W skali światowej nie zdarza się, aby ta sama inscenizacja jakiegoś spektaklu przetrwała na scenie ponad pół wieku. W międzyczasie zmieniły się przecież gusty realizatorów, sposoby odtwarzania postaci, technika gry scenicznej, wreszcie ambicje dyrektorów teatrów, którzy usuwają stare spektakle, chcąc preferować własne realizacje - pisze Sławomir Pietras w „Tygodniku Angora”.
Tak się nie stało w Łodzi. Przed ponad pięćdziesięcioma laty legendarny ówczesny dyrektor artystyczny Teatru Wielkiego Zygmunt Latoszewski w gabinecie Stanisława Piotrowskiego, pierwszego - również legendarnego - dyrektora naczelnego tego Teatru, zwrócił się do jeszcze bardziej legendarnego twórcy zespołu baletowego i jego pierwszego szefa - Witolda Borkowskiego: - Panie Kolego, musimy pozostawić po sobie jakiś rzetelny spektakl dla dzieci. Proszę spotkać się z kompozytorem Bogdanem Pawłowskim i wymyślić coś! On skomponuje muzykę, a pan inscenizację i choreografię. Niech to będzie na przykład „Królewna Śnieżka i siedmiu krasnoludków” - dodał Stanisław Piotrowski. - Pod warunkiem, że pan dyrektor napisze szkic libretta - zaproponował Witold Borkowski.
W ten sposób powstał balet „Królewna Śnieżka” który tylko w Łodzi zagrany był ponad 500 razy. W jubileuszowym programie interesująco zredagowanym przez Iwonę Marchewkę i Tomasza Graczyka (gratulacje!) wymieniono aż 47 teatrów na całym świecie, gdzie wykonano „Śnieżkę” - od Ameryki (mnóstwo realizacji), przez kraje nadbałtyckie, Rosję, Ukrainę, Jugosławię, Holandię, po niemal wszystkie sceny polskie.
W latach osiemdziesiątych cała Europa świętowała jubileusz braci Grimm, autorów bajki o „Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach”. Z tej okazji daliśmy kilkadziesiąt swoich spektakli w Niemczech, Holandii, Szwajcarii i Belgii. Wszędzie z owacjami, kompletami publiczności i powtórnymi zaproszeniami. Kiedy obejmowałem Teatr Wielki, na parkingu stało tylko 7 samochodów pracowników. Po 10 latach, gdy opuszczałem Łódź, było ich już ponad 200. Przyczyniły się do tego również tournée „Śnieżki” po Europie.
Na czym polega fenomen tego spektaklu? Moim zdaniem na prześlicznym temacie dla dzieci, który z równą przyjemnością oglądają dorośli. Na celnym pomyśle inscenizacyjnym Witolda Borkowskiego, wspartym układem choreograficznym realizowanym z równą powagą i profesjonalizmem, jakby to były „Romeo i Julia”, „Jezioro łabędzie„ czy „Pan Twardowsk”. Przez te wszystkie 52 sezony występowały w tym przedstawieniu najlepsze tancerki i tancerze, gwiazdy łódzkiego baletu: Iwona Wakowska, Ewa Wycichowska i jeszcze kolejno 20 balerin (Śnieżki). Eugeniusz Jakubiak, Kazimierz Wrzosek, Krzysztof Pastor, Jerzy Piętka, Wiesław Dudek i 16 innych rozmaitej jakości danseurs nobles (Królewicze). Po kilkanaście nazwisk zawierają obsady takich postaci jak Wiedźmy, Macochy, Krasnale i Bajarze, wśród nich Antoni Majak i mój bliski współpracownik Bohdan Wróblewski. W dyrygowaniu tym dziełem rekord pobił Tadeusz Kozłowski, prowadząc kilkaset spektakli, a co najmniej tyle razy jako Śnieżka zatańczyła Ewa Wycichowska. Kiedyś zainfekowani entuzjazmem widzów wymyśliliśmy w trójkę akcję nazwaną „Niedziela z tatusiem". Ponieważ mamusie w tym czasie (każdorazowo godz. 11) zajmowały się gotowaniem obiadu, ojcowie powinni przyprowadzić do Teatru swe pociechy, oczywiście płacąc za nie bilety wstępu. Sami zaś wchodzili „na gapę" i po usadzeniu potomstwa na widowni udawali się na tył sceny, aby obejrzeć Królewnę Śnieżkę dla dorosłych. W ten sposób równocześnie byłyby tańczone dwie wersje Śnieżki: ta tradycyjna Borkowskiego dla dzieci i zdecydowanie bardziej frywolna dla tatusiów. Ale o tym, co Śnieżka robiła z krasnoludkami na tyle sceny, nie powinno się opowiadać na mieście, a zwłaszcza mamusi po powrocie do domu.
Niestety, tego pomysłu nie zdążyliśmy już w Łodzi zrealizować. Ale teraz nie byłoby źle, gdyby z myślą o następnym półwieczu tego fenomenalnego przedsięwzięcia prof. dr hab. Ewa Wycichowska podjęła się choreografii wersji dla dorosłych. Co sądzisz o tym, Ewo? Bo namawianie na to dyr. Dariusza Stachury wezmę natychmiast na siebie!
Podczas wieczoru jubileuszowego panowała atmosfera pełna entuzjazmu, owacji i karesów baletowej rodziny. Ze smutkiem wspominano tancerzy, którzy nie dożyli tej uroczystości: Eugeniusza Jakubiaka (premierowego Królewicza), Grażynę Popławską (uroczą wielokrotną Śnieżkę), Czesława Bilskiego, Ryszarda Radka, Eugeniusza Kowalczyka, Zbigniewa Sobisa, Małgorzatę Sładysz, Włodzimierza Traczewskiego, Jolantę Wiklińską, Eugeniusza Kowalskiego i Michała Barańskiego.
Zespół baletowy zaprezentował się znakomicie, a na jego czele zatańczyły aż trzy pary bohaterów tytułowych: Monika Maciejewska i Gintautas Potockas, Alicja Bajorek i Paweł Kurpiel oraz Ekaterina Kitajewa i Dominik Senator.