EN

16.09.2023, 13:01 Wersja do druku

Co gryzie Stefana Karwowskiego czyli w Maliniakowym chruśniaku

„40-latek. Warszawski musical" wg scenar. i w reż. Joanny Drozdy w Teatrze Rampa w Warszawie. Pisze Maciej Gogołkiewicz na stronie musicalowe.info.

fot. mat. teatru

"40-latek. Warszawski musical" w reżyserii Joanny Drozdy to nie tylko sentymentalna podróż w czasie, związana z kultowym serialem telewizyjnym. To również ważne pytania o rolę kobiet oraz próba zmierzenia się z patriarchatem, menopauzą i andropauzą. Premiera Teatru Rampa to 2,5 godziny doskonałej zabawy, świetnego dowcipu, wspaniałych kreacji aktorskich i dopracowanych musicalowych songów. Murowany (sic!) hit prawobrzeżnej Warszawy. A na scenie prawdziwy (Ste)fun!

Nie masz czasu na czytanie, posłuchaj tego tekstu w podcaście Musicalowe.info, w którym również o pracy nad musicalem mówią moi goście: Joanna Drozda, Michał Łaszewicz, Anna Mierzwa, Marcin Januszkiewicz, Dominika Łakomska, Krzysztof Godlewski, Tymon Kasa i Mikołaj Wachowski. Podcast znajdziesz na SPOTIFY,  YOUTUBE i APPLE PODCAST.

"40-latek" to opowieść o "mężczyźnie z charakterem, który został inżynierem". Stefan Karwowski pracuje przy budowie Trasy Łazienkowskiej. Pewnego dnia w wyniku - jak to mówi Maliniak - "mistyfikancji" na inżyniera spada - niczym deus ex machina - konieczność wyjazdu na Festiwal Piosenki w Opolu, celem poważnego wystąpienia, gdzie "powie dwa słowa i nic więcej". Jak sam zapewnia "nie będzie tam śpiewać, ani małpować". Karwowski jedzie do Opola "głosić sukces" inżynierskich wysiłków przy budowie stolicy. Wkrótce okaże się, że Stefanowi przyjdzie jednak wykonać w finale opolskiego koncertu, w otoczeniu gwiazd estrady, własny festiwalowy szlagier.

Sytuacja początkowo przerasta 40-latka. Jego świat, w którym jest mężem, ojcem, wzorowym pracownikiem, zaczyna się walić. „Gdzie w tym wszystkim jestem ja”- pyta Stefan. Jak przyznaje, sam jest "na skraju załamania nerwowego" (czyżby szykował się powrót musicalu Davida Yazbeka na scenę Rampy?). „Ja chcę coś znaczyć! Chcę być zapamiętany, chcę po sobie zostawić ślad” - dodaje inżynier. „Mam prawo do słabości, do szczerości. 40 lat i co dalej?" - pyta retorycznie. „Choć czterdziestka dopiero, to nie cieszy to zero”. Przygląda się sobie i z zawodem śpiewa: „Siwy włos, a nawet siwych włosów kupa, Brzuch, którego nie pokażesz w upał”.

„On się boi wszystkiego co nowe” - dostrzega jego córka Jagoda. „On się boi starości” - dodaje żona Madzia. Wspierany przez przyjaciela Karola, Mariolkę, rodzinę i... Kobietę Pracującą, która żadnej pracy się nie boi, wykonuje w Opolu swój hit, który kończy się słowami: „niech dalej licznik stuka”!

