Marchewka i Bałwan – dwa biegunowo różne charaktery. Nie dość, że różni ich wszystko, to jeszcze każdy chce czego innego. W takich okolicznościach rodzi się zrozumienie drugiego, jego akceptacja i przyjaźń. Przyjaźń na śmierć i życie. - Spektakl opowiada o tym, jakim lekiem na świat i jego ułomności jest przyjaźń, empatia i poświęcenie. A jednocześnie porusza trudny i ważny temat przemijania i odchodzenia – mówi Adolf Weltschek, dyrektor Teatru Groteska. 11 marca na scenie Teatru Groteska premiera przedstawienia „Ja, Bałwan” w reżyserii Ewy Piotrowskiej.
Głównego bohatera – Marchewkę - poznajemy w salonie fryzjerskim. Jak to bywa u fryzjera, Marchewka opowiada o tym, co mu się przydarzyło: jakiś czas temu został nosem Bałwanka. Nie bardzo spodobała mu się ta rola, w związku z czym, postanowił się z niej wyzwolić. Okazało się jednak, że Bałwanek bardzo się z nim związał i wcale nie chciał się z Marchewką rozstawać. W dodatku Bałwan nie wie za bardzo, co ze sobą zrobić – dopiero się narodził, ma zaledwie dwie godziny – prosi więc Marchewkę, by ten pokazał mu jak żyć. Szkopuł w tym, że i sam Marchewka tego nie wie, decyduje się jednak, by wyruszyć z Bałwankiem w drogę i pokazać mu świat. Razem więc odkrywają gwiazdy, wędrują nad morze, odbywają ważne rozmowy. Któregoś dnia dokonują rzeczy niemożliwej – Bałwan, który bardzo chce latać, zaczyna latać.
- Zmienia się też perspektywa Marchewki, który zauważa, że czasem zrobienie rzeczy, pozornie wydających się niemożliwymi, jest warte podjęcia wysiłku, bo np. powodują, że przeżywamy emocje, których dawno nie przeżywaliśmy, pozwalają nam podążyć za tymi emocjami i zagłębić się w nich. Pozwalają znowu poczuć, a Marchewka stracił już ten rodzaj doświadczenia – wyjaśnia Ewa Piotrowska, reżyserka spektaklu.
Wspólna wędrówka i poznawanie świata nie trwa jednak wiecznie. Temperatura się podnosi, powodując topnienie Bałwana, a tym samym usilne próby Marchewki, by uratować i zatrzymać przyjaciela. Jedną z nich jest próba umieszczenia Bałwana w lodówce, gdzie przyjaciel mógłby przetrwać ciepłe miesiące do kolejnej zimy.
Bałwankowi i Marchewce towarzyszą także inne postaci, m.in. Sałatka Grecka zakochana bez wzajemności w Marchewce, zagubiona w świecie Cytrynka, która liczy gwiazdy i śpiewa o ich pięknie, Burak - fryzjer po godzinach grający na gitarze.
- Poprzez wachlarz emocji pozostałych postaci dowiadujemy się więcej o głównym bohaterze, o tym, czego możemy doświadczać tu i teraz i uwierzyć - jakkolwiek banalnie t brzmi - że życie jest piękne – dodaje reżyserka. - Każdy doświadcza emocji, a im mniejszy człowiek, tym trudniej sobie z nimi poradzić. Spektakl adresujemy do dzieci, które są w stanie śledzić akcje dramaturgiczną i zrozumieć, że los warzyw jest metaforyczną opowieścią o ludziach.
Spektakl „Ja, Bałwan” powstał według sztuki Maliny Prześlugi. To kolejne familijne przedstawienie Teatru Groteska adresowane do dzieci i rodziców, w tym przypadku dla dzieci od 7. roku życia.
- Ze zdumieniem stwierdziłem, że rolą teatru rodzinnego jest w takim samym stopniu apelowanie do rodziców i do dzieci. Jest paląca potrzeba uświadamiania rodzicom różnych okoliczności związanych z tym, w jakim środowisku przyszło nam żyć, z tym wszystkim, co wiąże się z wstępowaniem w życie ich pociech – mówi Adolf Weltschek, dyrektor Teatru Groteska. - Ten spektakl opowiada o tym, jakim lekiem na świat i jego ułomności jest przyjaźń, empatia i poświęcenie, którego dziś coraz mniej. A jednocześnie porusza trudny i ważny temat przemijania i odchodzenia. Te kwestie trzeba sobie jakoś zracjonalizować, mam nadzieję, że nasz spektakl będzie do tego pretekstem i dla rodziców, i dla dzieci.
Na scenie: Kacper Lech (Marchewka), Bartłomiej Olszewski (Bałwan), Jagoda Jasnowska (Sałatka Grecka), Zuzanna Romańska (Gołąb/Cytryna), Michał Świderski (Fryzjer Fred).