EN

19.01.2024, 12:44 Wersja do druku

Fobia

„Fobia” wg scen. Markusa Öhrna i Karola Radziszewskiego w reż. Markusa Öhrna w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Ewa Bąk na blogu Okiem Widza.

fot. Maurycy Stankiewicz

Jeżeli sztuka ma wstrząsać i rozsadzać, to ten spektakl to czyni. Jeżeli ma burzyć nasz święty spokój z uśmiechem na ustach, tym lepiej. Świat nie jest taki zły, jest jeszcze gorszy. Bo real bardziej boli. Rani. Udziwnia. Przekonajcie się sami, jak bardzo. Teatr czeka. Powodzenia.

FOBIA Nowego Teatru w Warszawie w reżyserii Markusa Öhrna, trzeci spektakl po SONACIE WIDM Strindberga (2017 r.) i TRZECH EPIZODACH Z ŻYCIA RODZINY (2021 r.) składa się z trzech epizodów: rodzina (sfera prywatna, salon), korporacja (sfera społeczna, gabinet w biurze), sztuka (kreacja destrukcji, pokój hotelowy). Kojarzy mi się nieodparcie z FUNNY GAMES Michaela Hanekego (dwaj młodzi jak Fag Fightersi), z filmami Quentina Tarantino (sposób narracji, w tym czarny humor, przemoc, brutalizm), MECHANICZNĄ POMARAŃCZĄ Anthonego Burgesa (tu my, widownia, podlegamy szokowej, eksperymentalnej, bo poprzez tę sztukę, resocjalizacji). 

Spektakl łączy gatunkowo: humoreskę, komiks, horror, tematycznie: diagnozę mentalną, kulturową, społeczną, tożsamościowo: homo, hetero, eko ideologizmy. Jest beką, która ma wskazać problemy śmiertelnie poważne. Naprawdę istotne. Bezpośrednio wykorzystuje klasyczne i popularne utwory muzyczne (muzyka poważna, pop, hip-hop, improwizacje), wykonywane na żywo (wiolonczelista Michał Pepol i pianista Bartek Wąsik) i malarstwo Karola Radziszewskiego. Z jednej strony jest kontrapunktem, z drugiej zabiegiem formalnym w przewrotny sposób uzasadniającym okrucieństwo, wulgarność, obsceniczność, drastyczność scen i obrazów. Wzmacnia argumenty przemocy. Przejmuje na siebie funkcję manipulacyjną. Prostota stylistyczna podkreśla umowność przekazu, który sprowadza do jasnego, dosłownego, mocnego komunikatu. Jakby już nie można było inaczej, ostrzej. Nie ma subtelności, dwuznaczności, niedopowiedzenia. Suma bodźców prowadzi do jatki jak u Tarantino. Dociera do widzów ze sceny, mimo kamuflażu bez znieczulenia, bez pocieszenia. Można tylko zamknąć oczy albo wyjść. Pożegnać się (napis krwią na ścianie: BYE, BYE POLAND). Happy endu na pewno nie będzie.

Przestrzeń gry (scenografia Markusa Öhrna i Karola Radziszewskiego) wygląda jak teatrzyk dla dorosłych, jakiś ślepy zaułek w labiryncie życia - biały kontener z kilkoma stereotypowymi rekwizytami, krwista kurtyna. Taki sam w miniaturze używa w pracy nad spektaklem w trzeciej części spektaklu w pokoju hotelowym Markus Öhrn. Muzycy z instrumentami usytułowani są na zewnątrz. Aktorzy (Magdalena Popławska, Ewelina Pankowska, Piotr Polak, Wojciech Kalarus i Jan Sobolewski) to pozbawione indywidualizmu figury-lalki z maskami (ojciec, matka i córka), różowymi kominiarkami (zaprowadzający różowy terror członkowie Fag Fighters - projekt z 2007 r. Karola Radziszewskiego) na głowie, posiadające zmieniony głos, obrazy Karola Radziszewskiego (portrety znanych postaci ze świata polityki i sztuki, abstrakcyjny krajobraz, portret zbiorowy mężczyzn o nagich torsach), bogata ilustracja muzyczna rozszerzająca wymowę artystyczną, wizualizuje świat współczesny - zakłamany, okrutny i zły. Rodzina to suma jednostek sobie kompletnie obcych, niekompatybilnych (obraz pierwszy). Biznes z kolei instrumentalnie żeruje na modnych tendencjach, ideologiach, tematach bez sięgania do istoty rzeczy (obraz drugi). Artysta, tu bez maski Markus Öhrn, tworzy chcąc wzbudzić sensację, w końcu sam staje się tworzywem ostatecznego dzieła (obraz trzeci). Fag Fightersi, "pedalscy wojownicy", wdzierając się z kijami bejsbolowymi w przestrzeń bohaterów, ujawniają prawdę o wypieranej homofobii, ale również o sobie. Nie odbiegają od tego, z czym walczą. Traktują siebie, jak tych, których karzą. Są ucieleśnieniem homofobii na wyrafinowanie perwersyjny sposób w oparach asfaltowego humoru. 

W spektaklu chodzi nie tylko o homofobię (jej źródła, przejawy, ukrywanie, wypieranie, przemilczanie), ale o wizualizację lęku współczesnego człowieka przed niezafałszowanym sobą, wyrażaniem tego, co w rzeczywistości myśli, czuje, czego pragnie, kim jest. Pokazuje próbę panowania nad paniką, która powoduje jego dezercję z walki o prawdę, zmusza do przywdziania kostiumu ogólnie akceptowanych społecznie barw ochronnych, w dodatku w kamuflażu gwarantującym anonimowość (maski, kominiarki), w efekcie ucieczkę w głąb siebie, poddanie się presji wszelkiej poprawności. Prowadzi to do ekspansji hipokryzji, zaburzonej komunikacji (nikt nikogo nie słucha, brak więzi, uczuć), udziwnienia siebie, świata, sztuki. Kumulującej się frustracji, ekstremalnej agresji. Destrukcji. Markus Öhrn z Karolem Radziszewskim w sposób prowokacyjnie brutalny, bezceremonialnie błaznując, demaskuje i oskarża to, co miało być dobre i postępowe, nowoczesne (prawda o LGBT+, ochrona środowiska, zdrowe żywienie) a w swym rozwoju się wynaturzyło, spotworniało, osunęło w banał. I skończyło się (w spektaklu) spektakularną masakrą. Zamiast być jedną z możliwości wyboru, stało się tyranią poprawności, dyktaturą mody, niewolą wolnej woli. Wielką samotnością współczesnego człowieka pozbawionego indywidualizmu. Będącego swoją własną, boleśnie ironiczną karykaturą. Człowiekiem FOBIĄ.

Tytuł oryginalny

FOBIA NOWY TEATR

Źródło:

okiem-widza.blogspot.com
Link do źródła

Autor:

Ewa Bąk