W tym roku mija szesnaście lat, odkąd Marek Zákostelecký, czeski scenograf pokolenia debiutującego pod koniec XX wieku, zrealizował pierwszą scenografię w polskim teatrze lalkowym. Wcześniej, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, jego plastyczną wyobraźnię polska widownia poznawała na międzynarodowych festiwalach teatrów lalkowych. Pisze Marzenna Wiśniewska w Teatrze Lalek.
W 1994 roku w Bielsku-Białej sukces odniosło przedstawienie Umarli ze Spoon River Edgara Mastersa (Dejvické divdlo, Praga) dopiero formującego się tandemu reżysersko-scenograficznego młodych artystów Jakub Krofta-Marek Zákostelecký. Współtworzyli oni również styl inscenizacyjny Teatru Drak z Hradca Králové, który zbierał nagrody na kolejnych polskich festiwalach[1]. Od 2005 roku można już mówić o zadomawianiu się Zákosteleckiego w polskim środowisku lalkarskim. Właśnie wtedy reżyser Łukasz Kos zaprosił go do współpracy przy spektaklu Sklep z zabawkami Alexandru Popescu na scenie Teatru Lalka w Warszawie. Już rok później Zákostelecký był autorem scenografii do dwóch przestawień w warszawskich teatrach lalkowych. W stylistyce barwnego widowiska multimedialnego rozgrywała się Złotowłosa Josefa Kainara w reżyserii Jakuba Krofty (Teatr Lalka, 2006). Do spektaklu Piotra Tomaszuka Stoi na stacji lokomotywa wg wierszy Juliana Tuwima w Teatrze Guliwer (2006) zaproponował zaś zabawę formą, fakturą, przedmiotem, kolorem i kostiumem. Już te pierwsze polskie prace scenograficzne Zákosteleckiego zostały docenione honorową Nagrodą im. Jana Dormana dla twórcy zagranicznego przyznawaną przez Polski Ośrodek ASSITEJ za rok 2006.
Obecność Zákosteleckiego w polskim teatrze lalkowym nabrała zupełnie nowej jakości, gdy w 2008 roku w warszawskim Teatrze Lalka wystawił Kino Palace według własnego scenariusza i pomysłu inscenizacyjnego. Ten na wskroś oryginalny na gruncie polskim spektakl, inspirowany tematycznie i inscenizacyjne sztuką kina niemego, był hitem teatralnym i zebrał wiele znaczących nagród: główną nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży Korczak 2008, Grand Prix i nagrodę za scenografię na Międzynarodowym Festiwalu Teatrów Lalek Spotkania w Toruniu (2009), nagrodę za przedstawienie i scenografię na Ogólnopolskim Festiwalu Teatrów Lalek w Opolu (2008). Od tego momentu reżyseria teatralna stała się domeną jego twórczości uprawianej w wielu teatrach w Polsce. Niemal co roku Zákostelecký daje nową premierę, utrwalając autorski język teatru igrającego z konwencjami kina i popkulturą. Ostatnim jego spektaklem, obsypanym wieloma laurami, jest Pod adresem marzeń Elżbiety Chowaniec (2019), nostalgiczna teatralna wyprawa w przeszłość kamienicy, w której siedzibę ma dziś Teatr Lalek Kubuś w Kielcach. Na prestiżowym 25. Ogólnopolskim Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej otrzymał nagrodę za scenografię do tego spektaklu, przedstawienie zdobyło Grand Prix i nagrodę za reżyserię na Festiwalu małych Prapremier w Wałbrzychu (2019). Powstała już w okresie pandemii inscenizacja Snu nocy miłości wg Szekspira w Białostockim Teatrze Lalek (2020) jest według moich wyliczeń piętnastą premierą Zákosteleckiego wyreżyserowaną w Polsce.
