"Kopciuszek" w choreogr. Elżbiety Pańtak i Grzegorza Pańtaka w Kieleckim Teatrze Tańca. Pisze Katarzyna Gardzina w Ruchu Muzycznym.
Gdyby nie maseczki na twarzach i zachowywana w sali odległość między widzami nic nie świadczyłoby o tym, że przełożona z kwietnia premiera Kopciuszka w Kieleckim Teatrze Tańca odbywa się w czasie pandemii. To było prawdziwe show!
Przedstawienie wyczarowane przez Elżbietę i Grzegorza Pańtaków, twórców choreografii i autorskiej wersji opowieści o dziewczynce nazywanej Kopciuszkiem, jest szaloną feerią pomysłów, barw, technik tanecznych oraz muzycznych zestawień balansujących na granicy dobrego smaku. A jednak efekt olśniewa. Mimo że w kolejnych scenach sąsiadują ze sobą tańce drobiu hodowanego w gospodarstwie Kopciuszka (w tym Techno-Kury i Kaczki Dziwaczki), nostalgiczne duety w stylu modern Ojca oraz Kopciuszka po śmierci Matki, burleskowe wygłupy Złych Sióstr, romantyczne tańce głównej bohaterki i Księcia, to jednak w całości ta meandrująca historia nie nuży. Pędzi raczej do przodu w śmiałych podskokach, niczym jelonek ścigany przez Księcia na polowaniu.
Zarówno twórcy, jak i zespół Kieleckiego Teatru Tańca dokonują cudów zręczności i pomysłowości, aby widz odbył wraz z nimi wędrówkę od domu Kopciuszka, przez las na targ miejski (z kolorowymi domkami w stylu weneckiej wyspy Burano w tle), aż po wnętrze królewskiego pałacu, gdzie rozgrywa się okazały bal. Wielka w tym zasługa Luigiego Scoglia (scenografia) i Małgorzaty Słoniowskiej (kostiumy). Zwłaszcza ta ostatnia wyczarowała tak niesamowite projekty, że sceny Broadwayu mogą ich Kielcom zazdrościć.