- Kraj. Nowy balet „Dziadek do orzechów i Król myszy” z Opery w Zurychu 20.12.2024 14:29
- Warszawa. O ekologii w operze. Dokumentacja opery „Szczur i Drzewo” 20.12.2024 13:25
- Warszawa. Dramat. I co? Tłumaczenia teatralne. Spotkanie w ramach cyklu „Książka w teatrze” 20.12.2024 13:19
- Lublin. Premiera „Cyberiady” 20.12.2024 13:10
- Toruń. Internetowa premiera filmu dokumentalnego z okazji 10-lecia Teatru Muzycznego 20.12.2024 11:30
- Warszawa. Reportaż z pokazu „Sprawa Dantona. Rekonstrukcja” w niedzielę na VOD Teatru Powszechnego 20.12.2024 11:29
Wzrostu wynagrodzeń o 1400 zł, wypłacenia zaległej podwyżki i zmiany kryterium jej przyznawania żądają pracownicy Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN. Grożą też strajkiem. Dyrektor odpowiada, że przy obecnym budżecie spełnienie finansowych oczekiwań jest niemożliwe.
- Od dawna rozmawiamy z miastem i dyrekcją ośrodka na temat poprawy naszej sytuacji, ale nic się nie zmienia. W ratuszu słyszymy, że nie mają oni wpływu na to, w jaki sposób rozdysponowywane są środki wewnątrz instytucji. Z kolei dyrektor przekonuje nas, że wszystko zależy od miasta, ponieważ to ono nie przeznacza w budżecie wystarczająco dużej kwoty na podwyżki. Nie ma odpowiedzialnego za tę sytuację - mówi Bartosz Gajdzik, członek Komisji zakładowej Ogólnopolskiego związku zawodowego "Inicjatywa Pracownicza".
Zrzeszający 60 proc. pracowników związek zawodowy domaga się m.in. wzrostu miesięcznych wynagrodzeń o 1400 zł. Kwota ta wynika z różnicy pomiędzy średnią wynagrodzenia wśród wszystkich instytucji kultury i Teatru NN (to odpowiednio 4150 zł do 3489,45 zł) oraz wielkości inflacji w zeszłym roku. "Domagamy się wzrostu wynagrodzeń, który będzie niwelował tę różnicę oraz równocześnie zrekompensuje roczną inflację" - czytamy w oświadczeniu przekazanym dyrekcji.
Gajdzik precyzuje, że nie jest to wygórowane żądanie. - Te nasze wynagrodzenia są tak niskie, że nawet przy waloryzacji rzędu 1,4 tys. zł, one nadal będą wyglądać słabo. Czy budżet jest to w stanie udźwignąć? Skoro jest w stanie udźwignąć wynagrodzenia na takim poziomie dla innych instytucji, to dlaczego nie dla nas? - pyta pracownik ośrodka. Jego zdaniem za taki stan rzeczy odpowiadają obie strony, czyli miasto, któremu podlega ośrodek oraz jego dyrektor.
- Nawet teraz, na poziomie uchwały budżetowej, można przeprowadzić bardzo prostą operację, polegającą na wyliczeniu średniej kwoty wynagrodzenia i dostosować ją do średniej we wszystkich instytucjach. Z drugiej strony dyrekcja może przesunąć część środków z działań programowych na wynagrodzenia. Tak się jednak nie dzieje, dlatego jesteśmy tu, gdzie jesteśmy - stwierdza.
Związek chce mieć wpływ na przyznawane podwyżki
Pracownikom ośrodka nie podoba się też, że pieniądze przeznaczone przez miasto na podwyżki nie trafiły w tym roku do wszystkich osób. Chodzi o zapisane w uchwale rady miasta średnio 200 zł na każdy etat w instytucji.
- Dyrektor wypłacił je, ale tylko 31 z ponad 60 osób pracujących w ośrodku. Wahały się one od 50 do nawet 740 zł, a gdy zapytaliśmy, dlaczego tak się stało, otrzymaliśmy pisemną odpowiedź, że miały one charakter uznaniowy - tłumaczy Gajdzik i podkreśla, że jeżeli pracownik nie otrzymuje komunikatu zwrotnego, dlaczego nie zasłużył na podwyżkę, nie wie, co powinien zmienić, żeby w przyszłości ją otrzymać. - U nas nie istnieje formalny sposób raportowania pracy, pozwalający ocenić jej efekty. To wprowadziło zresztą w konfuzję także te osoby, które podwyżkę uzyskały. Same nie wiedziały, dlaczego im się ona należała, a innym już nie. Nie ma naszej akceptacji dla takiej sytuacji - dodaje.
Związek domaga się teraz wypłacenia zaległej podwyżki w wysokości 200 zł miesięcznie wszystkim pracownikom lub wyrównania do tej kwoty. Kwestia podziału pieniędzy w instytucji to zresztą jeden z najważniejszych punktów sporu. Stąd też kolejne żądanie, by nie tylko powstały jasne kryteria ich przyznawania, ale też by wpływ na to miał związek zawodowy. - Osoby, które pozostały bez podwyżki i są stratne, zostały potraktowane niesprawiedliwie, dlatego muszą te pieniądze uzyskać. Poza tym przyznano je bez uzgodnienia ze związkiem zawodowym, co jest niezgodne z prawem. Musi dochodzić do uzgodnienia, a tu takiego zabrakło - wyjaśnia pracownik ośrodka.