Marek Zákostelecký włączył się w nurt polskiego lalkarstwa w momencie krzepnięcia efektów przemian w życiu teatralnym wywołanych przełomem 1989 roku. Po upadku komunizmu w Polsce rozpoczął się ożywczy ruch w międzynarodowej wymianie kulturalnej. Dla polskiego środowiska teatralnego był to czas narodzin nowych festiwali o międzynarodowym zasięgu i poszerzania zagranicznych kontaktów. Po latach ograniczonego dostępu do zachodnioeuropejskiego obiegu teatralnego to ten obszar budził oczywiście szczególne zainteresowanie, ale cały czas uwagę przyciągały również zjawiska wynikające z intensywnych przemian estetyki teatralnej w krajach dawnego bloku wschodniego. Ten czas przełomu zbiegł się w polskim teatrze lalkowym z rozwojem niezależnych grup lalkarskich i wymianą pokoleniową w instytucjach teatralnych. Marek Waszkiel podsumowywał: kierowanie instytucjonalnymi teatrami przejęli w większości młodzi twórcy, zespoły składały się już niemal wyłącznie z wykształconych aktorów lalkarzy, absolwentów szkół lalkarskich, wzmocniła się pozycja reżyserów, przy równoległym zawężeniu się grona silnych osobowości scenograficznych, co dodatkowo utrwalało literacko-aktorski model polskiego lalkarstwa[2]. Na fali tych przemian powiew nowych inspiracji wnosili coraz częściej zapraszani do pracy w polskich teatrach reżyserzy i scenografowie z Czech i Słowacji[3]. Od połowy lat dziewięćdziesiątych dla czeskich twórców szczególnie dwie sceny lalkowe stały się portami, z których wypłynęli na szersze wody polskiego życia teatralnego. Z Opolskim Teatrem Lalki i Aktora związał się Petr Nosálek[4] i tam dał poznać swój talent scenograficzny Pavel Hubička, natomiast w warszawskim Teatrze Lalka zaczęli swoją polską przygodę Jakub Krofta i Marek Zákostelecký.
Charakter pisma teatralnego Zákosteleckiego jest wyrazisty i nie da się go pomylić z żadnym innym twórcą w polskim życiu teatralnym. Jego dominantą jest estetyczne zakorzenienie w fenomenie kina niemego. Patronem tego teatru jest niewątpliwie Georges Méliès, który zresztą ożył w przedstawieniu Teatru Drak Ostatnia sztuczka Georges’a Mélièsa w reżyserii Jiříego Havelki ze scenografią Zákosteleckiego. O ile ten francuski pionier kina w fascynujący sposób przeniósł teatr w jego popularnych gatunkach feerii i variétés w rodzące się nowe medium – film, o tyle Zákostelecký dokonuje w swoim działaniu artystycznym odwrotnego ruchu: przenosi konwencję pierwszych obrazów filmowych do ich źródła, czyli teatru. Korzystając z estetyki kina atrakcji, scenę przekształca w autorską teatralno-filmową machinę do grania teatru atrakcji. I pomysłowo wytwarza dzięki niej światy inspirowane tekstami kultury różnej proweniencji, od Szekspira przez dzieła popkultury po lokalne historie. To wielce sprawna machina i nawet jeśli po kolejnych realizacjach jej główne mechanizmy nie są już tajemnicą, to cały czas wytwarzany przez nią teatr uwodzi spotęgowaną umownością, zabawą zapomnianymi konwencjami, nostalgią za cudami iluzji i czymś, co można określić czasem dzieciństwa sztuki.
