Pod petycją do nowego szefa resortu kultury Piotra Glińskiego mają się podpisać m.in. aktorzy z Narodowego Starego Teatru, którym zarządza od dwóch lat Jan Klata. Przeciwnicy zarzucają mu antypatriotyczną działalność na scenie. Tymczasem zdaniem Klaty pomysł odwołania go ze stanowiska jest jawną próbą wywarcia presji na nowego ministra, który ma też pełnić funkcję wicepremiera. - Wszystko spowodowane jest zmianami na scenie politycznej - zwraca uwagę Klata.
Ciszę wokół artystycznych działań w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie przerywa Stanisław Markowski. - Wraz ze środowiskiem m.in. uznanych aktorów będę domagał się odwołania Jana Klaty ze stanowiska dyrektora "Starego" - mówi. Jan Klata odpowiada: - Absurdem jest odwoływanie dyrektora po dwóch latach kadencji, którego teatr sprzedaje sto tysięcy biletów, aktorzy i spektakle zgarniają kilkadziesiąt nagród i gdzie frekwencja w październiku wyniosła 96 procent. Żadne racjonalne argumenty nie stoją za moim odwołaniem. Dwa lata temu: "Hańba temu teatrowi" Krytyk Łukasz Maciejewski uważa pomysł odwołania Klaty za bulwersujący. - Kadencja dyrektora jest obowiązująca i nikt nie ma prawa podważać poprzedniej decyzji ministra. W Starym Teatrze nie doszło do żadnych nadużyć. Dyrektor nie popełnił przestępstwa, nie wydarzył się żaden obyczajowy skandal. Wierzę więc w zdrowy rozsądek nowego ministra. W to, że nie dopuści on do sytuacji, by