Poniedziałkowe koncerty na Festiwalu Chopin i Jego Europa były dość mocno zróżnicowane, zwłaszcza jeśli chodzi o zestawienia wokół siebie zaprezentowanych utworów. Natomiast jeśli mielibyśmy mówić o wykonawstwie to były w pełni satysfakcjonujące. Szczególnie imponujący był koncert wieczorny w FN, w którym wspaniałym kunsztem i perlistą wirtuozerią popisał się biorący nie po raz pierwszy udział w warszawskim festiwalu kwartet Apollon Musagète Quartett. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
Ale wcześniej na scenie Studia S1 swój recital na pleyelu z 1848 roku zaprezentował Tomasz Ritter, którego wszyscy pamiętają jako głównego laureata I Międzynarodowego Konkursu Chopinowskiego na Instrumentach Historycznych w 2018 roku i bydgoskiego „Artur Rubinstein in memoriam” z roku 2011. W pierwszej części zachwycić mogła przede wszystkim bardzo piękna interpretacja Nokturnu b-moll op. 9 nr 1 Fryderyka Chopina, napisanego w latach 1830-1831 i dedykowanego Marii Pleyel. Ritter z ogromną kulturą, wewnętrznym napięciem i subtelnością wydobywa z utworu jego śpiewność i pojawiającą gdzieniegdzie ornamentykę. Zarówno elementy wydobywane z ciszy, jak i te bardziej ekspresyjne, są mocno zanurzone w skupieniu pianisty i jego osobistym, emocjonalnym zaangażowaniu w próbie oddania całej czarowności i magii tego nokturnu, zabierającego nas w przestrzeń bardziej sennego marzenia niż realnych światów. Na szczególne wyróżnienie zasługują zwłaszcza przepięknie grane piana, pełne tęsknoty, jednocześnie zachowujące całą urodę wykwintnej formy utworu. Widać, że Ritten bardzo dobrze potrafi oddawać dźwiękiem nastrój poszczególnych kompozycji, co można było usłyszeć już w pierwszych dwóch utworach zagranych bezpośrednio jeden po drugim: w Preludium cis-moll op. 45 Chopina i w Sonacie E-dur op. 109 Beethovena. Zwieńczeniem pierwszej części recitalu była absolutna zmiana wcześniejszej nastrojowości, albowiem usłyszeliśmy Chaconne d-moll Bacha w opracowaniu Brahmsa na lewą rękę, któremu udało się w swojej transkrypcji zachować emocje, artyzm i kunszt pierwowzoru. Druga część koncertu okazała się jeszcze ciekawsza od pierwszej, albowiem interpretacje Fantazji c-moll Mozarta, Sonaty fortepianowej a-moll Schuberta i Ballady As-dur Chopina w pełni oddawały charakter i mroczną atmosferę tych muzycznych dzieł, a samemu pianiście dały okazję do pokazania nieco innej strony jego osobowości, temperamentu dużo bardziej silniejszego i umiejętność szczerego zagłębiania się w dramatyczne treści utworów. Nie mogło się zatem obyć bez bisów, z których obydwa, zarówno Preludium Des-dur Chopina jak i Der Doppelgänger Schuberta, zagrane zostały znakomicie i po raz kolejny, tym razem już bez najmniejszych zastrzeżeń, urzekły widzów.
Wieczorem na scenie Filharmonii Narodowej pojawili się znakomici instrumentaliści kwartetu Apollon Musagète Quartett: Paweł Zalejski (skrzypce), Bartosz Zachłod (skrzypce), Piotr Szumieł (altówka) i Piotr Skweres (wiolonczela). Już pierwszy utwór był sporym zaskoczeniem, albowiem muzycy zaprezentowali Kwartet smyczkowy g-moll/B-dur D 18 Schuberta, który tenże popełnił mając niewiele ponad dziesięć lat. Pomimo tak młodego wieku nie dało się nie usłyszeć w tym młodzieńczym dziele austriackiego kompozytora jego niezwykłej wprost wyobraźni w dotykaniu najbardziej wrażliwych zakamarków ludzkiej duszy, tego jak będzie w późniejszych utworach zachwycająco łączył liryczność podniosłych chwil z bólem pełnym udręki i niepokoju. Nie mniejsze zaskoczenie, jeśli chodzi o założony kontrast, przynosi wykonanie bezpośrednio po Schubercie Kwartetu smyczkowego Witolda Lutosławskiego z 1964 roku. W tym niełatwym do interpretacji dwuczęściowym dziele muzycy Apollonii wznieśli się na wyżyny swojego instrumentalnego kunsztu, prezentując wykonanie pod każdym względem mistrzowskie, zarówno w sekwencjach z recitativem I skrzypiec i późniejszą aluzją do niego w wiolonczeli, jak i tych przepełnionych gwałtownością i w wysokich rejestrach komentujących to, co wydarzyło się wcześniej, w finale.
W drugiej części muzyków kwartetu zasila Jonathan Plowright, pianista słynący z wirtuozerskich interpretacji, nasyconych poetyckim wyrazem. Kwintet fortepianowy g-moll op. 34 Janusza Zarębskiego to absolutnie potwierdza i kończy ten niezwykle udany kolejny dzień sierpniowego festiwalu.