Ma być tam więcej zieleni, ale też wrócić ma pomnik patrona teatru Aleksandra Fredry. Władz miasta nie przekonały wyniki ankiet zrobionych na zlecenie dyrekcji placówki, z których ma wynikać, że gościom nowy plac się podoba.

Miała być otwarta przestrzeń na wzór place des Terreaux w Lyonie, zielone wyspy, fontanny w kształcie piramid, miejsca do odpoczynku pod drzewami. A mieszkańcy Gniezna dostali nierówno położoną kostkę, brak zieleni, bałagan w rabatach, a plac przed Teatrem im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie okrzyknęli betonozą. Latem, w 30-stopniowy upał, jeden z gnieźnieńskich radnych Tomasz Dzionek stanął tam z patelnią. W zaledwie kilka minut, bez kuchenki, a tylko na rozgrzanej ławce usmażył jajecznicę.

Dlatego prezydent Gniezna Tomasz Budasz chce odbrukować plac w prawie 40 proc. Ma już nawet pomysł na sfinansowanie prac.

    - Po prostu czara goryczy się przelała. Mimo próśb teatr sam nie chciał podjąć się zadania - przyznaje radny Dzionek.

Pozew za krytykę

Rada Miasta Gniezna w 2016 roku przekazała teatrowi plac w użytkowanie na 20 lat, ale wykonane tam prace znacznie różnią się od projektów zaprezentowanych wcześniej przedstawicielom samorządu. Mieszkańcom Gniezna też plac się nie podoba.