Pierwszą odsłoną teatru z ducha kina było wspomniane już Kino Palace. To zgrabnie zmontowana na zasadzie kolażu alternatywna historia kina niemego opowiedziana w duchu trawestacji jego kultowych dzieł i bohaterów: Frankensteina, King Konga, Harolda Lloyda i Charliego Chaplina. W spektaklu tym wypróbowane zostały główne mechanizmy teatru atrakcji Zákosteleckiego. Rama okna scenicznego wyznaczała granicę między widownią i sceną jako przestrzenią efektownego wytwarzania iluzji, ale o umowności tego rozwiązania przypominał kryjący się wśród widzów Chaplin. Narracja nie tworzyła linearnej fabuły, była raczej montażem obrazów, które w żartobliwie-sentymentalny sposób przywoływały najbardziej charakterystyczne sceny i wątki z pierwszych ekranizacji Frankensteina oraz King Konga, by tak naprawę opowiedzieć o odwiecznym dążeniu człowieka do przekraczania granic. Scenografia przypominała XIX-wieczne dekoracje teatralne z praktykablami oraz maszynerią do tworzenia wizualnych atrakcji i zarazem cytowała obrazy filmowe Mélièsa oraz głośne amerykańskie produkcje filmowe z początku XX wieku. Spektakl zachowywał monochromatyczny klimat początków kina, wykorzystywał filmowy format kadrów z tekstowymi planszami tytułów i dialogów, akcji scenicznej towarzyszyła muzyka na żywo. Eksponowana umowność i anachroniczność środków teatralnych szła w parze ze stylizacją gry aktorskiej na konwencję filmów niemych. Szerokie gesty, przerysowany i charakterystyczny ruch, wyrazista mimika, groteskowo ogrywany kostium i charakteryzacja, wreszcie gagi czyniły z postaci scenicznych byty nierealne, duchy, które jakąś magiczną sztuczką przeniosły się z celuloidowej taśmy na trójwymiarową scenę. Zákostelecký czynił tym samym scenę rodzajem fantastycznego wehikułu, który zabierał widzów w podróż w sam środek opowieści fundujących kulturę masową. I paradoksalnie, mimo kinowej proweniencji tego spektaklu, Kino Palace było wielkim triumfem teatru.
Metoda inscenizacyjna, którą nazywam „teatrem atrakcji” Zákosteleckiego, sprawdza się najbardziej wobec scenariuszy autorskich, w warstwie literackiej bliskich opowieściom fantastycznym i grotesce. Tajemniczy zamek w Karpatach, czyli fantastyczno-naukowa półopera, albo Verneland Juliusza Verne’a zrealizowana w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu jest tego świetnym przykładem (2013). Prościutką skądinąd opowieść o wiejskiej gromadzie z początku XX wieku, żyjącej u podnóża niedostępnego tyrolskiego szczytu i tajemniczego zamku, oraz o hrabim Teleku, jego miłości do śpiewaczki operowej i zarazem do wynalazków, Zákostelecký znakomicie nasycił grą z tradycją sztuki teatru i kina. Ponownie korzystając z narracji opartej na technice montażu scen, reżyser swobodnie przenosił widzów w przestrzeniach i czasach opowieści. Z buduaru diwy operowej, urzekającego gwieździstym horyzontem rodem z XIX-wiecznych teatralnych trików, dokonywał się przeskok do zamkowego laboratorium wyposażonego w wynalazki ekscytujące ludzi przełomu XIX i XX wieku – kinematograf wyświetlający ruchome obrazy i prototyp robota. Widzowie przenosili się równie nieoczekiwanie na trasę współczesnej kustoszki oprowadzającej po zamku, by znowu znaleźć się pośród prostych karpackich górali i góralek sprzed wieku. Wszystko toczyło się w dowcipnie potraktowanej stylizacji na operę, variétés, feerię, pokaz latarni magicznej i kinematografu. Spektakl nie tylko przybliżał legendę o tajemniczym zamku w Karpatach, ale żartobliwie korzystając z zapomnianych konwencji, bawiąc się nimi, ożywiał dla współczesnych widzów archiwum technik teatralnych. W efekcie Tajemniczy zamek w Karpatach stawał się kolejną opowieścią Zákosteleckiego o dawnym teatrze, z nutką nostalgii za czarem uwodzenia widzów rozlicznymi tajemnicami gry aktorskiej i mechaniki teatralnej.
