EN

26.04.2021, 12:21 Wersja do druku

Dotknij Teatru 2021 - "Kopakonan – opowieść o kobiecie foce"

11 kwietnia 2021 roku, w ramach Ogólnopolskiej Akcji "Dotknij Teatru" miała miejsce premiera spektaklu "Kopakonan – opowieść o kobiecie foce" w wykonaniu "Projektu Migawki", w reżyserii Grzegorza Grecasa.

To kolejny spektakl w którym "Migawki" łączą stare opowieści z zupełnie aktualnymi, istotnymi dla współczesnego widza tematami. I w którym łączą dwa równoważne, wzajemnie uzupełniające się języki: polski foniczny i Polski Język Migowy – a z tego połączenia powstaje zupełnie nowa opowieść.

O czym jest ta opowieść?

Kopakonan (a właściwie – w pisowni oryginalnej: Kópakonan) to imię, oznaczające w języku Wysp Owczych "kobieta foka". To imię głównej bohaterki starej baśni, opowiadającej o tajemniczym związku ludzi i fok. Opowieści o fokach mogących przybierać ludzką postać pojawiają się na całej europejskiej Północy, wśród Celtów istoty te nazywane są Selkie.

Jest to historia o miłości, ale też o strachu przed jej utratą, który miłość zmienia w pragnienie posiadania i finalnie prowadzi do katastrofy. W wersji oryginalnej jest tam też bardzo wyraźny – i charakterystyczny dla dawnych opowieści – wątek przemocowy. Zakochany rybak po prostu zabiera foczą skórę, zmuszając Kopakonan do tego, by została z nim na siedem lat.

Natomiast w spektaklu "Migawek" na pierwszy plan wydobyty został zupełnie inny wątek – wątek dorastającego syna i niezbędnego, twórczego buntu przeciwko starym, opresyjnym zasadom.

Imiona wszystkich bohaterów spektaklu są znaczące. Kopakonan – to już wiemy. Imię Olofa – człowieka, rybaka, męża Kopakonan oznacza w języku duńskim "syn starego ojca" – ponieważ reprezentuje on pewną niezmienną ciągłość, linię męską w świecie ludzi, w której z pokolenia na pokolenie przekazuje się pewne wartości, ale też przemoc.

Syn Olofa i Kopakonan natomiast ma na imię Nysøn – co oznacza "nowy syn". I to on tak naprawdę szybko staje się głównym bohaterem tej historii i spektaklu. I to on wprowadza do opowieści nowe wątki: o dorastaniu, o stawaniu się sobą, odnajdywaniu własnej tożsamości i o tym, że często do tego dorastania niezbędny jest konflikt, przeciwstawienie się starym strukturom – w tym przypadku ojcu i innym mężczyznom reprezentującym tak zwaną "rzeczywistość".

Nysøn, kiedy dowiaduje się kim jest jego matka i kim jest on sam, sprzeciwia się tej rzeczywistości kilkakrotnie – aż do skutku. Jak w klasycznej baśni – jest to moment przełomowy, w którym bohater sięga po swoją moc, kiedy ją odnajduje. W przypadku Nysøna tą mocą jest związek z morzem, dający mu władzę nad wodą i wiatrem. Dzięki niej chłopiec przywołuje burzę, która jest wyrazem jego niezgody i ostatecznym punktem zwrotnym tej historii. Chłopiec mówi "nie" – i staje się mężczyzną.

W tej podróży do samego siebie towarzyszy mu matka - Kopakonan, siostra-foka, a na końcu opowieści – także ojciec (na swój oszczędny, jedyny mu dostępny sposób).

Inne aktualności

Po co nam baśnie?

To pytanie, na które milion razy już udzielono miliona rozmaitych odpowiedzi. Lepiej więc zapytać: po co "Migawkom" baśnie? Zwłaszcza, że twórcy projektu sięgają też chętnie po historie prawdziwe, zebrane od ludzi (w ten sposób powstały pierwsze "Migawki z Wrocławia", a także "Migawki z Łodzi", których premiera miała miejsce w ramach Dotknij Teatru w 2019 roku). A no po to baśnie, że są one świetnie skontruowane. I pozwalają się czytać na wiele różnych sposobów. Ciągle od nowa. W nowych kontekstach. Ich język jest bardzo obrazowy, bardzo elastyczny, plastyczny, dzięki czemu znakomicie daje się transponować na język g/Głuchych. Baśnie są pełne treści nieoczywistych, ukrytych wątków. I stanowią bogactwo może mniej znane niż dzieła literatury światowej, ale nie mniej istotne, a także – co ważne – dostępne w swoim wyrazie dla ludzi z różnych środowisk, pokoleń i kultur.

