EN

30.12.2020, 18:39 Wersja do druku

Jest w cichej Sarmacyi Betlejem – Ephrata

Cicha noc, święta noc… mroźna, a przecież ciepła, bo otulona bielutkim śniegiem, odbijającym światło Księżyca i gwiazd, wśród nich tej najważniejszej – Gwiazdy Betlejemskiej. Tak na rozum oczywiście pojmujemy, że WTEDY w odległym Betlejem nie mogło być śniegu ani nawet przytulnie iglastych choinek. Czymże jest jednak rozum wobec przeświadczenia, że skoro Chrystus narodził się dla wszystkich, to dla nas nie przyszedł na świat hen, daleko, pod palmami, lecz w zaśnieżonej, swojskiej, naszej krainie. Wiedziały o tym kolejne pokolenia polskich szopkarzy, ukraińskich wertepników i wileńskich oraz białoruskich betlejkarzy, od paru stuleci przedstawiających misterium Narodzenia mieszkańcom Rzeczypospolitej. Wiedział i Leon Schiller, z którego Pastorałki zaczerpnięty został tytuł świątecznego „okruszka”.

Skoro Świętą Rodzinę, ubogi żłobek, wołka i osiołka przytuliła nasza ziemia, to przecież i wędrujący do Betlejem pasterze, i Trzej Królowie, i wszyscy inni pielgrzymi mogą, a nawet powinni być nasi, z polskiej ziemi i polskich dziejów rodem. Tak powstała w dobie rozbiorów szopka patriotyczna, dla której „wzorcem metra” stało się od premiery we Lwowie 28 grudnia 1904 r. Betlejem polskie Lucjana Rydla (tego, co to się w Weselu ożenił). Do betlejemskiego żłóbka z panoramą Krakowa i sylwetą Wawelu w tle przybywają pasterze „z wszelkich ziem polskich”, od Wielkopolan po Żmudzinów i Hucułów. W rolach Trzech Króli obsadzeni zostali Kazimierz Wielki, Władysław Jagiełło i Jan III Sobieski. Zwycięzca spod Grunwaldu ze sceny pod austriackim zaborem przypominał:

Wszystko nam dałeś, co dać mogłeś, Panie:
W gloryi złotej długie panowanie
I apostolstwo świętej Twojej wiary,
I zwycięstwami szumiące sztandary,
I w jedną złotą związałeś Koronę
Narody bratnią miłością złączone.

Po darach królewskich hołd Dzieciątku składają postaci z historii Polski, jako pierwszy Husarz Skrzydlaty „spod Chocimia i spod Wiednia”. Sztafetę pokoleń, walczących o wolność i niepodległość, rozpoczyna Konfederat Barski:

Przy ojczyźnie i przy wierze
Stałem, i przy tym sztandarze,
Gdzie z krzyżem Pańskim wyszyty
Był herb Rzeczypospolitej.
Na schizmę i na gwałt carski
Podniosłem tę karabelę,
A dziś, konfederat barski,
W proch się przed tym żłóbkiem ścielę.

Kolejno pojawiają się Kosynier Kościuszki, Legionista Dąbrowskiego, Ułan z 1831 r., Powstaniec z 1863 r., Unita z Podlasia oraz reprezentujące tragiczną teraźniejszość, szczególnie wyeksponowane Dzieci szkolne z Wrześni, zaledwie dwa lata wcześniej protestujące przeciw niemczyźnie w nauczaniu religii. W finale Matka Boska okrywa przybyłych obszernym płaszczem, na którym widać „perłami szytego białego orła”.