Gajdzik: 60 osób bez struktury organizacyjnej
Inny postulat stawiany przez związek to wprowadzenie nowego regulaminu organizacyjnego oraz ustalenie aktualnych zakresów obowiązków dla osób zatrudnionych i przestrzegania tak określonych zakresów obowiązków.
Problemem ma być to, że w działach programowych instytucji nie ma stanowisk kierowniczych, a zadania są wyznaczane na bieżąco przez dyrektora. - Bardzo często nie pokrywają się one z zakresem naszych obowiązków. To stwarza duży problem, jeśli chodzi o warunki pracy. Nie należymy do zespołów, które mają jakiś zakres zadań. Jest 60 osób, które nie wpisują się formalnie w żadną strukturę - mówi Gajdzik.
Pozostałe dwa żądania dotyczą przyjęcia nowego regulaminu wynagradzania oraz zapewnienia pomieszczeń socjalnych, w których pracownicy będę mogli spożyć posiłek w czasie przerwy od pracy. W przypadku niespełnienia wszystkich warunków, związek zawodowy zapowiada strajk. "Planujemy rozpocząć go – po wyczerpaniu fazy rokowań i mediacji, jak też uzyskaniu zgody pracowników – w dniu 1 marca 2023 r. Wierzymy jednak w dobrą wolę pracodawcy oraz rzeczowe podejście do niżej wskazanych żądań, co pozwoli na pominięcie strajku na drodze do rozwiązania niniejszego sporu" - czytamy w oświadczeniu.
Pietrasiewicz: Mówiłem, że ta bomba wybuchnie
Tomasz Pietrasiewicz, dyrektor ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN uważa, że postulat podwyżki o 1400 zł nie powinien być adresowany do niego, a do lubelskiego ratusza. - Nie ja jestem dysponentem środków, które spływają do ośrodka w ramach dotacji budżetowych. Jeżeli miasto tego nie zaplanuje, a już wiem, że tego nie zrobiło, nie będę miał tych pieniędzy. Zawsze mówiłem w ratuszu, że ta bomba kiedyś wybuchnie. Nie może być tak, że jedne instytucje mają budżet, który pozwala im dawać pracownikom w miarę godne wynagrodzenia, a w Ośrodku nie ma czegoś takiego. Ciągle gonimy tych, którzy są przed nami - mówi Pietrasiewicz.
Jego zdaniem brakuje systemowej polityki finansowej wobec instytucji kultury. - Mam dokumentację corocznych pism, w których zwracam uwagę na sytuację ośrodka. Na to, że wymaga ona programu naprawczego i bez włączenia się w to miasta nie da rady - tłumaczy. Podkreśla też, że nie da się rozwiązać problemu wynagrodzeń, przesuwając pieniądze z działań programowych na wynagrodzenia. - Co, jeśli w jednym roku zrobię taką operację, wiedząc że mogę sobie na to pozwolić, a w następnym okaże się, że nie mam już tych pieniędzy? Mam wtedy zwolnić pracownika? To jest bardzo ryzykowne założenie - mówi dyrektor.
Pietrasiewicz odniósł się też do uznaniowego systemu przyznania podwyżek, co tak bardzo oburzyło związkowców. - Jako dyrektor uważam, że mam niezbywalne prawo do tego, żeby oceniać pracowników. To nie jest tak, że każdy etat ma dostać dwieście złotych. O zagospodarowaniu tych pieniędzy decyduje dyrektor. To wynika zresztą z uchwały budżetowej. To jest fundamentalny spór dotyczący tego, ile dyrektor może - wyjaśnia. W najbliższych dniach pracownicy Ośrodka mają otrzymać pełną odpowiedź dyrektora na stawiane przez nich żądania.
Miasto twierdzi, że nie jest stroną sporu
Tymczasem Michał Karapuda, dyrektor Wydziału Kultury UM Lublin zaznacza, że miasto nie jest stroną w ogłoszonym sporze zbiorowym, bo za sprawy kadrowe w instytucjach kultury miasta odpowiadają jednoosobowo ich dyrektorzy. - Niemniej jednak jesteśmy w stałym kontakcie zarówno z dyrektorem instytucji, jak i związkiem zawodowym reprezentującym pracowników i wspólnie staramy się znaleźć najlepsze możliwe rozwiązanie tej sytuacji - zapewnia.
- Obecnie ważnym etapem rozmów będzie określenie przez dyrektora Ośrodka propozycji dalszego prowadzenia postępowania i działań w ramach trwającego sporu zbiorowego. Informacje, które uzyskamy, będą punktem wyjścia do dalszych decyzji, w tym także dotyczących kwestii finansowych. Nie sposób obecnie przesądzić, jak będzie wyglądał budżet Ośrodka w roku 2023, prace nad przyszłorocznym budżetem miasta trwają w radzie miasta - dodaje.
Niezależnie od toczącego się sporu, w środę z pracownikami Ośrodka Brama Grodzka-Teatr NN mają się spotkać przedstawiciele ratusza.