Odszedł kolejny Mistrz Epizodu polskiego kina, a przy tym znakomity aktor teatralny. Czesław Lasota urodził się w Łodzi 8 sierpnia 1932 roku. Studiował na wydziale aktorskim łódzkiej PWST, jego kolegami z roku byli m.in. Leonard Pietraszak i późniejszy współpracownik Jerzego Grotowskiego Zbigniew Cynkutis. Pisze Rafał Dajbor.
Studia ukończył w 1958 roku. A potem wielokrotnie zmieniał teatry, pracował w Teatrach: Polskim w Bielsku-Białej (1958-59), Łódzkiej Estradzie (1959-60), Bałtyckim w Koszalinie (1960-63), im. Horzycy w Toruniu (1963-64), Polskim w Bydgoszczy (1964-66), Ziemi Opolskiej w Opolu (1966-69), Narodowym w Warszawie (1969-75), Dramatycznym w Warszawie (1975-81), Nowym w Warszawie (1981-83), powtórnie Dramatycznym w Warszawie (1983-85), im. Siemaszkowej w Rzeszowie (1985-88), Polskim w Bielsku-Białej (1988-90), Dramatycznym w Elblągu (1990-93), powtórnie Polskim w Bydgoszczy (1993-1998), a na koniec teatralnej kariery, na lata 1998-2007 powrócił do Teatru Narodowego w Warszawie i tu miałem okazję widzieć go na scenie, w przedstawieniach „Ślub” i „Dialogus de Passione”. Za rolę Biondella w „Poskromieniu złośnicy” Szekspira otrzymał wyróżnienie za na I Kaliskich Spotkaniach Teatralnych w 1961 roku, a rok później – nagrodę za rolę Ojca Scholasticusa w „Igraszkach z diabłem” Drdy na IV Festiwalu Teatrów Polski Północnej w Toruniu. Częściej jednak grywał role drugoplanowe i epizodyczne, za to u znakomitych reżyserów, m.in. Adama Hanuszkiewicza, Bohdana Korzeniewskiego, Ludwika René, Gustawa Holoubka, Macieja Prusa, Wandy Laskowskiej, Jerzego Grzegorzewskiego, Kazimierza Kutza, Kazimierza Dejmka, Jerzego Jarockiego.
Film korzystał z talentu Czesława Lasoty, można powiedzieć, pełnymi garściami. Od debiutu w „Trzech kobietach” Różewicza w 1956 roku Lasota kręcił film za filmem i – co ciekawe – reżyserzy pamiętali o nim nawet wtedy, gdy pracował w teatrach pozawarszawskich. Był „Chudym” w „Szatanie z 7-ej klasy” Kaniewskiej (1960), kolegą Walczaka w „Hydrozagadce” Kondratiuka (1970), nieco pechowym pomocnikiem dźwigowego w „Nie lubię poniedziałku” Chmielewskiego (1971), lokajem Aleksandrem w „Nocach i dniach” Antczaka (1977), szoferem Ignacym w „Karierze Nikodema Dyzmy” Rybkowskiego i Nowickiego (1980), różdżkarzem w „Alternatywy 4” Barei (1983), żydowskim karczmarzem Dopułą w „Ogniem i mieczem” Hoffmana (1999). A to zaledwie kilka najbardziej znanych tytułów z jego długiej i bogatej filmografii.
Poznałem pana Czesława Lasotę pod koniec lat 90., na cmentarzu w Wilanowie, przy grobie Romana Wilhelmiego. Byłem wtedy licealistą, a Czesław Lasota, zagadnięty przeze mnie, porozmawiał ze mną długą chwilę bardzo sympatycznie, w żaden sposób nie traktując mnie jak „gówniarza”. Zbierałem wtedy autografy i gdy poprosiłem go o autograf przy wyjściu z Teatru Narodowego po spektaklu „Dialogus de Passione” – z chęcią złożył podpis na podanej karteczce. Gdy w 2007 roku poprosiłem go o wypowiedź o Mariuszu Gorczyńskim – od razu się zgodził, poprosił tylko o nagranie na dyktafon przez telefon, twierdząc, że nie ma zbyt wiele do powiedzenia, a ponadto nie czuje się najlepiej. Rok 2007 był końcem aktorskiej pracy Czesława Lasoty. Wtedy po raz ostatni pojawił się na scenie (w „Ślubach panieńskich” w Teatrze Narodowym w reżyserii Jana Englerta) i na ekranie (w Teatrze Telewizji „Błądzenie” wg Gombrowicza w reżyserii Jerzego Jarockiego).
Na miesiąc przed jego śmiercią przypomniałem sobie telewizyjną „Operetkę” Gombrowicza, w której grał ojca Albertynki. Przyszło mi wówczas do głowy, że od lat go nie widziałem, pomyślałem, co też może się z nim teraz dziać… Czesław Lasota zmarł 30 września 2021 roku. Został pochowany w kwaterze aktorów na Cmentarzu Parafialnym w Konstancinie-Jeziornie.