Porównywano go do Elvisa Presleya. Miał wspaniały głos. Osoby, które z nim blisko współpracowały, mówiły, że nagrywanie płyt z jego udziałem było błyskawiczne, ponieważ śpiewał tak znakomicie, że nie trzeba było powtarzać nagrań, ani robić korekt podczas montażu.
Jego rodzice (którzy w 1945 roku wzięli ślub kościelny w Katowicach) byli śpiewakami i aktorami. January Krawczyk, urodzony w 1906 roku w Sosnowcu, występował w latach 1927-32 w Teatrze Polskim w Katowicach (obecnym Teatrze Śląskim) jako adept-chórzysta i uczył się w tamtejszej szkole dramatycznej, pobierając także dodatkowo lekcje śpiewu. Przez jeden sezon był też aktorem Teatru Miejskiego w Wilnie. Następnie od 1933 roku dyrygował orkiestrami rozrywkowymi i śpiewał jako tzw. refrenista na polskich statkach pasażerskich na Oceanie Atlantyckim. W czasie II wojny światowej pracował w jednej z fabryk w Sosnowcu.
2 kwietnia 1945 roku January zagrał kuchmistrza Cześnika – Perełkę w premierze “Zemsty” Fredry w reżyserii Wilama Horzycy, inaugurującej powojenną działalność Teatru im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Zagrano 33 przedstawienia dla ponad 18 tysięcy widzów. Pojawił się też na katowickiej scenie jako John Owen w “Zieleni się zboże” Williamsa, Gbur Kowol w “Lompie” Gołby oraz Dekorator i Inspektor policji w “Jasiu u bram” Hemara. Następnie występował w Teatrze Polskim w Poznaniu (on wcielił się w Cześnika, Solski w Dyndalskiego, a Hanuszkiewicz w Wacława) i w tamtejszej Komedii Muzycznej, a od 1955 roku – w Państwowej Operetce w Łodzi i w Teatrze Ziemi Łódzkiej. Zmarł w 1964 roku.
Mama Krzysztofa, Lucyna Krawczyk z domu Drapała śpiewała od 1955 roku w Operetce (obecnym Teatrze Muzycznym) w Łodzi. Wcielała się między innymi w O Lili San w “Wiktorii i jej huzarze” Ábraháma czy Gudulinę w “Lalce w klasztorze” Audrana. Występowała także w teatralnym chórze. Zmarła w Łodzi w 2006 roku.
Krzysztof Krawczyk urodził się w Katowicach 8 września 1946 roku. Ochrzczono go w Kościele Mariackim. Chodził do szkół muzycznych w Poznaniu i Łodzi, ucząc się gry na fortepianie. Pod koniec 1963 roku założył z kolegami w Łodzi zespół “Trubadurzy” (Sławomir Kowalewski, Krzysztof Krawczyk, Jerzy Krzemiński, Bogdan Borkowski i nieco później Sława Mikołajczyk), który odnosił przez 10 lat wielkie sukcesy między innymi na festiwalach w Sopocie, Opolu czy Kołobrzegu, ale także za granicą (od Szwecji po Jugosławię i Chiny).
Gdy miał 27 lat, poczuł się już na tyle niezależny i znany, że postanowił robić karierę solową. Niektórzy dziennikarze muzyczni zastanawiają się, czy mógłby zostać śpiewakiem operowym. Pewnie tak, gdyby szkolił swój głos w tym kierunku. Jednak sława gwiazdy muzyki popularnej była na tyle szybka, że pewnie nawet nie myślał o karierze w teatrach muzycznych. W 1974 roku jego menedżerem został Andrzej Kosmala. Krawczyk śpiewał z wielkim powodzeniem za granicą, nie tylko w krajach tzw. bloku wschodniego, ale także w Europie Zachodniej (m.in. w Szwecji, Belgii, Austrii), w Australii i w tak egzotycznych miejscach jak Jamajka czy Kuba.
Był tak popularny, że w 1976 roku sprzedano bilety na 18 jego koncertów w warszawskiej Sali Kongresowej. Stał się prawdziwą gwiazdą radia i telewizji. W sierpniu 1978 zaśpiewał „Jak minął dzień” na 2. Międzynarodowym Festiwalu Interwizji w Sopocie, ale nie uzyskał nagrody i zaczęto cenzurować jego obecność w mediach. W związku z tym zdecydował się na wyjazd do USA. Występował m.in. w Chicago i Las Vegas, a nawet nagrał za oceanem płytę, ale pracował tam również jako taksówkarz, barman czy robotnik na budowie. W połowie lat 80. powrócił do Polski, ale pierwszą połowę lat 90. znowu spędził w Stanach Zjednoczonych. Definitywnie powrócił do Polski w roku 1994 za namową Niny Terentiew.
Nieustannie zaskakiwał, kochał życie, po wypadku stał się bardzo głęboko wierzącym człowiekiem. Lubił obdarowywać przyjaciół prezentami. Uwielbiało go kilka pokoleń Polaków. Śpiewał bardzo urozmaicony repertuar, między innymi z kręgu muzyki pop, soul, rock and roll, country, dance, folk czy reggae. Był wyjątkową postacią w polskiej muzyce rozrywkowej. Ciekawi mnie tylko, jakim byłby śpiewakiem w teatrze operowym, ale tego już się nie dowiemy.
Zmarł 5 kwietnia 2021 roku, w Poniedziałek Wielkanocny. Msza św. pogrzebowa została zaplanowana na sobotę 10 kwietnia o 12.00 w Archikatedrze Łódzkiej, a o 15.00 zostanie pochowany na cmentarzu w ulubionej wsi Grotniki niedaleko Łodzi.