„Kocia Szajka i fałszerze pierników” wg książki Agaty Romaniuk w reż. Zbigniewa Lisowskiego w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Aram Stern w Teatrze dla Wszystkich.
W Teatrze „Baj Pomorski” w Toruniu nie grają, a grasują typy spod ciemnej gwiazdy! Nie zagarnęli ani krzyżackiego skarbu, ani miecza Wikingów z Włocławka i z cokołu nie porwali także samego Mikołaja Kopernika! Te chytre sztuki niecnie fabrykują toruński specjał o smaku korzennym i tajnej recepturze, nie na użytek własnych kubków smakowych, lecz, ojoj – dla zysku. I tu bezapelacyjnie potrzeba sprytnego detektywa, by rozwiązał kryminalną zagadkę, która zdecydowanie źle wpływa na obraz starego grodu nad Wisłą i jego sztandarowo najsłodszego produktu. Nasi milusińscy lubią takie łamigłówki i co więcej: gdy rozwiązać je mają ukochane przez wielu z nich koty, to nieodwołalnie trzeba je zabrać w ferie zimowe do Teatru skrytego w wielkiej szafie!
W Dzień Babci miała tu miejsce prapremiera spektaklu Kocia Szajka i fałszerze pierników Zbigniewa Lisowskiego, reżysera oraz autora scenariusza, napisanego na podstawie piątego tomu serii Kocia Szajka Agaty Romaniuk, „kocistki” rozkochanej w przygodach i pisaniu książek, od których najmłodsi czytelnicy ostatnio nie mogą oderwać oczu. Podobnie się dzieje w spektaklu, gdyż w toruńskiej adaptacji Zbigniewa Lisowskiego literacka intryga kryminalna została przetransponowana na scenę za pomocą komiksowych kanonów i zgrabnie zespojona z… musicalem. Jako że komiks operuje kadrem i stroni od nadmiaru słów, to właśnie w songach usłyszymy ilustrację muzyczną zwrotów akcji, a w scenografii stworzonej przy pomocy sztucznej inteligencji przez (debiutującego w roli scenografa) Krzysztofa Pardę (konsultacje: Dariusz Panas) widzowie niczym w prawdziwym komiksie „wsiąkną” wizualnie od ogółu do szczegółu kadru (i odwrotnie). Komiks opowiada przecież każdą historię obrazami i tak też się dzieje w koncepcie Kociej Szajki i fałszerzy pierników. Grafiki umieszczone na materiałach stanowiących kulisy sceny i wyświetlane na jej białym horyzoncie przenoszą akcję do Torunia, ale nie dosłownie, tak jak to miało dotąd miejsce w wyobraźni rysowników komiksów, czy – jak rzeklibyśmy dzisiaj – w algorytmach IA. Całość scenografii utrzymana została w klimacie kina retro, z charakterystycznymi elementami stylu noir, do których należą m.in. silne kontrasty, operowanie cieniami i obrazy nocnego miasta (światło: Przemysław Kruszyński). Dynamikę kryminalnej akcji podkreśla użycie dużej liczby rekwizytów, które często w sposób „fotograficzny” (jak to w komiksie) dookreślają dialogi. Symbolicznie definiuje je również muzyka skomponowana przez Jana Gembalę w stylistyce rezonansów Toma Waitsa i George’a Gershwina, w których zaskakująco dla teatru lalek krzyżują się wpływy jazzu, bluesa, punka oraz rocka.
W spektaklu brakuje jednak animacyjnych majstersztyków, a to z racji użycia płaskich „lalek komiksowych” w różnych rozmiarach: mniejszych fotowizerunków pozytywnych postaci na proscenium i ogromnych negatywnych, prezentowanych w perspektywie pasowej (kompozycji znanej już w starożytnym Egipcie), a na scenie mającej na celu oddanie głębi komiksowego obrazu. Płaskie lalki kotów i ludzkich bohaterów w spektaklu wręcz „fruwają” w powietrzu, przenosząc swoje obrazy na doskonale trójwymiarowy zespół aktorski Teatru „Baj Pomorski”, ze szczególnym podkreśleniem roli wokalnej narratorki, Ćmy Barowej (Grażyna Rutkowska-Kusa), dla której talentu i charyzmy scenicznej warto obejrzeć spektakl niejeden raz. Tym bardziej że ta znakomita aktorka wciela się również w inne postaci: śląską dziołchę Bronkę od Cieślarów, kotkę Brydzię i toruńskiego cukiernika Konstantego Mikołaja Bolta. Wybornie (również w aspekcie satyrycznym!) w rolę kota Morfeusza „przeniknął” Krzysztof Grzęda, zaś Andrzej Słowik w roli detektywa emeryta Bibi Lolo wydał się najbardziej szlachetnym przedstawicielem Kociej Szajki. Jest wszak jej szefem i gospodarzem gości z dalekiego Cieszyna, z którego przybyli również: niezwykle komiksowa Walerka Koczy (Edyta Łukaszewicz-Lisowska, także jako Lutka i Prezydentka Torunia Hanna Pillar) oraz kot Komandos (Jacek Pietruski, również w roli Gołębia Gustawa). By wizualnie wykrystalizować komiksową narrację zespołu, reżyser zdecydował również o wprowadzeniu postaci drugoplanowych Opryszków oraz Uczestników śledztwa (kapitalni: Wojciech Domański i Sławomir Marks).
Śledztwo Kociej Szajki może nie przypaść do gustu dorosłym widzom oczekującym historii głębokiej i pełnej edukacyjnych przypisów dla ich pociech. Nie należy jednak zapominać, że w przypadku Kociej Szajki i fałszerzy pierników mamy do czynienia z historią komiksową, pełną niespodziewanych zwrotów akcji, z historią tajemniczą, która ma bawić, trzymać w napięciu, ale i niepostrzeżenie zwracać uwagę na budowanie kręgosłupa moralnego dziecka. Z jednej strony to „prawa wyłączne na przedmioty ochrony własności przemysłowej”, jakim objęte są toruńskie pierniki, których przecież nie wolno fałszować, z drugiej szacunek do seniorów, by nie odbierać im potrzeb bycia użytecznymi, tak jak kotu Bibi Lolo. I w epilogu toruńskiego komiksu o kocich detektywach można przypomnieć dziecku, że tylko artystom pozwala się na kilkadziesiąt minut zafałszować świat – innym już nie. Tym bardziej kociarzom.