Szósty etap Podkarpackiego Szlaku Filmowego zostanie otwarty w sobotę 9 sierpnia. Do Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej przyjadą twórcy serialu „1670”, będzie można się również spotkać z reżyserem Wojciechem Smarzowskim i aktorami, m.in. Bartoszem Bielenią oraz Lechem Dyblikiem.
Skansen w Kolbuszowej do tej pory był plenerem dla trzech produkcji filmowych. Dziesięć lat temu powstała tam część zdjęć do filmu „Wołyń” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego. Następnie przyjechała ekipa „Kosa” Pawła Maślony, a ostatnio umieszczono tam akcję serialu „1670”. I właśnie dlatego Muzeum Kultury Ludowej w Kolbuszowej stało się kolejnym punktem na mapie Podkarpackiego Szlaku Filmowego, wytyczanym od 2020 roku.
– Wcześniej zbadaliśmy, ile i jakie filmy powstały na Podkarpaciu. Gdy doliczyliśmy się ponad 60, także tych reżyserskich wielkich nazwisk, już wiedzieliśmy, że chcemy opowiedzieć fanom kina o wybranych produkcjach i kulisach ich powstawania, o tym, czego na ekranie nie widać. Widzowie lubią takie historie – przyznała w rozmowie z PAP dyrektorka Podkarpackiej Komisji Filmowej (PKF) Marta Kraus.
W Bieszczadach Jerzy Hoffman kręcił zdjęcia do „Pana Wołodyjowskiego”, a w Muzeum-Zamku w Łańcucie oraz w Rzeszowie do „Trędowatej”. Cerkiew św. Dymitra w Starym Dzikowie „zagrała” w filmie „Katyń” Andrzeja Wajdy. Na Podkarpaciu powstały też takie tytuły jak m.in.: nominowane do Oscara „Boże Ciało” Jana Komasy i „Zimna wojna” Pawła Pawlikowskiego czy też „Ułaskawienie” Jana Jakuba Kolskiego, „Eter” Krzysztofa Zanussiego, ale również kandydat do Złotej Palmy w Cannes „IO” Jerzego Skolimowskiego.
Podkarpacki Szlak Filmowy został otwarty pięć lat temu w Jaśliskach, które zadebiutowały na wielkim ekranie dzięki filmowi „Wino truskawkowe” w reżyserii Dariusza Jabłońskiego. Kolejny przystanek na szlaku był w Przemyślu, następny w Bieszczadach, rok później w Jarosławiu, a w ubiegłym roku w Sanoku. Kolbuszowa jest szóstą ścieżką tematyczną. – Na tym polega cała idea szlaku, żeby pokazywać filmy i spotykać się z twórcami w tych miejscach, w których oni pracowali – dodała Marta Kraus.
Filmowcy, którzy od dekad przyjeżdżają na Podkarpacie, przyznają również, że chętnie tutaj wracają. – Szukają nieoczywistych miejsc, wyjątkowych plenerów, których na ekranach jeszcze nie było. Ważna jest natura, kultura, architektura drewniana, założenia urbanistyczne i miejsca, do których właściwie nie trzeba wprowadzać scenografii, bo ona już jest. Ale lokacje to jedno, filmowcy często mówią o tym, że tutaj dobrze się pracuje, bo jest przyjazna atmosfera, mieszkańcy z życzliwością ich traktują, co bardzo ułatwia pracę. Mówią, że tutaj wiele się da, np. nie ma problemu, żeby z dania na dzień zamknąć ulicę, a w Warszawie czeka się na pozwolenie nawet miesiąc – opowiadała dyrektor PKF.
Filmowcy, którzy zawsze potrzebują pieniędzy na swoje produkcje, mogą liczyć na wsparcie Podkarpackiego Regionalnego Funduszu Filmowego, osiem lat temu powołanego przez zarząd województwa.
- Pracujemy z producentami, którzy są dojrzałymi twórcami, mają doświadczenie i pomysły. W ramach corocznego konkursu wspieramy produkcje, które wydają nam się najciekawsze, najbardziej atrakcyjne, ale są również takie projekty, w których widzowie może nie rozpoznają na pierwszy rzut oka naszego regionu. Natomiast z jakiegoś względu są to ważne produkcje, mówiące o ważnych tematach. Przykładem jest film Bartosza Blaschke „Sonata”. To oparta na faktach historia muzyka Grzegorza Płonki z Murzasichla w województwie małopolskim. Wątek jego walki o to, by godnie żyć, jest dla nas ważny, bo jest też zgodny z wartościami, które są bliskie mieszkańcom Podkarpacia – tłumaczyła Marta Kraus.
Do tej pory filmowcy, którzy pracowali na Podkarpaciu, mogli liczyć na wsparcie w wysokości od 50 do 650 tys. zł. – Te pieniądze traktujemy jak inwestycję. To oznacza, że jeżeli filmy trafią do dystrybucji, będą miały widzów w kinach czy na platformach streamingowych, to my też na tym zarobimy, bo te środki do nas wracają i możemy je inwestować w kolejne filmy, a także w wydarzenia filmowe dla mieszkańców Podkarpacia – podkreśliła dyrektorka PKF.
W programie szóstego szlaku filmowego są projekcje plenerowe, spacery filmowe i m.in. spotkania z twórcami polskiego kina.
Sobota poświęcona będzie w całości serialowi „1670”. Do Kolbuszowej przyjedzie producent Jan Kwieciński, scenograf Mirosław Koncewicz, dwaj kierownicy produkcji Marcin Ksobiech oraz Marcin Michalski. Opowiedzą, jak powstawała serialowa Adamczycha, od koncepcji po zwożenie błota na plan filmowy.
W programie jest też maraton filmowy z pierwszym sezonem serialu i spacer po tej części skansenu, w której stworzono plan zdjęciowy. Zabudowania wsi Adamczycha, powstałe na potrzeby serialu, nadal stoją w skansenie. Będzie też gra wiejska, czyli bieg chłopa pańszczyźnianego, konkurs na najgorszego jeźdźca, koncert zespołu Wowakin, który stworzył ścieżkę dźwiękową do serialu, a na koniec dnia potańcówka w wiejskim stylu z Kapelą Łola.
Dzień drugi na szlaku to spotkanie z polskim kinem historycznym, zarówno dokumentalnym, jak i fabularnym. Po południu odbędzie się projekcja filmu „Kos”, a po nim spotkanie z aktorem Bartoszem Bielenią, odtwórcą jednej z głównych ról, oraz scenarzystą Michałem Zielińskim.
Z kolei o pracy na planie „Wołynia” opowiedzą reżyser Wojciech Smarzowski, scenograf Marek Zawierucha, a także aktorzy: Lech Dyblik, Dariusz Toczek oraz Roman Skorovskiy.
W sobotę i niedzielę między dworcem kolejowym a skansenem będzie kursować bezpłatny autobus dla uczestników szlaku filmowego.
Pełny program szlaku jest na stronie filmowepodkarpacie.pl