„Dzień Ojca” w reż. Macieja Rabskiego w Teatrze Układ Formalny we Wrocławiu. Pisze Krzysztof Antonik w serwisie Teatrealnie.pl.
Listopadowa premiera, czyli „Dzień Ojca” w Teatrze Układ Formalny to kolejna świetna realizacja w wykonaniu duetu z realizującego spektakl „Kosmetyka wroga” – odpowiedzialnego za scenariusz, scenografię i reżyserię Macieja Rabskiego oraz Adama Michała Pietrzaka, którego możemy zobaczyć na scenie. Jest to koprodukcja Teatru i Muzeum Pana Tadeusza – Oddziału Zakładu im. Ossolińskich.
Na wstępie przyznam, że dałem się nabrać! Układ Formalny dysponuje sceną w Centrum na Przedmieściu, gdzie odbywają się także inne wydarzenia, więc obecność różnego rodzaju plakatów czy broszur nie jest niczym nadzwyczajnym. W całej przestrzeni Centrum przed spektaklem zauważyć można było broszury informujące o spotkaniach Grupy Wsparcia „Niezłomny rodzic” w każdy piątek o godz. 19:00. Jak się później okazało, to my – widzowie zostaliśmy na takie spotkanie zaproszeni.
Szybka rozgrzewka, przełamanie lodów i można podjąć dyskusję skupiającą się na tematyce rodzicielstwa, ze zwróceniem szczególnej uwagi na ojcostwo – to właśnie jemu i relacji dziecka z tatą poświęcony jest spektakl.
Adam Michał Pietrzak w monodramie wciela się na zmianę w rolę Konrada oraz swojego ojca. Katolicka rodzina, przełom lat 90./2000. Przyglądamy się migawkom, krótkim fragmentom z życia Konrada, jego wspomnieniom, w których obecny był ojciec. Narodziny, nauka jazdy na rowerze, I komunia święta, okres dorastania i pierwsze miłości. Twórcy wybrali dokładnie te sytuacje, w których zwykle towarzyszy nam tata.
Scenografia jest minimalistyczna, ale spełnia swoje zadanie przenosząc nas w czasy wypukłych telewizorów, kaset video i telefonów stacjonarnych, które większość z nas zapewne pamięta. W skrócie – nutka nostalgii i wspomnienie minionych lat.
Całości dopełnia dobrze skoordynowana praca świateł (reżyseria światła i projekcje: Kacper Scheffler), muzyka Wiktora Grzegorzewskiego oraz kostiumy i rekwizyty (Barbara Scheffler).
Spektakl przyjemny w odbiorze, z ważnym przesłaniem, wzruszającym zakończeniem i zwyczajnie dopięty na ostatni guzik. Po wyjściu z siedziby teatru aż ma się potrzebę wykonania telefonu do taty.