EN

21.04.2023, 08:00 Wersja do druku

Listy Gustawa Holoubka do Kazimierza Dejmka 1969–1974

Relacje Gustawa Holoubka i Kazimierza Dejmka były mocno skomplikowane. Niewątpliwie byli zafascynowani sobą jako artystami (Dejmek poświęcił aktorowi piękny opis w Wiadomościach o mojej pracy w Teatrze Narodowym), doceniali wzajemnie wielkość i znaczenie we współczesnym teatrze, lecz co jakiś czas kończyła im się cierpliwość wobec siebie. Stąd niezrozumiałe dla otoczenia wolty, zerwania, składanie dymisji, obelgi. Obaj mieli świadomość, że w teatrze dążą do tego samego celu i wspólnie są w stanie zaprowadzić widzów w rejony innym niedostępne, a jednocześnie podświadomie z sobą rywalizowali. Gdyby nie to, że mówimy o dwóch poważnych artystach w średnim wieku, można odnieść wrażenie, że stroją fochy (czego ślad rozpoznajemy na przykład w liście z 8 kwietnia 1973), dąsają się i „obrażają się na śmierć i życie” aż do jutra wieczorem [1].

Kazimierz Dejmek, lata 60. XX wieku, fot. Franciszek Myszkowski

W archiwum Kazimierza Dejmka zachowało się kilkanaście listów Gustawa Holoubka z lat 1969–1974, z czasów, gdy Dejmek wędrował po Europie jako Schlafwagenregisseur. To czas pokoju między artystami, uspokajania emocji po Dziadach, a zarazem okres wyczekiwania na „sprawiedliwość dziejową”. Tak, jak dla Dejmka Holoubek był wcieleniem prawdziwego „poety teatru”, tak dla Holoubka Dejmek jest „indywidualnością, która pełniłaby w naszym życiu funkcję ideologa teatru i której można by poświęcić swoje umiejętności i siły. Jest to tendencja tak silna, że gdyby takie okoliczności zaistniały, to w takim teatrze, kierowanym przez takiego człowieka każdy z nas byłby gotów pracować za darmo”[2]. 

Gustaw Holoubek jako Gustaw-Konrad w Dziadach Adama Mickiewicza
w reż. Kazimierza Dejmka, Teatr Narodowy, 1967, fot. Franciszek Myszkowski, Archiwum Artystyczne Teatru Narodowego

Na „takie okoliczności” Holoubek czeka. Najpierw usiłuje się z Dejmkiem zaprzyjaźnić („Oczywiście, że musimy się zobaczyć i powiedzieć sobie wszystko. – A nade wszystko, dlaczego czuję się jak porzucona kochanka. Nie miałem i nie mam przed Panem nic do ukrycia.”), wywołuje sentymentalne wspomnienia („25go listopada minęły już 2 lata tego oczekiwania” – 25 listopada 1967 to data premiery Dziadów), potem opisuje nastroje nie tylko w grupie „dejmkowców” („jeśli zdecydował się Pan na dłuższą nieobecność, to […] wystawia Pan tu pozostałych na trudną próbę wierności i oddania”), ale i w polskim, zwłaszcza warszawskim teatrze. Opisuje oczekiwanie, że Dejmek wróci, zrobi porządek i przywróci normalność („Tak więc nie mogę się uwolnić od Pana i czekam już tylko, aby Pan to fizycznie potwierdził. Nie ma Pan pojęcia, jak tu wszyscy czekają na Pana i jak chcą, aby się Pan zjawił”). Trzeba przyznać, że robi wiele, by ten powrót umożliwić. Że ma też własne, prywatne nadzieje związane z powrotem Dejmka, to inna sprawa i całkowicie zrozumiała – widział w tym też szansę dla swojej kariery i nie ma co się temu dziwić („moja tęsknota do Pana powrotu, całkowitego powrotu, kryje w sobie odrobinę perfidnego egoizmu, bo poza wszystkim, jest tęsknotą do cudownej, lekkomyślnej beztroski”, także list z 17 sierpnia 1972). W tych latach, po fascynującym warszawskim debiucie w Trądzie w pałacu sprawiedliwości, najważniejsze role Holoubka to właśnie Riccardo w Namiestniku i Konrad w Dziadach – dwu wielkich przedstawieniach Dejmka; ich nazwiska wymawiało się jednym tchem. Dejmek staje się dla Holoubka punktem odniesienia – widać to chociażby w uwagach o Wyzwoleniu („Szczególnie by mi zależało, aby właśnie Pan je obejrzał, gdyż większość z tego, co się w nim dzieje, było próbą odnalezienia Pana, powrotu do Pana, chęcią zamanifestowania Pańskiego wyznania wiary.”) czy Człowieku znikąd.