Z podobnym sentymentem do tego rodzaju teatralności sprzed wieku został zainscenizowany wspominany już spektakl Pod adresem marzeń. W siedmiu epizodach, krótkich zbliżeniach na proste historie ludzi, które rozegrały się w jednej kieleckiej kamienicy – dumnie niegdyś zbudowanej jako hotel Europejski, a dziś będącej siedzibą Teatru Lalek Kubuś – drobne lokalne opowieści odzyskują dzięki teatralizacji tożsamość miejsca i miasta. Teatr spełnia funkcję machiny nadającej konkretny kształt duchom przeszłości – również duchowi samego teatru. Na tym właśnie zasadza się fenomen teatru animacji uprawianego przez Zákosteleckiego – on wprawia w ruch teatr z całym jego dobrodziejstwem. Marek Waszkiel pisał o kieleckim spektaklu, że największą przyjemność przynosi w nim właśnie sam teatr, a składa się na niego: oszczędna gra aktorów, dyskretny humor, rozmaitość wykorzystanych środków teatralnych: a to uruchamiający działania hotelowy dzwonek, fascynująca prawdziwa kurtyna na niby korbkę, cieniowy ekran w scenie z lodami i gra rozmiarami wyświetlanego obrazu wejścia do budynku, elementy niemego kina, czarnego teatru, kukiełkowej walizkowej scenki z Czerwonym Kapturkiem[5].
Zaskakujące efekty przyniosło wykorzystanie metody „teatru atrakcji” w inscenizacjach Szekspirowskich. Przy Burzy (Wrocławski Teatr Lalek, 2017) Zákostelecký zapowiadał, że przenosząc akcję w kosmos, a dokładnie na planetę The Globe, skorzystał ze steampunkowych filmów Karela Zemana (czytelne cytaty m.in. z Diabelskiego wynalazku z 1958 roku). Elżbieta Chowaniec, dramaturżka regularnie pracująca z czeskim reżyserem, przepisała Burzę dla młodszej widowni i nadała jej kształt fantastycznej baśni opartej na kalejdoskopowym skrócie głównych wątków dramatu Szekspira. Połączenie estetyki teatralnej i filmowej służy w tym spektaklu ekspozycji demiurgicznej władzy Prospera nad światem scenicznym i pozascenicznym. Jego można nazwać antreprenerem teatru cudów, który dysponuje sceną pudełkową i jej powtórzeniem w skali mikro, sztuczkami teatru cieni, nagraniami w stylu starego kina, projekcjami i oczywiście aktorami. Ariel, żartobliwie wciśnięty w strój superbohatera, odgrywa w tym teatrze rolę maszynisty rzutko obsługującego rozliczne narzędzia do trików. Miranda i Ferdynand to postaci młodych kochanków żywcem wyjęte z kadrów filmowych melodramatów. Zaś wygląd Kalibana nawiązuje do kreskówkowych owadów i ekranizacji z rozmaitymi „obcymi” w roli głównej. Wielość pomysłów przy uproszczeniu Szekspirowskiej opowieści wzbudziła mieszane głosy wśród krytyków. Henryk Mazurkiewicz doceniał powołany na scenie teatr kosmiczny z uroczą atmosferą retro i przenicowanie dramatu Szekspira na zaprawioną slapstickowym humorem baśń o wybaczeniu[6]. Niemniej krytycy zarzucali spektaklowi, że przy feerii pomysłów dramaturgia montażu epizodów traciła impet i blakły konflikty. Podobne uwagi budzi druga inscenizacja Szekspirowska Zákosteleckiego według Snu nocy letniej, tym razem zrealizowana na białostockiej scenie lalkowej, plastycznie bliższa kreskówkowym ilustracjom dla dzieci (Sen nocy miłości, 2020).
