Logo
Magazyn

Lubię intensywność, to mnie napędza

10.09.2025, 08:47 Wersja do druku

„Człowiekiem się jest, a dyrektorem się bywa” – mówi w rozmowie z LoveKraków.pl Kamila Polit. Nowa dyrektor Teatru VARIETE opowiada o planach repertuarowych, wyzwaniach finansowych i swojej wizji krakowskiej sceny musicalowej. Z Kamilą Polit rozmawia Kinga Poniewozik w portalu lovekrakow.pl.

fot. mat. teatru

Kinga Poniewozik, LoveKraków.pl: Skąd pomysł, by z Warszawy przenieść się do Krakowa i walczyć o stanowisko dyrektora jedynej sceny muzycznej w Małopolsce?

Kamila Polit: Kiedy dowiedziałam się, że prezydent Aleksander Miszalski ogłosił konkurs, nie mogłam się oprzeć pokusie. Śledzę rynek musicalowy i dokonania Teatru VARIETE od lat. Razem z moim zastępcą ds. artystycznych, Jakubem Szydłowskim, zaczęliśmy rozmawiać o pomysłach na tę scenę. Z punktu widzenia zarządczego nie znałam jeszcze sytuacji wewnętrznej, ale znałam Teatr VARIETE jako widz i wiedziałam, że ma świetną opinię zarówno pod względem szczególnego i jedynego w Małopolsce profilu artystycznego oraz zespołu pracowników, jak i goszczących na jego scenie artystów. Postanowiliśmy przedstawić nasze propozycje na przyszłość VARIETE. Spotkały się z zainteresowaniem i docenieniem komisji.

Od początku było dla mnie jasne, że jeśli zdecyduję się kandydować, będzie to równoznaczne z przeprowadzką do Krakowa. Dyrektor musi być obecny – blisko ludzi i codzienności teatru. Byłam gotowa na to wyzwanie, cenię VARIETE i jestem go bardzo ciekawa.

Z jakimi tytułami kojarzył się pani Teatr VARIETE?
Najpierw z „Legalną blondynką”. Później z „Chicago”, a ostatnio ze świetną realizacją „SIX”.

Czym dziś dla pani jest Teatr VARIETE – jako dla widzki?

To unikatowe miejsce na mapie Krakowa i Małopolski. Wyjątkowość VARIETE polega nie tylko na jego ofercie, ale też na formule – to teatr impresaryjny, który nie ma stałego zespołu aktorskiego, lecz współpracuje z wieloma artystami i twórcami. W teatrze muzycznym to się sprawdza, ale jednocześnie stanowi wyzwanie.

Dla mnie osobiście VARIETE to źródło niezwykłych przeżyć – emocji, artystycznej jakości i wrażeń, których się nie zapomina.

Jakie są pani plany repertuarowe i kierunki rozwoju?

Oczywiście utrzymujemy linię teatru muzycznego i musicalowego. Przede wszystkim chcemy zaproponować widzom nieco szersze spektrum – autorskie produkcje musicalowe polskich twórców, ale także licencjonowane tytuły, które są dopasowane do charakteru i możliwości sceny.

Rynek musicalowy w Polsce rozwija się dynamicznie. Będziemy zapraszać nieobecnych dotąd w Teatrze VARIETE rodzimych kompozytorów, choreografów, autorów, a inspiracje do musicalowych adaptacji czerpać z najlepszej światowej literatury i scenariuszy filmowych. To praktyka, która sprawdza się na świecie. Uważamy, że w Krakowie mogłaby zyskać wyjątkowy kontekst, a na naszej scenie oryginalny wyraz i kształt.

Planujemy również rozszerzyć ofertę o spektakle familijne. To wymagający, ale wdzięczny widz. Myślimy o współpracy z Akademią Sztuk Teatralnych, a także o koprodukcjach z innymi teatrami muzycznymi w Polsce. To pozwoli nam z czasem prezentować VARIETE jako teatr producenta i markę nie tylko w Krakowie, ale i w innych miastach.

Nie boi się pani wyzwań, które stoją dziś przed teatrem?

Strach nie jest uczuciem, które co do zasady wypełnia moją duszę. W tym momencie największa wyzwania to czas i finanse. Chcemy rozwijać repertuar, doposażać teatr w nowe elementy techniki scenicznej i potrzebujemy dywersyfikacji źródeł finansowania. Oprócz środków miejskich planujemy sięgać po fundusze publiczne, unijne i prywatnych partnerów.

Ważne jest też stopniowe unowocześnianie – administracji, narzędzi zarządczych i technologii scenicznej. Marzę, aby oprócz wyrazistości i jakości repertuaru, zgranego i lojalnego zespołu pracowników, teatr wyróżniał się na mapie Polski także w kontekście zaplecza technicznego.

Jaki jest przepis na sukces w prowadzeniu takiej instytucji?

To połączenie odpowiedniej linii artystycznej z twardym stąpaniem po ziemi. Wizje muszą być osadzone w realiach – tylko wtedy mogą się urzeczywistnić.

Najważniejszy cel na czas pani kadencji, jaki pani sobie obiera?

