Teatr Śląski długo nie chciał brać udziału w dyskusji o najważniejszych sprawach naszego regionu. Grzech zaniechania został popełniony. "Piąta strona świata" jest pokutą i obietnicą poprawy - pisze Dariusz Kortko w Gazecie Wyborczej - Katowice.
Przed premierą "Piątej strony świata" Tadeusz Bradecki, zastępca dyrektora teatru, ostrzegł, że w tym roku może to być pierwsze i ostatnie przedstawienie. Nowych premier nie będzie. Marszałek województwa obciął dotację o 1,7 mln zł i w budżecie wystarczy pieniędzy jedynie na utrzymanie budynku i pensje dla aktorów. Groźba dyrektora nikogo nie wzruszyła. Gazety opublikowały krótkie notki, marszałek nie skomentował. Nikt nie lamentował, nie stanął w obronie, szat nie rozerwał. Nikt też nie powiedział głośno tego, co wszyscy wiedzą: z desek najbardziej prestiżowej sceny naszego regionu od dawna wiało nudą i sztampą. Przebojem od kilku sezonów jest anglosaska farsa "Mayday", która - owszem, zabawna - niczego po sobie nie zostawia. Można ją wystawiać zarówno w Birmingham, jak i w Koziej Wólce. Jej jedynym zadaniem jest wywoływanie śmiechu na sali. Od lat w naszym regionie toczy się gorąca dyskusja o Śląsku. Opowiadana jest od nowa histori