Inne aktualności
- Białystok. Premiera spektaklu o miłości – „Wieczoru Trzech Króli” Szekspira w Teatrze Dramatycznym 22.02.2025 14:18
-
Warszawa. Premiera spektaklu muzycznego „Na prochach” w Teatrze Syrena – w sobotę 22.02.2025 12:00
- Kraków. „Aida” – premiera w Operze Krakowskiej 21.02.2025 18:02
-
Kielce. Zdjęcia Pawła Edelmana do „Skóry po dziadku” Pakuły 21.02.2025 17:50
- Kraków. Artyści i pracownicy Teatru Scena STU uhonorowani Medalami „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” 21.02.2025 16:26
- Zakopane. Spektakl kabaretowo-muzyczny „Międzyczas” wg utworów Jonasza Kofty i premiera płyty 21.02.2025 16:09
- Warszawa. Ukraińskie „Dziady” w Teatrze Dramatycznym 21.02.2025 16:08
- Szczecin. W marcu premiera „Pół na pół” w Teatrze Polskim 21.02.2025 16:05
- Warszawa. Niepokojące plany dotyczące czeskiego Instytutu Teatralnego 21.02.2025 16:00
-
Lublin. Nowy cykl czytań performatywnych w Teatrze Osterwy 21.02.2025 15:42
-
Katowice. Wkrótce finał 2. edycji projektu WyspianKiss w Teatrze Śląskim 21.02.2025 14:36
-
Wrocław. Opera zachęca do wsparcia Ukrainy podczas spektaklu „Carmen” 21.02.2025 14:34
-
Teatr TV. Premiera spektaklu „Matki. Pieśń na czas wojny” w reż. Marty Górnickiej – w poniedziałek 21.02.2025 14:34
- Katowice. W Teatrze Żelaznym próbują „Misia Kubusia i przyjaciół” 21.02.2025 14:07
Po raz pierwszy z tą nieznaną w Polsce operą Giuseppe Verdiego zetknąłem się w Poznaniu w roku 1968. Wtedy to Robert Satanowski zaprosił zespół operowy z Genui, a w drodze rewanżu poznaniacy zaprezentowali we Włoszech między innymi Straszny dwór i Damę pikową.
Przywieziony z Italii włoski Ernani zachwycił Poznań. Na czele fascynującej obsady tego spektaklu stała jako Elvira trzydziestoletnia wówczas Rita Orlandi-Malaspina, pochodząca z Bolonii i będąca przed debiutem w Metropolitan, bodaj jako Elżbieta w Don Carlosie. Pojawiła się w trzeciej scenie I aktu, śpiewając recitativ i arię „Ernani,... involami all'aborrito amplesso". Z ogromną posturą i korpulencją, ciemnym głosem dramatycznym, swobodnie przy tym operując techniką koloraturową i mocą dźwięku, który dosłownie wcisnął nas w fotele. Dotychczas zdarzało się, że zbyt lekki sopran pokonywał zbyt dramatyczną fakturę wokalną. Tutaj było odwrotnie. Głos dramatyczny zmierzył się z liryczno-koloraturowym zapisem arii, pokonując ją zwycięsko, wzbudzając niesłychany aplauz i entuzjazm na widowni. Po latach arię tę wykonywała perfekcyjnie w swym repertuarze koncertowym nasza Delfina Ambroziak. Nie odważyła się jednak podjąć na scenie swym pięknym lirycznym głosem całości jakże wokalnie dramatycznej partii Elviry.