"Plac Zabaw" wg tekstu Szymona Turkiewicza i aktorów w inscenizacji Magdaleny Engelmajer i Szymona Turkiewicza w Teatrze ME/ST w Warszawie. Pisze Wiesław Kowalski w Teatrze dla Wszystkich.
„Świat to wielki plac zabaw” – te słowa Szymon Turkiewicz i Magdalena Engelmajer wrzucają w swoim najnowszym spektaklu w Teatrze ME/ST w uniwersalny kontekst, dotykając jednocześnie tych procesów i mechanizmów, które mają związek z zapamiętywaniem, z tym co niekiedy pozostaje w naszej pamięci na zawsze, nawet jeśli podkoloryzowane, a innym razem zostaje z niej wyparte i ulega całkowitemu zatarciu. Można też w „Placu zabaw” odnaleźć pytania dotyczące czasu, wspomnień i tego, jak wobec nich pracuje nasza wyobraźnia. Jak postrzegamy siebie wobec nas samych i innych oraz jak to wszystko zapisujemy w rysunku naszych stanów wewnętrznych.
„Plac zabaw” tylko pozornie może się wydawać ciągiem luźno połączonych ze sobą scenicznych obrazków z wypowiedziami i dźwiękami powtarzającymi się jak refreny, z dialogami, które łączą w sekwencje różnorodność rytmów, nastrojów i emocji pojawiających w konfiguracjach budowanych między dwoma aktorkami (Magdalena Engelmajer, Paulina Sobiś) i aktorem (Jakub Mieszała), oraz, last but not least, pozostającym poza przestrzenią gry, ale widocznym dla publiczności muzykiem (Szymon Turkiewicz). W pierwszym obrysie przedstawienie rozgrywane na początku na cienkiej granicy między niedojrzałością a dorosłością może wydawać się kolażem złożonym z wielu cytatów, relacji, wspomnień i przywoływań tego, co już kiedyś się wydarzyło. Koloryt tym scenom nadaje fakt, że aktorzy zamieniają się rolami, raz są rodzicami swoich pociech, to znów samymi dziećmi. Odtwarzane wydarzenia z krótkimi kwestiami powtarzającymi się w różnych kontekstach i nastrojach mają w tym spektaklu nie tylko charakter zabawy językiem, ale też coś z rytuału, wrażenie to podsyca również mocno sugerowany przez dźwięki gitary rytm, a także działania konstruowane niczym cykle czynności niekiedy bardzo długo wykańczanych z użyciem rekwizytów jako dziecięcych gadżetów pełniących funkcję również symboliczną. Każdy gest, każde powtórzenie, każdy ruch pędzla i kolor farby pojawiający się na białych ekranach mają w „Placu zabaw” swoje mocno okonturowane znaczenie, wpływające przede wszystkim na tempo spektaklu i jego momentami rytualny, poetycki charakter. Nie znaczy to wcale, że realizatorzy ze śmiertelną powagą starają się nam uzmysłowić to w jakiej rzeczywistości żyjemy i jak bardzo nasz świat przypomina tytułowy „plac zabaw”. Wszystko, co oglądamy, jest budowane w taki sposób, że daje również widzowi możliwość współuczestnictwa w zabawie, wtedy kiedy ma szansę przypomnieć sobie własne dzieciństwo i to jak się realizował z rówieśnikami w osiedlowej piaskownicy, czy czas wchodzenia w dorosłość. Ta interpretacyjna, odczuciowa możliwość dana publiczności w rozczytywaniu poszczególnych sekwencji, działań, obrazów i scenicznych zdarzeń, sugestywnie odgrywanych, jest dużym walorem tego spójnego widowiska.
Jakie emocje towarzyszą naszemu wejściu w dorosłe życie, kiedy tę dorosłość osiągamy, czy też nie, i dlaczego nasze relacje skazane często bywają na klęskę i niepowodzenie? To pytania, które też mogą się pojawić w trakcie oglądania „Placu zabaw”. Wszystko zależy od własnych doświadczeń, również tych związanych na przykład z nadopiekuńczymi rodzicami. Ale też nie bez znaczenia dla twórców tego przedstawienia są nieuniknione zmiany zachodzące w kulturze, języku czy obyczajowości. Metaforyka spektaklu rozpostartego między dziecinnymi rozmowami a kłótniami dorosłych przywodzi czasami na myśl „Piaskownicę” Michała Walczaka, który w swoim dramacie na bazie relacji damsko-męskiej pokazuje młodziutkich bohaterów, którzy nigdy z piaskownicy nie wyrośli, tocząc odwieczny konflikt o prawo do osobistej przestrzeni, stylu bycia i własnego mikrokosmosu. Zarówno autor „Podróży do wnętrza pokoju”, jak i twórcy „Placu zabaw” opowiadają nam o tym wszystkim w sposób lekki, bez patosu i bez formalnego napuszenia. Dlatego szczerość tej scenicznej wypowiedzi Teatru ME/ST, ale też i odwaga mówienia prawdy są największą zaletą ich przedstawienia.