EN

21.10.2022, 13:27 Wersja do druku

Dziwny znaczy wolny

„Orlando. Bloomsbury” wg Virginii Woolf w reż. Katarzyny Minkowskiej w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie oraz „Orlando. Biografie” wg powieści Virginii Woolf i filmu Sally Potter w reż. Agnieszki Błońskiej w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w „Vogue Polska”.

fot. Magda Hueckel

Przed wakacjami, na zakończenie sezonu warszawski Teatr Powszechny i krakowski Narodowy Stary Teatr wystawiają dwie inscenizacje Orlanda Virginii Woolf. Z dziełem zmierzyły się Agnieszka Błońska i Katarzyna Minkowska. I jak zwykle pojawiają mi się w głowie te same podniecające pomysły: biografia rozpoczynająca się w 1550 roku i trwająca do dzisiaj, pod tytułem »Orlando: Vita«, tyle że z zmianą jednej płci na drugą” – notowała w swym dzienniku Virginia Woolf. Był piąty października 1927 roku. 

Dwanaście miesięcy później, obejmująca niemal pięć wieków historia Orlanda była gotowa. Błyskotliwa powieść wybitnej angielskiej autorki okazała się wielkim sukcesem, mimo że była dziełem absolutnie prekursorskim, zdecydowanie wyprzedzającym swoją epokę. W 1992 roku na ekrany kin trafił poetycki, wysmakowany wizualnie Orlando w reżyserii Sally Potter z niezapomnianą kreacją Tildy Swinton. Filmowa podróż przez dzieje Anglii, w trakcie której bohater zmienia się w bohaterkę, znakomicie uchwyciła intelektualną i artystyczną odwagę Woolf. Nic dziwnego, że ta ikoniczna wizja wyzwolenia człowieka z  pułapki płci nadal inspiruje. Nie tylko filmowców. Końcówka teatralnego sezonu w Polsce upływa pod znakiem Orlanda.

W Teatrze Powszechnym w Warszawie spektakl inspirowany powieścią wystawia Agnieszka Błońska, reżyserka głośnych Diabłów, zaś na scenie Narodowego Starego Teatru w Krakowie z dziełem mierzy się Katarzyna Minkowska, autorka cenionej poznańskiej inscenizacji Cudzoziemki. W krakowskim przedstawieniu przyglądamy się działalności Grupy Bloomsbury skupiającej artystów, intelektualistów oraz pisarzy, głównie absolwentów Uniwersytetu Cambridge. Istniejąca od roku 1907 aż do lat 30., stanowiła rodzaj artystycznej komuny, otwarcie kontestującej wiktoriańską moralność swojej epoki, a jej prominentną figurą była Woolf. – Grupa Bloomsbury interesuje nas jako środowisko przyjaciół, które żyło w sposób nieskrępowany, z dala od obowiązujących norm, co jest bardzo kuszące – mówi Katarzyna Minkowska. – Ta odwaga, otwartość na  poglądy, miłość, związki, także te nieheteroseksualne, w tamtym czasie fascynuje – dodaje. Oś fabularną spektaklu stanowią przygotowania tej grupy do inscenizacji Orlanda. Widowisko Minkowskiej, inspirowane zarówno powieścią, jak i dziennikami oraz listami Woolf, jest w  dużej mierze opowieścią o  samej pisarce. – Interesuje nas to, co queerowe, czyli odstające od norm seksualnych, relacyjnych, życiowych. Zastanawiamy się, jak bardzo queerowym, dziwnym, niepasującym można być w  różnym czasie, w każdym niemal otoczeniu – komentuje reżyserka. Kategoria „dziwności”, którą przywołuje Minkowska, okazuje się niezwykle przydatna w kontekście losów Woolf, nad którą nieustannie ciążyło odium choroby psychicznej. Przedstawienie czerpiące z dwóch ważnych biografii pisarki – piór Quentina Bella oraz Viviane Forrester – pokazuje, że nawet w tak wolnościowym, wyemancypowanym, artystowskim otoczeniu wciąż można być „dziwadłem”. 