Na początku był teatr – myślę, że tak można śmiało sparafrazować słynny biblijny werset w kontekście twórczości Marka Zákosteleckiego. W ramie jego „teatrarium”, jak nazwał scenę w Wężu Marty Guśniowskiej (Wrocławski Teatr Lalek, 2013), pomieści się każda istota i każda opowieść. A zatem znajdzie się tu miejsce dla słodkiej foksterierki Daszeńki Karela Čapka (Teatr Powszechny w Radomiu, 2018), postmodernistycznie zmiksowanych z różnych baśni przygód dzielnego rycerza Radomira wymyślonego przez Martę Guśniowską (Baśń o dzielnym Radomirze, Teatr Powszechny w Radomiu, 2015), dziadka Henriego, teatralnego mistrza, i innych dziadków sprzed stu lat, którzy przekazawszy swoje rzemiosło potomkom, gdzieś zniknęli (Dziadki, dziatki Elżbiety Chowaniec, Teatr Lalek Kubuś w Kielcach, 2014), a nawet dla piłkarzy. W grudniu 2010 roku na fali rosnących emocji przed wielkim piłkarskim świętem Euro 2012 Zákostelecký zrealizował w Teatrze Guliwer w Warszawie Planetę Football. Skoro piłka nożna i teatr należą do widowisk kulturowych, to czemu by nie połączyć tych dwóch fenomenów na jednej scenie? Zákostelecký użył swoich sprawdzonych środków „teatru atrakcji” i złożył je z regułami futbolu. Do tego głównym bohaterem uczynił kosmitę (wątki kosmiczne to jeden z lejtmotywów jego teatru), który ląduje na Ziemi, gdy tę ogarnia piłkarskie szaleństwo. Wyszła z tego teatralno-futbolowa rewia o historii piłki nożnej, zasadach na boisku i fenomenie kibicowania, tocząca się w dynamicznym rytmie scen-numerów, zaprawiona dużą dozą humoru i jak zwykle fundująca pyszną zabawę w teatr.
Można śmiało powiedzieć, że Marek Zákostelecký swoimi spektaklami przenosi widzów na „Planetę Teatr”. Rządzą na niej prawa wyobraźni i iluzji oraz reguły historycznych konwencji sztuk widowiskowych, czas biegnie swobodnie w różne strony i zapętla się, a przestrzeń kurczy się i rozszerza. Ta planeta jest żartobliwie zaaranżowanym rezerwatem archaicznych gatunków teatru popularnego i filmu. Bywa, że feeria pomysłów na ich ożywienie zakrywa siłę głównego tematu, jak zdarzyło się przy, co zaskakujące, spektaklu o teatrze właśnie – Liliputy i Olbrzymy i Guliwer – teatr o teatrze (Teatr Guliwer w Warszawie, 2012). Przewidywalność mistrzowsko dopracowanych inscenizacyjnych trików niekiedy budzi też potrzebę zobaczenia czegoś nieoczywistego tematycznie i estetycznie, czym Zákostelecký wywołałby miłe zaskoczenie. Nie zmienia to jednak faktu, że jego teatr atrakcji cały czas uwodzi widzów jedynym w swoim rodzaju miksowaniem dyskretnego uroku sztuk widowiskowych przeszłości z ich postmodernistyczną dekonstrukcją oraz frapującym mariażem teatru i kina.
Pierwodruk: „Loutkař” nr 4/2020
***
[1] W 2001 roku na Międzynarodowych Toruńskich Spotkaniach Teatrów Lalek (Teatr Baj Pomorski) M. Zákostelecký otrzymał nagrodę za scenografię do spektaklu Wšechno lita co peři ma w reż. Jakuba Krofty.
[2] M. Waszkiel, Dzieje teatru lalek w Polsce 1944–2000, Warszawa 2012, s. 250-251.
[3] Mapę tych kontaktów przedstawiła E. Tomaszewska w książce Tam i z powrotem. Rzecz o lalkarskich kontaktach polsko-czechosłowackich i polsko-czesko-słowackich na Śląsku, Katowice 2014.
[4] Petr Nosálek współpracował z Opolskim Teatrem Lalki i Aktora dwadzieścia lat.
[5] Dziennik Teatralny: M. Waszkiel, Na gorąco: IV Festiwal małych Prapremier, „Dziennik Teatralny” z 20.09.2019, [online], [dostęp: 29.11.2020], dostępne na: http://dziennikteatralny.pl/artykuly/na-goraco.html.
[6] Teatr: H. Mazurkiewicz, Twoja pierwsza, „Teatr” 2017, nr 12, [online], [dostęp: 29.11.2020], dostępne na: http://www.teatr-pismo.pl/przeglad/1891/twoja_pierwsza/.