„WAG - żona i dziewczyna piłkarza" Gemmy Doorly w reż. Mirosława Henke w Teatrze Kameralnym w Bydgoszczy. Pisze Anita Nowak.
Już sama scenografia Mariusza Napierały określa mieszkańców. Choć daleki od barokowego nadmiaru, ale jednak przepych nowobogackiego gustu- skórzany komplet wypoczynkowy w kolorze złota, rzeźbiona rama na czerwonej ścianie, a w niej lśniący puchar. Już wiadomo, że właścicielem domu jest dużej klasy mistrz!
Na kanapie popijając alkohol, odpoczywa Żona słynnego futbolisty, grana przez Katarzynę Chmarę. W pewnym momencie zasypia. Budzi ją dzwonek. I na scenie pojawia się druga kobieta, Dziewczyna, w którą wciela się Joanna Pilska. Dziewczyna została szantażem zmuszona przez Żonę do spotkania. Jaki był cel tej konfrontacji? Długo wydaje się, że ciekawość. Żona przepytuje rywalkę z całej historii ukrywanego przez męża związku. Ale i sama się jej spowiada.
W takcie rozmowy okazuje, że kobiety stanowią absolutne siebie przeciwieństwo. Nie tylko zewnętrzne.
Każda posiada wszystkie te cechy, których brakuje drugiej. W trakcie rozmowy raz jedna jest górą, raz druga. Przypomina to walkę dwóch piłkarskich drużyn na boisku, albo boks na ringu. Czy któraś zwycięży? Nie wiadomo. Bo spektakl jest tak skonstruowany, że widz zastanawia się czy Dziewczyna istnieje naprawdę, czy tylko w wyobraźni albo we śnie Żony? Każdy może wybrać własną wersję. Bo chwilami wydaje się, że starsza, poinformowana przez życzliwych o zdradzie męża, dokonuje bardzo wnikliwej analizy relacji panujących w ich długoletnim związku, a przede wszystkim próbuje doszukać się w sobie błędów, odpowiadających za aktualny stan rzeczy, a do tej analizy służy jej wyimaginowana tu i teraz postać Dziewczyny.
W pewnym momencie, ku zaskoczeniu widza, okazuje się, że żona ma wobec dziewczyny mordercze plany i cały czas walczy z sobą czy je zrealizować. Czy kochanka zginie? Zobaczymy.
Ciekawie skomponował ten spektakl, odpowiednio wyważając napięcia i zaskakująco pointując reżyser Mirosław Henke.
Wszystkim działaniom postaci towarzyszy bardzo ciekawa, oparta w dużej mierze na oryginalnie różnorodnych imitacjach dźwięków wydobywanych z instrumentów perkusyjnych, elektronicznych i klawiszowych muzyka autorstwa Piotra Salabera, stanowiąca też podkład muzyczny do piosenek ujmujących całość spektaklu w klamrę, a nagranych na taśmę przepięknym, aksamitnym głosem przez Katarzynę Chmarę.
Ogromną zaletą przedstawienia jest krystaliczna dykcja obu pań, bardzo dobre operowanie głosem, a i odpowiednio dostrojona do dialogów muzyka, która nie zagłusza wypowiedzi aktorek, co we współczesnym teatrze jest już rzadkością. Zresztą nie tylko warsztatowo, ale emocjonalnie tak Joanna Pilska, jak i Katarzyna Chmara dały popis swych umiejętności, idealnie wpisując się w przesłanie kreowanych postaci.
Ten bardzo aktorski spektakl, głęboko psychologiczny, z zaskakującą, niejednoznaczną pointą to ciekawa propozycja na spędzenie sympatycznego wieczoru dla rodziców stałych bywalców tego teatru.