A Marek, któremu jak mało komu zależało na tej mistycznej chwili, w milczeniu położył dłoń na czole swojej żony. Miała taką jasną, czystą twarz - wspominał dramatyczne chwile na szpitalnym oddziale intensywnej terapii ks. prof. Henryk Seweryniak, przyjaciel rodziny Mokrowieckich.
Magazyn