Przywalić, dokopać, wgnieść w ziemię; każda po temu okazja jest dobra, prawda? Na tym przecież polegać ma dziennikarstwo w dobie spadających nakładów. Jakaś rzeczywistość, jakieś obiektywne fakty? Kogo to obchodzi! Przywalić, opluć, oszkalować i być może nakład wzrośnie - pisze Tadeusz Bradecki, dyrektor Teatru Śląskiego w Katowicach, w odpowiedzi na tekst Dariusza Kortko "Grzech i pokuta na scenie".
Włączyłem wczoraj komputer i w skrzynce z mailami znalazłem list treści następującej: W środowym katowickim dodatku "Gazety Wyborczej" ukazał się napastliwy tekst zatytułowany "Grzech i pokuta na scenie" nieznanego szerzej z jakichś napisanych recenzji bądź artykułów o życiu teatralnym Dariusza Kortko. W tej napaści na dyrekcję Teatru Śląskiego "współpracował" też, jak głosi dopisek, Łukasz Kałębasiak. Z jakiej okazji ta napaść? Bo ostatnia premiera teatru, "Piąta strona świata", wyjątkowo się udała. Przywalić, dokopać, wgnieść w ziemię; każda po temu okazja jest dobra, prawda? Na tym przecież polegać ma dziennikarstwo w dobie spadających nakładów. Jakaś rzeczywistość, jakieś obiektywne fakty? Kogo to obchodzi! Przywalić, opluć, oszkalować i być może nakład wzrośnie. Autor artykułu tendencyjnie oczernia politykę repertuarową i dokonania Teatru Śląskiego w ostatnich latach. O sukcesie "Piątej strony świata" pisze wzgard