"40-latek" w Teatrze Rampa zachwycił mnie genialnymi kreacjami aktorskimi. Stefana Karwowskiego zagrał Modest Ruciński: z charakterystycznym wąsem, ale bez kopiowania serialowej postaci, stworzonej przez Andrzej Kopiczyńskiego. Ruciński autorsko buduje postać inżyniera i moim zdaniem perfekcyjnie odnajduje się w musicalowym świecie. Wspaniale wypada w songu, będącym subtelnym pastiszem musicalu jako gatunku. Jest rewelacyjny gdy śpiewa (z nieukrywanym zaskoczeniem): „Czemu ja tańczę, czemu ja śpiewam, Czemu machania nogą każdy się spodziewa”. W jednym z ostatnich songów „Ja nie rozumiem, to chyba najlepiej umiem”, (stojąc na dachu Fiata 126p) doskonale pokazuje przemianę swojego bohatera, na miarę Jean Valjeana z "Nędzników" i innych podobnych mu musicalowych protagonistów.

fot. mat. teatru

Wokalnie zachwyciła mnie Anna Mierzwa, grająca małżonkę Stefana Madzię - nie tylko w „Małgośce” i w „Menopauzie, andropauzie”, ale też w niesamowicie szczerym latino-songu, wyśpiewanym w lesie, cudownie wykończonym słowami: „Kto jak nie ja”! Anna Mierzwa funduje widzowi pokaz wspaniałego warsztatu aktorskiego, przy okazji doskonale bawiąc się swoją rolą. Rozbawiła mnie (opleciona kablem) sceną rozmowy telefonicznej, czy momentem, w którym miała pokazać "zachwyt nad mężem".

Jedną z najbardziej charakterystycznych postaci serialu, Kobietę Pracującą zagrała w musicalu Joanna Drozda. Przypomnę - reżyserka spektaklu, autorka scenariusza i tekstów piosenek, i jak dla mnie również performerka tego spektaklu! Chwile, gdy pojawia się na scenie, w moim odczuciu zawieszają spektakl na kilka sekund, a Drozda zasiewa w umysłach widzów myśli do rozważań na później. Mówi o roli kobiet, nazywając je „cichociemnymi gospodarstw domowych” i przekonując, że bez kobiet „świat upadnie”. Jej Kobieta Pracująca jest „florystką, higienistką, inspicjentką, anielicą stróżycą”, drzewem w lesie i striptizerką w "Kongresowej". Bohaterka grana przez Joannę Drozdę ma super moc - dzwonek do drzwi. „To był świat, w którym nikt nie bał się dzwonka do drzwi” - przekonuje Kobieta Pracująca.

W roli Karola wystąpił Arkadiusz Brykalski. Wspólnie z Rucińskim stworzyli na scenie wspaniały duet. Wykonana przez Brykalskiego "Filozofia singla" to majstersztyk musicalu. W musicalu zagrali także: Dominika Łakomska (Mariolka), Kamila Boruta-Marszałek (Jagoda) - wspaniale zaśpiewany „Trzepak”, Brygida Turowska (Ryszarda), Piotr Furman (Gajny) oraz Robert Tondera jako Dyrektor (właściwy człowiek na właściwym miejscu!). Na uwagę zasługuje praca młodego aktora Tymona Kasy, który zagrał Marka, syna Stefana Karwowskiego. Gratuluję przede wszystkim swobody, lekkości i profesjonalizmu w pracy na scenie.

(W spektaklu grają także Natalia Kujawa jako Kobieta Pracująca, Marcin Januszkiewicz jako Stefan, Konrad Marszałek jako Karol i Mikołaj Wachowski jako Marek)

O dobry humor widzów zadbał grający Maliniaka, Krzysztof Godlewski spektakularnie wykonujący song „Ja nie wierzę, inżynierze”. Do klasyki musicalu przejdzie zagrana przez tego młodego aktora - jedna z najlepszych w „40-latku” - scena balkonowa: „Maliniak to nazwisko coś znaczy w Polsce. Jestem jak żubr z Białowieży, Maliniaka nadszedł czas”. To tu, na balkonie bloku z płyty, Godlewski śpiewa i gra na banjo niczym Stanisław Grzesiuk oraz przemawia niczym... Zostawię widzowi przyjemność obejrzenia tej sceny i rozszyfrowania postaci.