Czy w migowym można śpiewać i opowiadać tak, jak robią to opowiadacze z prawdziwego zdarzenia?

Można – i w pracy nad spektaklami "Projekt Migawki" cały czas odkrywa to na nowo.

Język migowy jest niezwykle plastyczny i teatralny w wyrazie. Daje dużo większe możliwości, niż tylko same znaki. Język mówiony ma swoją melodię. Kiedy mówimy, możemy modulować głos, zmieniać rytm, tempo, emocje. Dokładnie to samo dzieje się w migowym – tylko że nie w warstwie dźwiękowej, lecz ruchowej. Ten sam znak można zamigać krótko, albo szeroko i "śpiewnie". Migowy – jako język stale rozwijający się daje też możliwość poszukiwania nowych, do tej pory nieistniejących znaków.

W "Kopakonan" aktorki wspólnie śpiewają w dwóch językach – i te pieśni mają wspólny rytm i ruch. Pojawia się też burza, która opowiedziana jest tylko za pomocą PJM, który w tym przypadku staje się podstawą do stworzenia całej sekwencji tanecznej i ruchowej.

W jaki sposób powstaje spektakl w dwóch językach?

Twórcy "Projektu Migawki" zawsze podkreślają, że ich spektakle i opowieści nie są tłumaczone na PJM. One od samego początku powstają w dwóch językach. I to stanowi (między innymi) o absolutnej wyjątkowości tego projektu w Polsce. Kluczem przy tworzeniu adaptacji są zawsze potrzeby odbiorców – słyszących i g/Głuchych. Jedni i drudzy mają przede wszystkim opowieść rozumieć, ale też móc się w niej zanurzyć oraz skorzystać z tego, co wnoszą obydwa języki.

Tak więc najpierw pojawia się temat lub baśń stanowiąca punkt wyjścia.

Katarzyna Jackowska-Enemuo spisuje ją w taki sposób, w jaki powinna być opowiedziana, zachowując rytm i strukturę żywej opowieści (co jest zupełnie inną materią, innym językiem, niż język literacki, pisany).

Potem trzeba pogrzebać w sensach, odnaleźć najistotniejsze punkty, akcenty, obrazy, ułożyć całość w sceny – i tu włącza się Grzegorz Grecas – reżyser i dramaturg. Opowieść się powoli układa – ale na razie jeszcze tylko w języku polskim.

A potem opowieść trafia do Madi Rostkowskiej na wstępne rozpoznanie i następuje trzęsienie ziemi – kiedy historia mówiona spotyka się z PJM.

Twórcy "Migawek" siadają razem i na bieżąco, powoli opowiadają historię w dwóch językach, szukając miejsc istotnych, węzłów.

Czasem trzeba zmienić składnię. PJM ma zupełnie inną gramatykę niż polski foniczny. Czasem trzeba zmienić słowo – bo nie istnieje dany znak, lub jest słaby, mało nośny. Po latach wspólnej pracy członkowie "Projektu Migawki" wiedzą już sporo o strukturze opowieści (mówionej i miganej), o znakach i ich ewentualnym braku, o gramatyce i elementach newralgicznych. Na przykład, że wszystkie wrażenia słuchowe i dźwiękowe w opowieści, trzeba zamienić na inne. Szelest liści, szmer strumienia... Na nic się nie przydadzą. Lepszy będzie wiatr ciepły lub chłodny, łagodny, lub porywisty. Zaś rycerz nie spadnie z konia z brzękiem zbroi, ale spadnie tak, że aż się ziemia zatrzęsie. Wszystkie te niuanse trzeba wyłapać.

Wychodząc z założenia, że niesamowite bogactwo migowego, ze wszystkimi jego subtelnościami mogą znać tylko g/Głusi, "Migawki" od dłuższego czasu korzystają z konsultacji z Marcinem Łuczywkiem – znakomitym tłumaczem, wiceprezesem Centrum Polskiego Języka Migowego. Wstępnie opracowany w PJM tekst (wraz z wersją pisaną) trafia do Marcina, który przygotowuje solidne, profesjonalne tłumaczenie, znajdując sposoby zamigania różnych sensów i obrazów, najbardziej komunikatywne dla g/Głuchych.

A potem zaczyna się prawdziwa zabawa.

