Rozpoczął się niepewny sezon teatralny. Niezależnie od tego, jakie będą skutki koronowirusa, zmian nie unikniemy - pisze Jana Machalická na stronie www.lidovky.cz/kultura.
Teatry w różnym stopniu zmagają się z koronowirusem i poszukują możliwości, jak grać bez narażania siebie ani widzów. Po tym, jak zeszły sezon skończył w połowie marca, większość scen obiecywała sobie, że wszystko dogoni na jesieni. Okazuje się, że nie będzie to wcale takie proste, z praskich teatrów o problemach donoszą Divadlo Na zábradlí, Palmovka czy Činoherní klub.
Jedna z pierwszych praskich scen, która musiała odwołać premiery oraz niektóre przedstawienia to Městská divadla pražská (MDP) [Miejskie Teatry Praskie – w skład których wchodzą teatry Rokoko, ABC, Komedie – przyp. tłum.] i to od razu po pierwszej premierze sezonu – Vojna a mír [Wojna i pokój] Dočekala. Odwoływanie spektakli dotyczy wszystkich scen MDP i według dyrektora artystycznego Michala Dočekala sytuacja nieustannie się zmienia, choć pierwsza kwarantanna została już zakończona. „Dotykają nas kwarantanny z innych teatrów, w takim wypadku robimy zmiany, jak się da, zastępstwa. I kontynuujemy premiery. W sobotę mamy premierę inscenizacji Ondřeja Havelky Zítra swing bude zníti všude [Jutro swing zabrzmi wszędzie]”, dodaje. 24 września grana będzie także już dotknięta przez covid Vojna a mír.
Czekanie na wyniki testów
Nowy problem pojawił się w Divadle Na zábradlí. Jak wyjaśnia dyrektor Petr Štědroň, pozytywny wynik testu ma jeden członek zespołu, który wykonał go prywatnie, ponieważ nie czuł się dobrze. „Trzeba było szybko wytropić osoby, które miały z nim kontakt, około trzydziestu pięciu osób. Złożyliśmy elektroniczne wnioski o przeprowadzenie testów i w związku z dużym obłożeniem czekamy, aż będzie to możliwe.
Centra są przepełnione i naprawdę nie jest to łatwe. Do nocy rozmawiałem ze [Stacją] Sanitarną, aby przyspieszyć naszą kolej, są bardzo przychylni, ale dosłownie padają na twarz”, wyjaśnia Štědroň. „Tymczasem nie gramy, odwołaliśmy przedstawienia do niedzieli i najprawdopodobniej nie będziemy grać także w przyszłym tygodniu, dopóki nie dowiemy się, co i jak”. Odwołana została także niedzielna premiera grupy Masopust [Karnawał] – Camusovo Nedorozumění [Nieporozumienie Camusa] w reżyserii Miloslava Königa, ponieważ w obsadzie są aktorzy, którzy mieli kontakt z zarażonym.
Z kłopotami boryka się też Divadlo pod Palmovkou, choć sytuacja nie wygląda najgorzej. Z powodu zarażenia jednego z aktorów, teatr odwołał dwa przestawienia na dużej scenie i jedno w studiu, a część zespołu natychmiast wykonała testy. Według dyrektora Michala Landa wszyscy mieli pierwszy test negatywny. „Czekamy na wyniki drugich testów i w zależności od nich zdecydujemy, czy odbędzie się dzisiejsza premiera”, powiedział. Jest nią oczekiwana nowość, „fikcja dokumentalna” Tomáša Dianišky’ego 294 statečných [294 odważnych] z podtytułem: pełen akcji spektakl klasy b o bohaterach operacji Anthropoid.
Palmovka niestety już wcześniej musiała odwołać popularny jesienny przegląd Palm Off Fest, ponieważ nie można było zapewnić uczestnictwa zespołów z zagranicy. To wielka szkoda, bo już po kilku latach festiwalowi udało się zbudował markę wydarzenia, które umożliwia zapoznanie się na przykład ze współczesnym teatrem z Polski. Wszystkie przestrzenie teatru zostały dokładnie zdezynfekowane, łącznie z kawiarnią, a definitywna decyzja [odnośnie premiery] zostanie podjęta dziś po południu.