W roku 1922 Artur Oppman, czyli Or-Ot, wydał u Gebethnera i Wolffa w Warszawie Baśń o szopce dla dziecięcego głównie odbiorcy. W akcie I zatytułowanym Pan Jezus w wiosce polskiej na odsiecz Dzieciątku spieszą przeciw Herodowi dzielni żołnierze spod Arras, z Karpat, z Murmania i Rokitny. Akt II Stara Warszawa ukazuje obok Poety z roku 1830 (czyli Mickiewicza) postać Sybiraka powracającego z katorgi, a Stara Babunia wspomina „noc Belwederu” i Olszynkę Grochowską. Co zgodnie z poetyką szopki nie przeszkadza Kiełbaskarzowi głośno zachwalać: „Kiełbaski parowe! / Za psi grosz, a zdrowe! / Najprawdziwiej wieprzne, / Gorące i pieprzne!”. Akt IV Jasełka współczesne wprowadza kolejno szereg postaci, przybywających do Chrystusowego żłóbka. Jest wśród nich i Murmańczyk, i Żołnierz Francuski, i Polak Amerykański, i Warmiak z Mazurem, i Robotnik Śląski – i Dziecko Lwowskie, którego przejmujące pożegnanie znamy dobrze, ale jako tekst autonomiczny:

O, mamo! Otrzyj oczy,
Z uśmiechem do mnie mów…
Tak krew, co z piersi broczy,
Ta krew, to za nasz Lwów!…
Ja biłem się tak samo
Jak starsi… mamo… chwal!…
Tylko mi ciebie, mamo…
Tylko mi Polski żal…

W roku 1930 w Teatrze Miejskim na Pohulance w Wilnie pokazano na Boże Narodzenie Betlejkę wileńską Heleny Romer-Ochenkowskiej, pisarki i publicystki żywo zaangażowanej w nadwilejskie sprawy teatralne, autorki kilku dramatów i zarysu dziejów miejscowych scen (XXV-lecie wskrzeszonego Teatru Polskiego w Wilnie, 1932). Betlejka… miała już wówczas za sobą trzydziestoletnią historię, wywodząc się z domowej szopki, prezentowanej jeszcze pod rosyjskim zaborem we dworze Romerów w Karolinowie (powiat święciański), pod patronatem Floriana Danowskiego, „starca siwobrodego”, powstańca 1863 roku i syberyjskiego zesłańca. Nic też dziwnego, że zdarzenia przeszłości przywołuje tu z zaiste długiej pamięci Dziad – Zakrystian uniwersyteckiego kościoła:

W Wilnie u świętego Jana
Służyłem za zakrystiana…
Dawne czasy, dawne dzieje!
Różne widział dziad koleje:
I cesarza Napoliona,
Co wiódł wojska pół miliona,
I młodzieży ślicznej roje,
Co w uczelni szły podwoje
Batorowej; pana Zana
Znałem, Śniadeckiego Jana,
Mickiewicza, Lelewela,
Różnych sławnych ludzi wiela.
Później powstań krwawe mary,
Murawiewa srogie kary,
Szubienice, płacz, żałoby,
I niewola do tej doby
Aż Naczelnik polskiej ziemi
I syn naszej starej Litwy
Wszedł do Wilna z zuchy swemi,
Poprzez kule, poprzez bitwy
Niosąc ludów zmartwychwstanie!
O, dzięki Ci za to, Panie!

Ostatnim akordem Betlejem polskiego Rydla jest Chór Wszystkich Ludzi, pod płaszczem Matki Boskiej śpiewający lekko sparafrazowaną ostatnią zwrotkę kolędy Bóg się rodzi:

Podnieś rączkę Boże Dziecię,
Błogosław Ojczyznę miłą –
W zdrowiu ducha, w mężnym bycie
Wspieraj jej siły Swą siłą,
Dźwignij i okryj ją chwałą
Między wolnymi ludami…
A Słowo ciałem się stało
I mieszkało między nami.

Skoro śpiewają Wszyscy Ludzie, to i my możemy się przyłączyć. Spokojnych, zdrowych i szczęśliwych, pełnych skupienia i refleksji Świąt Bożego Narodzenia życzę Państwu z całego serca.

Tytuł oryginalny

Jest w cichej Sarmacyi Betlejem – Ephrata

Źródło:


Link do źródła

Autor:

Jarosław Komorowski

Data publikacji oryginału:

30.12.2020

Wątki tematyczne