Zamienianie opowieści na język teatru – i tej mówionej, i miganej – wymaga świadomości zarówno materii teatralnej, jak i językowej. W spektaklach "Migawek" oba języki się dopełniają i wspólnie tworzą opowieść i przestrzeń, w której się ona wydarza. Język opowieści mówionej zmienia się tak, by odpowiadał miganiu (zarówno znakom, jak i ruchowi). Twórcy szukają miejsc, gdzie oba języki mogą się rozłączać oraz takich, gdzie muszą się spotkać w jednym, konkretnym słowie, znaku, albo w ciszy. Miejsc, w których sposób mówienia i ruch się uzupełniają, mają podobną "melodię"; w których językiem prowadzącym może być migowy. Praca w dwóch językach pozwala często odnaleźć, uwypuklić, wydobyć zupełnie nowe znaczenia, sensy i emocje.

Melodii języka i ruchu towarzyszy – i też go buduje – muzyka, wykonywana podczas spektakli na żywo. Takie założenie sprawia, że muzyka staje się trzecim językiem tworzącym teatr Migawek. I nie tylko dla słyszących ma ona znaczenie, ponieważ rytm wyznacza często sposób migania. Widać to doskonale w "Kopakonan", w której wszystkie trzy aktorki (również niesłysząca Dominika Kozłowska) śpiewają, a rytm jest dla nich również narzędziem komunikacji.

Wszyscy twórcy znają i rozumieją każde słowo i szczegół opowieści w obu językach. Przy pracy nad "Kopakonan", ze względu na obecność Dominiki Kozłowskiej, również próby prowadzone były w dwóch językach, a właściwie głównie w PJM. To pozwoliło na wyjątkowo intensywne zanurzenie się w materii języka, po raz pierwszy aż tak mocno. I upewniło zespół "Migawek", że to jest właściwy, fascynujący kierunek pracy, kryjący w sobie jeszcze mnóstwo możliwości i niespodzianek.

To czym lub kim są "Migawki"?

"Projekt Migawki" to przede wszystkim ludzie. Bardzo konkretni, wkładający w tę pracę swoje dość nietypowe umiejętności i lata swoich przeróżnych doświadczeń twórczych. To spotkanie tworzące bardzo specyficzną synergię.

Madi Rostkowska – choreografka używająca PJM, prawie trzy lata temu szukała opowiadaczki. A opowiadaczka i muzykantka – Katarzyna Jackowska-Enemuo marzyła o tym, by móc opowiadać g/Głuchym – ale nie miała pojęcia o PJM. Spotkały się, a kiedy zabrały się do pracy i zrealizowały pierwszy wspólny projekt ("Migawki z Wrocławia, 2018), okazało się, że w tej pracy drzemie tak potężna siła teatralna, że bez reżysera się nie obędzie. I pojawił się Grzegorz Grecas, a opowieści zaczęły zmieniać się w spektakle.

Po kolejnych dwóch realizacjach artyści upewnili się, że tworzenie sztuki dla g/Głuchych bez g/Głuchych nie ma racji bytu – zaprosili więc do współpracy wspomnianego wyżej Marcina Łuczywka. Dzięki temu spektakle "Migawek" coraz mocniej zakorzeniały się w kulturze g/Głuchych.

A przy pracy nad "Kopakonan" postanowili rozszerzyć zespół, zapraszając niesłyszącą aktorkę – Dominikę Kozłowską, grającą rolę Kopakonan. Praca z nią pozwoliła na inne jeszcze, dużo głębsze zrozumienie przekazu budowanego w migowym i tego, w jaki sposób dwa języki wpływają na siebie nawzajem.

"Projekt Migawki "nie jest tylko i wyłącznie próbą otworzenia świata teatru dla g/Głuchych, ani też świata g/Głuchych dla tych, co słyszą – choć to oczywiście istotne. Jest jednak przede wszystkim poszukiwaniem sposobu narracji ukazującej świat ciszy i świat słowa mówionego jako elementy tej samej, bogatej i różnorodnej kultury polskiej. Jest wyjątkowym w skali kraju projektem twórczym, budującym powoli, krok po kroku, bardzo świadomie, własny, nowy język teatralny oparty na żywej mowie, potencjale języka migowego, ruchu i muzyce. Ponieważ teatr jest przestrzenią, w której się te różne światy mogą spotkać i stworzyć zupełnie nową jakość.

Źródło:

Materiał nadesłany

Wątki tematyczne