Dwie poniedziałkowe premiery w miesiącu zapowiada Kalina Zalewska, nowa szefowa Teatru TV.
TVP jest upolityczniona, a Teatr TV bojkotuje już wielu artystów. Ale czy jego drzwi są dla wszystkich otwarte?
- Zapraszamy wszystkich artystów, bo tylko razem możemy wytworzyć rzeczywistą wartość. Cieszymy się z pracy mistrzów takich jak Andrzej Barański, który po 13 latach wrócił na plan Teatru TV i reżyseruje „Badyle" na podstawie opowiadań Tadeusza Różewicza i Marka Gajdzińskiego o losie starych rodziców przeżywających gorycz odsunięcia przez swoje dorosłe dzieci. Matkę zagra Ewa Dałkowska. Maciej Wojtyszko pokaże spektakl „Ni z tego, ni z owego" o partnerkach historycznych postaci. Zaprezentujemy go 9 listopada. Oczywiście zdarzają się odmowy współpracy.
Ma pani niezależność w doborze tematów?
- Oczywiście.
Wszystko się dotąd udało?
- Był pomysł wystawienia „Polowania na karaluchy" Głowackiego, nie uzyskaliśmy jednak praw od spadkobierczyń autora. Reżyser Michał Szcześniak zrealizuje więc inny pomysł - „Kokolobolo, czyli opowieść o przypadkach ślepego Maksa i Szai Magnata" według dramatu Roberta Urbańskiego. Osadzona w latach 30. XX w. historia przedstawia szajkę z łódzkich Bałut. To bohaterowie podobni do tych, którzy wracają teraz w powieściach Szczepana Twardocha i realizowanych według nich spektaklach. Przyjrzymy się im w zupełnie inny sposób.