- Oczekiwałem od tego Kongresu zaakcentowania przez najwyższe autorytety w państwie, że jesteśmy ważną częścią ekonomii, a nie spiskiem lekkoduchów, zmową darmozjadów - mówił dziś na Kongresie Kultury Polskiej w Krakowie, Paweł Potoroczyn, dyrektor Instytutu Adama Mickiewicza.
- Po wczorajszym wystąpieniu prof. Leszka Balcerowicza byłem wstrząśnięty - przyznał Potoroczyn odnosząc się do słów Balcerowicza, mówiącego m.in. o mentalności "radzieckiego działacza", która zdaniem ekonomisty dominuje w instytucjach publicznych. - Oskarżanie pracowników, twórców i animatorów sektora kultury o "mentalność towarzysza radzieckiego" to jest najłagodniej mówiąc grubiaństwo. Zwłaszcza jeśli słowa te padają z ust (...) byłego członka PZPR do 1981 roku - mówił Potoroczyn. Szef IAM zaakcentował, że bezdyskusyjnie uważa prof. Balcerowicza za twórcę wielkich reform, transformacji, a nawet "bohatera narodowego". - Jednak fundamentalnie się z nim nie zgadzam. Miałem wczoraj ochotę wstać i zapytać: czy ktoś z państwa tutaj zgromadzonych zaczyna teraz poważnie, po raz pierwszy w życiu, rozważać emigrację? Bo ja zacząłem - powiedział. Zdaniem Potoroczyna, wiedza Balcerowicza o współczesnej ekonomii jest niekompletna. -