„Ale z naszymi umarłym” wg Jacka Dehnela w reż. Marcina Libera z Teatru Żeromskiego w Kielcach na 43. Warszawskich Spotkaniach Teatralnych. Pisze Reda Paweł Haddad w Teatrze dla Wszystkich.
Nie czytałem powieści Jacka Dehnela, na podstawie której Michał Kmiecik napisał adaptację, ani „Między nami dobrze jest” Masłowskiej, której fragment cytowany jest w programie do przedstawienia*
Każdy był Polakiem, Szwed był Polakiem, Hiszpan był Polakiem, Polakiem był każdy, po prostu każdy każdy każdy*
Ale właściwie czemu miałby nie być? Siedzimy na scenie, wiemy już, że akcja spektaklu odbędzie się na szerokiej i głębokiej widowni dużej sceny Teatru Dramatycznego. I wzrok nas nie myli; na widowni siedzą i wpatrują się w nas najprawdziwsi zombie!
Siedzą sobie zombie widzowie na widowni i nas widzów na widowni oglądają. Tracimy rachubę kto jest kto
Okazuje się, że na terenie całego kraju żywe trupy zaczęły wydobywać się spod cmentarnych płyt i stopniowo wprowadzają chaos w dotychczas bezpieczną i znającą swoje miejsce na świecie Polskę. Zmartwychwstają także bohaterowie z wawelskich krypt. Dzięki swoim agresywnym zombie reprezentantom, Polska podbija cały świat i nawet Turcja jest już Polską. Problem w tym, że teraz nie da się już z Polski wyjechać. Nagle okazuje się, że jedno z polskich zombie ugryzło Polaka!
Narodowy zombializm
Oczywiście jest tu ksiądz, weselnicy, husarskie skrzydła, jest szef lokalnego szpitala, policjant, pan premier, klasyczny zestaw „polskości”. Całość, brawurowo, kreacyjnie zagrana przez wspaniały Teatr Żeromskiego z Kielc, podcharakteryzowana, ubrana oraz czytelnie wyreżyserowana przez Marcina Libera, jest naprawdę niecodzienna. Kojarzy się z musicalem Rocky Horror Picture Show. Muzyka na żywo zespołu Nagrobki pozostaje w uszach na dłużej, a piosenkę „Jesteśmy martwi” aż chciałoby się skontrować cytatem z ikonicznej sceny z filmu „Popiół i diamentu” – „My żyjemy”.
Ten świat to jeden kraj i wszyscy, których spotkasz, to będą Polacy
Dawno nie widziałem w teatrze takiego poziomu zespołowości, choreograficzno-malarskiej precyzji i siły płynącej ze spójnych ruchowych zadań całego zespołu. „Ale z naszymi umarłymi” jako oryginalne przedstawienie, zagrane na wielu znanych już polskich nutach, jednocześnie zaskakuje, jest bardzo dobrze zrobione oraz – po prostu – zombiastycznie śmieszy.