Aktor na kwarantannie
Podobnie nasza pierwsza scena, mimo trudności, stara się utrzymać repertuar dzięki zastępstwom i zmianom. Dyrektor Jan Burian mówi, że we współpracy ze Stacją Sanitarą stolicy kierownictwo Národního divadla [Teatru Narodowego] nieustannie prowadzi tropienie kontaktów obarczonych ryzykiem zakażenia. „Mamy przypadki pracowników z pozytywnym wynikiem testu na koronowirusa, ale jak dotychczas nie wynikało to z transmisji wewnątrz teatru. Dzięki temu, za cenę zastępstw i zmian programowych, udaje nam się utrzymać pracę teatru. Żadni aktorzy obarczeni ryzykownym kontaktem nie występują w przedstawieniach i widownia pozostaje bezpieczna”, zapewnia.
Praski Činoherní klub ma jednego aktora na kwarantannie i odwołuje przedstawienia, w przyszłym tygodniu nie będą grani między innymi Bratři Karamazovi [Bracia Karamazow]ze słowackim aktorem Jurajem Kukurą. Teatr w ten sposób respektuje zalecenia słowackiego rządu. Według programu 26 września zostanie zagrana inscenizacja Ondřeja Sokola K.Š.E.F.T. [D.Ż.O.B.].
Wygląda na to, że rozpoczął się niepewny sezon teatralny i nikt nawet nie próbuje odgadnąć, jak będzie przebiegać. Poprzedni zakończył się w marcu, co nie miało miejsca od końca II wojny światowej. W ciągu tych sześciu i pół miesiąca powstało co prawda kilka godnych uwagi inscenizacji, ale niemało oczekiwanych projektów nie miało szans. Wszyscy twórcy teatru oraz widzowie mają nadzieję, że nie spełni się katastroficzny scenariusz, choć obawy nie mijają.
Jak widać, planowany wir premier w konfrontacji z nową rzeczywistością musiał zmniejszyć intensywność, oczekiwane festiwale w większości zrezygnowały z zapraszania zagranicznych gości, ale się odbywają. W najbliższym czasie rozpocznie się ... Příští vlna / Next wave..., odbędzie się też festiwal Janáček Brno. Reżyser Riberst Carsten jest już w Brnie i trwają zaawansowane próby do otwierającego festiwal Janáčkův Osud [Los Janáčka]. „Jesteśmy po próbie generalnej z fortepianem i mamy nadzieję, że premierze nic nie stanie na przeszkodzie”, mówi dyrektor organizującego wydarzenie Národního divadla Brno [Teatru Narodowego w Brnie] Martin Glaser. Uczestnictwo obiecała także Węgierska Opera Państwowa z Budapesztu z Salome Straussa, korzystając z wyjątku dla organizacji wydarzeń kulturalnych w węgierskich obostrzeniach [1.09 Węgry zamknęły granice – przyp. tłum.].
Zmiany i tak musiały nadejść
Los kolejnych festiwali jest jeszcze niepewny, nie wiadomo na przykład, czy w pełni odbędzie się listopadowy Pražský divadelní festival německého divadla [Praski Festiwal Teatralny Niemieckiego Teatru], na razie jest za wcześnie, by to oceniać. Istnieją w zasadzie dwa scenariusze – optymistyczny i pesymistyczny. Ten pierwszy czerpie z doświadczenia z przeszłości. Kiedy ludzie nie czują się dobrze i napiera na nich fatalna rzeczywistość, teatr ich wspiera i wzbudza pozytywne emocje. To by oznaczało, że [widzowie] będą chcieli przyjść do teatru. Pesymistyczny wariant prorokuje nie tylko nadwyżkę podaży nad popytem, ale także zamknięcie źródeł finansowania. Mówiąc wprost, nawet jeśli dzięki programom pomocowym niezależnej scenie udało się uniknąć najgorszego, pytanie brzmi, czy może tak być w nieskończoność. I jak nieustannie odwoływane przedstawienia i kwarantanny odbiją się na finansach. Najgorsze oczywiście byłoby generalne zamknięcie teatrów, ale okazuje się, że w teatrze na widowni dotychczas żadna transmisja [wirusa] nie miała miejsca. To logiczne, w teatrze widzowie na ogół siedzą i milczą. A do tego mają maseczki na twarzy.
Trend ostatnich dziesięciu lat jest taki, że z roku na rok rozszerza się oferta teatralna, nieustannie powstają nowe grupy i zespoły. Te oczywiście także muszą z czegoś żyć. Istnieją prognozy, że cały ten segment kultury któregoś dnia zatka się sam z siebie i pytanie brzmi, czy ta epidemia nie będzie „przyspieszaczem”, który „oczyści” przestrzeń.
Jakkolwiek źle by to nie brzmiało, nie musiałoby to mieć aż tak negatywnych skutków. Ciekawie będzie porównanie teatralnej mapy republiki po definitywnym pokonaniu koronawirusa. Niezależnie od ich kierunku, zmian na pewno nie unikniemy.