EN

13.06.2022, 13:18 Wersja do druku

Halka z Armenii z Grand Prix

O finałowych przesłuchaniach 11. Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej w Warszawie pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.

fot. Krzysztof Bieliński

Emocje były ogromne, a na ogłoszenie zwycięzców trzeba było czekać niemal do północy. Tegoroczny, jedenasty już Międzynarodowy Konkurs Wokalny im. Stanisława Moniuszki stał na bardzo wysokim poziomie, szczególnie jeśli chodzi o głosy żeńskie. W tej kategorii rzeczywiście można było mieć problem z wyłonieniem najzdolniejszej i najbardziej obiecującej śpiewaczki. W głosach męskich już tak dobrze nie było, o czym świadczy nie przyznanie pierwszej nagrody, a jedynie dwóch drugich i jednej trzeciej.

W finale konkursu można było usłyszeć dwunastu solistów, w tym aż trzech z Ukrainy. Jako pierwszy z tego kraju zaprezentował się Volodymir Tyshkov w interpretacji arii Skołuby „Ten zegar stary” z III aktu opery „Straszny dwór”. Ukraiński bas dysponuje bardzo wyrównaną emisją i ciekawą barwą, ale to wykonanie zbyt porywające nie było. Zdecydowanie lepiej wypadł ten solista w drugiej części przesłuchań, wykonując arię Filippa z IV aktu opery Verdiego. Na tle choćby dość bezbarwnego występu Deana Murphy’ego (baryton z USA), zarówno w pierwszej (aria Janusza z I aktu „Halki”), jak i drugiej części finałowego koncertu (aria Alfonsa z II aktu opery „La Favorita” Donizettiego) Tyshkov mógł być pretendentem do nagrody. Tak też się stało. Razem z Szymonem Mechlińskim z Polski otrzymał ex aequo II Nagrodę. Polski barytom w ariach Rodriga Posy z IV aktu „Don Carlosa’ Verdiego i Angelosa z nieznanego utworu Zygmunta Noskowskiego „Wyrok” pokazał dużą skalę emocji, spory temperament, ale obydwie z tych interpretacji mogły się wydać do siebie zbyt podobne jeśli chodzi o zastosowane środki wyrazu. Niezależnie od tych zastrzeżeń polski baryton zajął wspólnie z Ukraińcem II miejsce. Niektórym pewnie będzie się wydawać, że trochę na wyrost.

Kolejnym reprezentantem Ukrainy była Yuliia Zasimova, która dysponuje bardzo ładnie prowadzonym, delikatnym sopranem, emisyjnie nienagannym, co pokazała  śpiewając arię Gildy z I aktu „Rigoletta” Verdiego i w pieśni Roksany z II aktu „Króla Rogera” Szymanowskiego. Szczególnie to drugie wykonanie mogło się jurorom podobać, co zaowocowało przyznaniem pochodzącej z Ługańska śpiewaczce III Nagrody. Trzeciej reprezentantce z Ukrainy, sopranistce Innie Fedorii,  nie udało się zdobyć żadnej z nagród, choć jej interpretacje dumki Zuzi z „Verbum nobile” i arii Louise z III aktu „Louise” Charpentiera porywały przede wszystkim kulturą i szlachetnością wykonania. To efekt emisji, nad którą ta śpiewaczka potrafi doskonale panować, unikając ostrych dźwięków, które mogły niekiedy drażnić u kilku innych sopranistek.

Czterokrotnie podczas finału można było usłyszeć najsłynniejsze arie z opery „Halka”. Jako pierwsza w tej roli zaprezentowała się ulubienica konkursowej publiczności z RPA – Nombulelo Yende. I trzeba przyznać, że cavatina z IV aktu tytułowej bohaterki Moniuszki wypadła zachwycająco, zwłaszcza jeśli chodzi o eksponowane emocje, których w tym wykonaniu nie zabrakło. Wyraz artystyczny tej prezentacji był naprawdę porywający i mocno wstrząsający. Nieco gorzej było w drugiej części, albowiem solistka zdecydowała się na wykonanie najpopularniejszej arii Normy z I aktu opery Belliniego. Zapewne kilka drobnych błędów, w słynnej „Casta Diva”, które w tej prezentacji się pojawiły, doprowadziło do tego, że ta znakomita wokalistka, bardzo zresztą wszechstronna, o czym mogą świadczyć jej wcześniejsze wykonania z repertuaru Richarda Straussa czy Verdiego, musiała zadowolić się I Nagrodą, ale również jej przypadły nagrody:  im. Marii Fołtyn i Towarzystwa Miłośników Muzyki za najlepsze wykonanie utworu Moniuszki, a także nagroda publiczności.

Drugą Halką, jaka pojawiła się na scenie Opery Narodowej, była Darija Auguštan z Chorwacji. Ale o przyznaniu tej śpiewaczce II Nagrody mogło zdecydować zjawiskowe wykonanie w drugiej części koncertu arii Liu z opery „Turandot” Pucciniego, w którym sopranistka zaimponowała przede wszystkim pięknymi dźwiękami piano. Trzecią egzotyczną Halką była reprezentantka Nowej Zelandii. Eliza Boom dysponuje pięknym sopranem, do tego w emisji bardzo szlachetnym i wyrównanym. Śpiewa z ogromną kulturą. Obok arii Moniuszki zaświadcza o tym również wykonanie arii Wally z I aktu opery Alfredo Catalaniego.

Dwukrotnie podczas finału można było usłyszeć arie Janusza z I aktu Moniuszkowskiej „Halki”. Obok wspomnianego już Amerykanina, utwór „Skąd tu przybyła… Czemuż mnie w chwilach” znalazł się w repertuarze reprezentanta Chin, Xiaomenga Zhanga. To jeden z najgoręcej oklaskiwanych przez publiczność śpiewaków, który jednak zdecydowanie lepiej wypadł w części pierwszej, interpretując z dużą klasą i kulturą scenę śmierci Rodriga Posy z „Don Carlosa” Verdiego.

Jedynym tenorem w finałowej dwunastce był reprezentant Meksyku, Rafael Alejandro Del Angel Garcia. A zatem nie mogło zabraknąć w jego wykonaniu słynnej arii Jontka z „Halki”, która pojawiła się w drugiej części koncertu. W pierwszej solista zaśpiewał arię Corrada z I aktu „Il Corsaro” Verdiego. Obydwa te wykonania pozwoliły mu na zajęcie na podium III miejsca.

Od początku moją główną faworytką (na kuponie do głosowania to przy niej postawiłem swój znaczek) tej edycji Konkursu była sopranistka z Armenii, Juliana Grigoryan. Podczas finału zarówno w arii Cio-Cio-San z „Madame Butterfly” Pucciniego, jak i w cavatinie z IV aktu „Halki” wypadła rewelacyjnie. Siła jej pięknego w barwie głosu jest naprawdę porywająca. Do tego ciekawa uroda i spory już zasób interpretacyjnych środków wyrazu doprowadziły tę niezwykle utalentowaną śpiewaczkę na najwyższe podium, czyli konkursowe Grand Prix. W pełni zasłużone i mam nadzieję owocujące już niebawem wielką karierą na operowych scenach świata.

Tytuł oryginalny

Halka z Armenii z Grand Prix

Źródło:

Teatr dla Wszystkich

Link do źródła

Autor:

Wiesław Kowalski

Data publikacji oryginału:

12.06.2022