W-[arsza]wa 7 VIII [19]72
Kochany Panie Dyrektorze!
Dziękuję serdecznie za życzenia. Dziękuję serdecznie za list. Nie mogłem Pana odwiedzić. Aby komplikacji rodzinnych nigdy w moim życiu nie było dość – musiałem pielęgnować Magdalenę (Z) [1], która poddała się dość uciążliwej operacji stóp i została unieruchomiona w gipsie na dwa miesiące. Tak więc od 2go do 15go lipca ślęczałem w szpitalu, potem, nie odstępując jej na krok, pojechałem do Nieborowa. Dlatego właśnie mimo ogromnego pragnienia i potrzeby zobaczenia Pana – nie doszło do mojego wyjazdu. Teraz, po dwóch tygodniach, jeśli można tak to nazwać, urlopu, ślęczę w teatrze i cały swój wysiłek skupiam na wmawianiu sobie konieczności spokoju. Wiedziałem, że wszystko nastąpiło za późno, ale nie sądziłem, że towarzyszyć temu będzie całkowita niemożność znalezienia pomocy wśród np. reżyserów. W obliczu konieczności natychmiastowego wprowadzenia w próby trzech pozycji, przy jako tako sensownym planie repertuarowym – nie ma nikogo, kto mógłby podjąć się wstępnych realizacji. Być może dzieje się tak na skutek mojego uporu co do pewnego niezbędnego minimum określającego warunki artystyczne mającego powstać przedstawienia, albo może z powodu dającej się wyczuć atmosfery biernego oczekiwania na to, co też mianowicie zrobię na tym nowym szczeblu zawrotnej kariery. – Tak, czy owak, jestem sam ze sobą. Zawsze się tego bałem w życiu, w każdym tego życia przejawie i nigdy nie umiałem sobie z tym poradzić. Stąd też, być może, biorą się i nasze milczenia, czy jak Pan to nazwał, przemilczenia. – Oczywiście, że musimy się zobaczyć i powiedzieć sobie wszystko. – A nade wszystko, dlaczego czuję się jak porzucona kochanka. Nie miałem i nie mam przed Panem nic do ukrycia.
Czekam na Pana, Panie Kazimierzu. Czekam na Pana powrót z Jugosławii i jestem z Panem wszystkimi myślami
Pański
Gustaw Holoubek
Przypis:
[1] Magdalena Zawadzka (ur. 1944), aktorka, od 1973 roku żona Gustawa Holoubka.