Marek Kondrat o Januszu Majewskim: radość życia - to jest to, co mu przyświecało
Powtarzalność, ciągłość, radość życia – to jest to, co mu zawsze przyświecało. Dlatego bardzo znaczące miejsce w jego życiu odegrały Czechy, które są pozbawione patosu - powiedział aktor Marek Kondrat podczas czwartkowych uroczystości pogrzebowych reżysera Janusza Majewskiego.
Jak przyznał Kondrat, ze wszystkich sztuk, za które podziwiał Janusza Majewskiego, najważniejsza jest dla niego "sztuka życia, którą uprawiał". "Wielu z nas było na jego urodzinach pół roku temu w Konstancinie. Tak sobie myślę, że tymi urodzinami się z nami żegnał. Wsparty na swojej laseczce, patrzył na nas i jakaś tam szufladka wychodziła z jego myśli, jakie chwile z nami przeżył. Sądzę, że tak właśnie wykombinował sobie pożegnanie, bo przecież nie zaprosił nas po to, żebyśmy mu odśpiewali Sto lat, co by było nawet troszkę niegrzeczne" - ocenił.
Aktor wspomniał, że parę lat temu zaprosił Janusza Majewskiego oraz Juliusza Machulskiego z żoną do domu swoich teściów pod Krakowem. "Oni z kolei zaprosili swoją ciotkę, czyli siostrę ojca Grzesia, która - jak się przy tym stole okazało – spędziła z Januszem jakieś chwile w swojej młodości. Mieli ok. 10 lat, kiedy spotkali się w Mikulicach, w drodze, ucieczce z Lwowa do Krakowa. Niebywałe, ale tak właśnie zwieńczyło się życie ich obojga. Było to niesłychanie pogodne i pozostawiło - we mnie i w Julku - niezapomniane wrażenia. Powtarzalność, ciągłość, radość życia – to jest to, co mu przyświecało zawsze. Dlatego bardzo znaczące miejsce w jego życiu odegrały Czechy, które są pozbawione patosu, pompy tutaj wszechobecnej. Zawsze jak dzwoniliśmy do siebie, zaczynaliśmy rozmowę po czesku. Tam czuliśmy się doskonale" - powiedział.
autorzy: Daria Porycka, Tomasz Szczerbicki
Maciej Ślesicki: Janusz Majewski kochał życie i kino
Janusz Majewski kochał życie i kochał kino. Była to miłość długa, spełniona i odzwajemniona. Był potrzebny wszystkim, którzy go znali - powiedział w czwartek podczas uroczystości pogrzebowych Janusza Majewskiego na Powązkach Wojskowych w Warszawie scenarzysta i reżyser Maciej Ślesicki.
"Kochał życie i kochał kino. Była to miłość długa, spełniona i odzwajemniona. Uniknął losu zapomnianych filmowców - ludzi, którzy samotnie wspominają dawne chwile chwały. Uniknął dlatego, że był potrzebny. Czuł się potrzebny. Był potrzebny wszystkim, którzy go znali" - mówił Maciej Ślesicki.
"Jako rektor Warszawskiej Szkoły Filmowej był potrzebny studentom. Pokazywał im jak żyć i co jest w życiu najważniejsze" - wyjaśnił.
"Janusz nie znosił patosu ani zbędnego zadęcia. Jestem głęboko przekonany, że teraz - gdzieś tam po jasnej stronie - spaceruje teraz i stuka laseczką i się do nas uśmiecha" - podkreślił filmowiec.
Na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie trwają uroczystości pogrzebowe reżysera, scenarzysty, pisarza i wieloletniego prezesa Stowarzyszenia Filmowców Polskich Janusza Majewskiego. Uczestniczą w nich m.in. marszałek Senatu Małgorzata Kidawa-Błońska, sekretarz stanu w KPRP Wojciech Kolarski i podskretarz stanu w MKiDN Marta Cienkowska.
Janusz Majewski urodził się 5 sierpnia 1931 r. we Lwowie. Zrealizował m.in. filmy "Zazdrość i medycyna", "Zaklęte rewiry", "Lekcja martwego języka", "Lokis. Rękopis profesora Wittembacha", "C.K. Dezerterzy", "Złoto dezerterów", "Królowa Bona", "Mała matura 1947", "Mrzonka", "Excentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy" oraz "Czarny Mercedes". Zmarł 10 stycznia w wieku 92 lat.
autor: Maciej Replewicz, Tomasz Szczerbicki
Jacek Bromski: Janusz Majewski stanął na czele środowiska filmowego w trudnym momencie
Janusz Majewski stanął na czele środowiska filmowego w bardzo trudnym momencie, tuż po stanie wojennym. Ten czas wymagał jasnej wizji, sporej dozy dyplomacji i sprytu. Miał wszystkie te cechy - powiedział prezes SFP Jacek Bromski podczas uroczystości pogrzebowych twórcy "Zaklętych rewirów".
Jak podkreślił prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich podczas czwartkowych uroczystości pogrzebowych Janusza Majewskiego, "odchodzi od nas pokolenie naszych mistrzów, szefów zespołów filmowych, wokół których gromadzili się wtedy młodzi reżyserzy – Kawalerowicz, Wajda, Kutz, Morgenstern". "Ty byłeś wśród nich wyjątkowy ze swoją estetyką twórczą, elegancją, poczuciem humoru i z wyrozumiałością dla swoich bohaterów filmowych. Tego się od ciebie uczyliśmy" - wspomniał.
Dodał, że te cechy twórczości Janusza Majewskiego wynikały z tego, jakim był człowiekiem - dobrym, prawym, szlachetnym. "Nie potrafiłbym sobie przypomnieć, czy w ogóle miałeś jakichś wrogów. A to jest tak rzadkie, szczególnie w naszym środowisku" - powiedział prezes SFP.
Przypomniał, że reżyser "był wieloletnim prezesem, a potem honorowym prezesem SFP". "Stanął na czele środowiska filmowego w bardzo trudnym momencie, tuż po stanie wojennym, kiedy to wznawiające działalność stowarzyszenie próbowało na nowo zdefiniować swoją tożsamość. Ten czas wymagał jasnej wizji, sporej dozy dyplomacji, a także sprytu. Posiadał wszystkie te cechy, dzięki czemu znakomicie wywiązał się ze swojej misji" - ocenił.
Zwrócił także uwagę, że Janusz Majewski jako prezes SFP "walczył m.in. o wprowadzenie półkowników na ekrany, a także o dokończenie realizacji wielu wybitnych filmów". "Opiekował się filmowcami w ciężkiej sytuacji życiowej. Wreszcie otworzył stowarzyszenie na świat, nawiązując ważne międzynarodowe kontakty. Położył fundament pod nowe wyzwania, które nadeszły wraz ze zmianą systemu politycznego" - podsumował obecny prezes stowarzyszenia.
autorzy: Daria Porycka, Tomasz Szczerbicki