Moim celem jest zapraszanie widzów do doświadczania nowych propozycji musicalowych, a pracowników do rozwoju zawodowego, dalszego budowania ducha współpracy i wzajemnego zaufania. Teraz szczególnie dbam o to, aby pracownicy czuli się częścią zmian i współtworzyli teatr. Teatr nie jest dla dyrektora, teatr jest dla widza, ale codziennie tworzą go wszyscy ludzie, bez wyjątku.

W skrócie: finanse, zespół i publiczność.

Zapowiada się intensywna kadencja.

Lubię intensywność – to mnie napędza. Mam dużo energii i podobnie mój zastępca. Czuję ogromne wsparcie od zespołu i jestem przekonana, że razem będziemy budować VARIETE w świetnej atmosferze.

Dobry zespół to…?

To taki, którego ja jestem częścią. Nie zamykam się w gabinecie. Ważna jest komunikacja – w każdą stronę. Gdy wiemy w jakim kierunku idziemy i czujemy, że mamy wpływ na tę drogę, na sposób w jaki nią kroczymy, wtedy powstaje najlepszy zespół. To też odwaga mówienia o własnych błędach, proszenie o pomoc i wspólne szukanie rozwiązań. Fachowość i lojalność to podstawy zaufania i wspólnego sukcesu.

Towarzyszyły pani jakieś obawy, gdy przekraczała próg teatru w nowej roli?
Nie nazwałabym tego obawami, raczej ekscytacją i radością połączoną z poczuciem odpowiedzialności. Jestem z natury osobą otwartą i pozytywnie nastawioną do świata i ludzi. Jestem ich ciekawa i znam wartość i siłę gry zespołowej. Owszem, to ja ponoszę odpowiedzialność, podejmuję decyzje i wytyczam ścieżkę, ale nie idę nią sama. Najpierw jestem człowiekiem, dopiero potem dyrektorem.

Z pozytywnym nastawieniem łatwiej zacząć?

Zdecydowanie! Nie tylko zacząć, ale żyć i pracować w ogóle. Optymizm udziela się innym i wraca do mnie ze zdwojoną siłą. Oczywiście nie może być oderwany od realiów – trzeba godzić wizje artystyczne z możliwościami. Całe życie pracuję na styku twórczej idei i praktyki, wiem że determinacja w jej realizacji i wspólny wysiłek mogą przenosić góry.

Jak widzi pani Teatr VARIETE za 10 lat?

Jako miejsce wyjątkowych, ekscytujących i różnorodnych przeżyć musicalowych dla widzów i satysfakcji dla pracowników. Chcemy być wyraźnie rozpoznawalni w Polsce, a może z czasem także w Europie. Obecność na scenie VARIETE ma być dla artystów wyróżnieniem i ważnym punktem zawodowej drogi.

Jak kreślą się plany na nowy sezon artystyczny?

Rozmawiamy o kilku ciekawych tytułach – wkrótce ogłosimy szczegóły. Mogę zdradzić, że pierwsza premiera, planowana na wiosnę 2026 roku, będzie autorską produkcją polskich twórców, a nie spektaklem licencjonowanym. Kiedy już podejmiemy decyzję, na pewno o niej Państwa poinformujemy.

Kim jest Kamila Polit?

Jestem sobą. Teraz zawodowo dyrektorką Teatru VARIETE. Jestem pasjonatką teatru muzycznego. Gdyby nie musical „Metro”, który zobaczyłam jako nastolatka pewnie zostałabym dentystką. Od tamtej pory świadomie dążyłam do pracy w teatrze muzycznym. Warszawska ROMA była pierwszym. Mam blisko 30-letnie doświadczenie w branży teatralnej, filmowej, operowej i łączę je w musicalu, który jest syntezą wielu sztuk. Też z tego powodu jest dla mnie tak szczególny, fascynujący i ekscytujący.

Tęskni pani za Warszawą?

W tej chwili wcale. Stamtąd pochodzę, mam wielu przyjaciół, z którymi pozostaję w bliskim kontakcie. Pochodzę z Warszawy, ale dom i przystań jest zawsze tam, gdzie ja. Obecność w Krakowie z powodu objęcia funkcji dyrektorki w Teatrze VARIETE to jak wspomniałam zaszczyt oraz fantastyczna okazja, żeby poznać miasto i ludzi.

Ulubiony musical?

Jeśli chodzi o film to „West Side Story” Wise’a i Robbinsa oraz „Hair” Formana. A ze scenicznych realizacji to ostatnio ujęło mnie w Nowym Jorku „Hadestown”. To historia oparta na micie o Orfeuszu i Eurydyce. Bardzo mi się podobało i wzruszyło. Sięgnięcie do mitu , który jest przetworzony na musical w sposób wyjątkowo oryginalny, spójny, interesujący, pociągający i nieoczywisty, sprawdziło się genialnie. Kompletnie się tego nie spodziewałam. To mnie bardzo pociągnęło.

 

Tytuł oryginalny

„Lubię intensywność, to mnie napędza”. Nowa dyrektor Variete o pomyśle na scenę musicalową

Źródło:

Love Kraków.pl

Link do źródła

Autor:

Kinga Poniewozik

Data publikacji oryginału:

09.09.2025

Sprawdź także