Holoubek zaczyna w tym czasie swoją „służbę publiczną” i trochę się Dejmkowi z niej tłumaczy – nie wszyscy byli zachwyceni jego kontaktami z partyjnymi decydentami (w listach pojawiają się Stefan Olszowski i Piotr Jaroszewicz, wiemy, że partnerem jego rozmów był też „nr 2” i ówczesny minister kultury – Józef Tejchma), nie wszyscy popierali go jako prezesa SPATiF (1970–1981), tak samo nie wszyscy (i tu się mylili) widzieli w nim dyrektora Dramatycznego (dyrektor i kierownik artystyczny 1972–1981). Zresztą bycie dyrektorem chyba nie bardzo go interesowało, skoro był gotów oddać Dejmkowi większość prerogatyw dyrektorskich (list z 9 kwietnia 1974). 

Z publikowanych listów wynikają plany powrotu Dejmka, który ma współprowadzić Teatr Dramatyczny i reżyserować wielkie przedstawienia z Holoubkiem w rolach wiodących. Sprawa Dantona Przybyszewskiej z Holoubkiem i Zapasiewiczem – to mogło być wielkie przedstawienie…

***

Listy rodzą kilka pytań. Zwróćmy uwagę, że Holoubek zwraca się do Dejmka z pełną atencją, per „panie dyrektorze”. Dziś, w dobie powszechnego „tykania” i szybkich bruderszaftów, może budzić to zdziwienie, trzeba jednak pamiętać, że wówczas do mówienia sobie po imieniu dojrzewało się długo, czasem latami. Ich relacja to raczej znajomość zawodowa. Bliska, brzemienna w skutki, ale zbyt naznaczona odmiennością osobowości i różnicą doświadczeń życiowych, by mogli być sobie bliscy w życiu prywatnym (choć w listach odnajdujemy ton prywatnych zwierzeń Holoubka, ale to zaledwie ślady). To zupełnie inna korespondencja niż listy Dejmka wymieniane z najdawniejszymi przyjaciółmi z młodości, Igo Machowskim, Bogdanem Baerem czy nawet Stanisławem Zaczykiem – że ograniczymy się do aktorów.

I druga kwestia: na ile te listy są prawdziwe a na ile to kreacja? Na ile są to interesy (obustronne!), a na ile jednak świadectwo czegoś na kształt przyjaźni (choćby zawodowej), lojalności (do czasu), podziwu? Nie dowiemy się, na ile jest to relacja symetryczna, bowiem brak listów z drugiej strony. Publikowane listy Holoubka emanują szacunkiem, podziwem, czasem wręcz – czołobitnością. To poza czy szczerość?

***

Czternaście odręcznych listów Gustawa Holoubka i jeden telegram, wraz całym archiwum Kazimierza Dejmka zostało zdeponowane w Instytucie Teatralnym im. Zbigniewa Raszewskiego przez wdowę, Annę Płoszaj-Dejmek (jako zbiór zastrzeżony). Jak twierdzi Magdalena Zawadzka Holoubek korespondencji nie gromadził, papiery wyrzucał. Listy publikujemy za Jej zgodą. Edytorzy milcząco poprawili literówki, interpunkcję, zmodernizowali pisownię, ujednolicili zapisy dat, a tekst opatrzyli niezbędnymi przypisami. 

Magdalena Raszewska

Przypisy:
[1] Widać to wyraźnie w Wiadomościach o mojej pracy w Teatrze Narodowym Kazimierza Dejmka, „Dialog” 2014 nr 11. Piszę o tej relacji szerzej w książce Dejmek, Warszawa 2021.
[2] Maria Czanerle, Notatki o aktorze myślącym, „Pamiętnik Teatralny” 1971 z. 3–4.

Listy Gustawa Holoubka do Kazimierza Dejmka

Źródło:

Materiał własny