fot. mat. teatru

A skoro mowa o najlepszych scenach tego musicalu. Absolutnie fantastyczna scena podróży Fiatem 126p do Opola. Wiele już widziałem samochodów na musicalowych scenach i może nie jest tu najistotniejsza sama marka pojazdu, ale ta niesamowita atmosfera panująca wewnątrz Malucha. Wspaniałe tempo dialogów. Doskonałe! Do łez rozbawił mnie koszmarny sen Stefana, nurkowanie kobiety pracującej we wspomnianym wyżej samochodzie oraz koncert w Opolu.

Muzycznie „40-latek” sprawił mi - przyznam szczerze - ogromną frajdę. To zasługa Michała Łaszewicza, autora muzyki oraz aranżacji. Rozrywka na najwyższym poziomie: Począwszy od bardzo smakowitych aranżacji: „Czterdzieści lat minęło” (zwłaszcza ta jazzowa w "Filozofii singla"), przez „Małgośkę” (z musicalu dowiadujemy się, że to Kobieta Pracująca była inspiracją dla Osieckiej), aż po porywający do tańca Opole Medley.  Ale również autorska muzyka Łaszewicza zachwyca z każdym kolejnym songiem: murowane hity to oczywiście „Siwy włos, a nawet siwych włosów kupa” i „Czemu ja tańczę, czemu ja śpiewam”, które nuci się długo po wyjściu z teatru. Niesamowity był też „Trzepak”, bo „na trzepaku fajnie jest, Czasem słońce, czasem deszcz” (z bosko brzmiącym saksofonem). Ukłony dla zespołu muzycznego: Marek Lipski – instrumenty klawiszowe (band leader), Marcin Świderski – saksofon, klarnet, flet, Maciej Papalski – gitara elektryczna i akustyczna, Kornel Jasiński – gitara basowa, kontrabas, Paweł Maruszak – perkusja.

Oko cieszą choreografie Karoliny Garbacik. Wieńcząca pierwszy akt „Czemu ja tańczę, czemu ja śpiewam”, wyciska z artystów siódme poty, jak na dobry musical przystało. Świetny pomysł z filcowym tańcem. Uwielbiam choreograficzne szczegóły, dlatego spodobało mi się zakończenie „Małgośki” i ruch kobiet - ręka, nóżka, poprawienie się na wersalce.  

O kostiumy i scenografię zadbał Łukasz Błażejewski, przenosząc widza w czasie do lat 70-tych ubiegłego wieku. Nie brakuje bloków z płyty, wyciągniętych z lamusa mebli, wersalki z pasiastą narzutą. Symbolicznie zaznaczono plac budowy. Pojawiają się szalunki z wystającymi metalowymi prętami, które w dwóch scenach kolorowo świecą. Światło wyreżyserowała Alina Dołżikowa.

Nie mogę się zgodzić z podkreśleniem w tytule, że jest to musical warszawski. Choć sporo tu nawiązań do: Trasy Łazienkowskiej, oczyszczalni ścieków Czajka, czy Dworca Centralnego (na marginesie: świetny!!!, ikoniczny plakat Aleksandry Jasionowskiej), to nie brakuje tu uniwersalnych tematów. Bez wątpienia każdy znajdzie tu coś dla siebie.  A może nawet samego siebie? „40-latek” próbuje wskazać odpowiedzi na pytania, które pojawić się mogą po czterdziestce. „40-latek” Joannt Drozdy nie pokazuje jednak sposobu na życie, ale z pewnością - cytując Kobietę Pracującą – jest musicalem na życie.

Tytuł oryginalny

#49 Co gryzie Stefana Karwowskiego czyli w Maliniakowym chruśniaku

Źródło:

www.musicalowe.info
Link do źródła

Autor:

Maciej Gogołkiewicz

Data publikacji oryginału:

15.09.2023