– Z dzienników oraz biografii Woolf wyłania się obraz nieustannej kontroli. Każdego dnia o tej samej porze Virginia musiała wypić szklankę mleka. Leonard, choć bez wątpienia kochał Virginię, potrafił przerwać jej publiczne wystąpienie z obawy przed niebezpiecznym dla jej kondycji psychicznej rozemocjonowaniem. Często rozmawiali z Vitą [partnerką Virginii], o tym, co zrobić, żeby Woolf nie zwariowała – opowiada Minkowska. Wybitnie uzdolniona, zmagająca się z  nawracającymi zaburzeniami psychicznymi, biseksualna osoba, odnosząca sukcesy pisarskie w zdecydowanie konserwatywnym, patriarchalnym społeczeństwie brytyjskim początku XX wieku, była, podobnie jak jej twórczość, zarazem objawieniem i dziwadłem. – To, co  najbardziej wyzwalające, a zarazem fascynujące w Orlandzie, to właśnie wizja, pomysł, że nagle przestajesz być definiowany przez płeć, że w ogóle już nic cię nie definiuje – wskazuje reżyserka. – To piękna utopia.

Warszawska inscenizacja także nie jest klasyczną adaptacją powieści. I w tym wypadku Orlando staje się dla twórczyń spektaklu pretekstem, punktem wyjścia dla złożonej i  wielowątkowej opowieści o dzisiejszej, polskiej rzeczywistości. – Przygotowywałyśmy się do  tego przedstawienia dwa lata. Tytuł zaproponowała Joanna Wichowska (znakomita dramaturżka, teatrolożka i  krytyczka, zmarła w marcu tego roku, przyp. red.), z którą przez kilka lat współpracowałam – mówi Agnieszka Błońska. – Po Mefiście i Diabłach Orlando miał zamknąć swoistą trylogię. Chciałyśmy pójść, w ślad za Woolf, jeszcze dalej w zanegowaniu patriarchalnego świata i binarnych podziałów. Teraz po śmierci Joanny kontynuuję te prace z Olgą Byrską – tłumaczy. Oprócz czwórki aktorów i aktorek Teatru Powszechnego, reżyserka zaprosiła do produkcji czworo wykonawców gościnnych. – Dużo myślę o reprezentacji w kontekście sceny, stąd zaproszenie do pracy artystów cispłciowych oraz określających się jako osoby trans- i niebinarne – wyjaśnia Błońska.

fot. Magda Hueckel

Jedną z gościnnych osób jest Lulla La Polaca – najstarsza polska drag queen. I choć spektakl pomyślany jest jako polifoniczna opowieść o wspólnocie wolnej od patriarchalnej przemocy, kulturowej i społecznej opresji, w której przemiany tożsamościowe na wielu poziomach już zachodzą, a co za tym idzie Orlandów jest wielu, Lulla La Polaca w jakimś sensie stanowi postać centralną. Twórczynie przedstawienia próbują bowiem odzyskać niejako queerową narrację, zdominowaną przez kulturę amerykańską i anglosaską, sięgając do korzeni oraz historii polskiego queeru. – Lulla przeżyła powstanie warszawskie, komunizm, zmianę systemu – jest postacią niezwykłą, naszym własnym, polskim Orlandem. Nie jedynym na scenie, ale jej opowieść jest dla nas paralelą wybranych wątków z powieści Woolf – wspomina reżyserka.

W spektaklu Teatru Powszechnego fragmenty Orlanda łączą się zarówno z historią Lulli, jak i osobistymi opowieściami pozostałych wykonawców. Kontrapunkt stanowi dla nich część dokumentalna zawierająca wypowiedzi ekspertów: lekarzy, prawników, aktywistów. W roli scenografki debiutuje Katarzyna Kozyra we współpracy z Arkadiuszem Ślesińskim. Widowisko Błońskiej dotyka również tematu wojny. – Myślę, że Orlando jest też o afirmacji życia, a więc przeciw wojnie – mówi Błońska. – Chciałabym, żeby nasz spektakl, dedykowany pamięci Joanny, pomógł nam wyobrazić sobie ten nasz świat na nowo.  

***

Katarzyna Minkowska, Tomasz Walesiak, Orlando, reż. Katarzyna Minkowska, Narodowy Stary Teatr w Krakowie. Premiera 24 czerwca. Agnieszka Błońska, Olga Byrska, Orlando: Biografie, reż. Agnieszka Błońska, Teatr Powszechny im. Z. Hübnera w Warszawie. Premiera 25 czerwca 

Tekst ukazał się w czerwcowym numerze magazynu Vogue Polska, nr 6/ 2022.

Tytuł oryginalny

Dziwny znaczy wolny

Źródło:

„Vogue Polska” nr 6