Tak jest od lat: mimo że "sezon teatralny" stał się pojęciem bardziej umownym niż rzeczywistym, we wrześniu rusza z impetem machina, sypią się premiery, zapowiedzi premier i festiwali. Widać, że zaczyna się coś nowego - pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Pierwszy ton nowemu sezonowi nadał Teatr WARSawy mądrym i pięknym spektaklem-koncertem Leny Piękniewskiej-Bem "NieWarszawa". Szkoda, że przy tej okazji ratusz nie wypowiedział się o przyszłości tej offowej sceny. Od trzech lat trwa jego wymowne milczenie, od czasu kiedy stołeczni radni odrzucili projekt wymiany tytułów własności między gminą a właścicielem dawnego kina Wars na Nowym Mieście, gdzie funkcjonuje dzisiaj teatr. Trudno dociec, czemu podjęto taką decyzję, ale w efekcie teatr istnieje jedynie dzięki dobrej woli prywatnego właściciela, który stosując preferencyjne warunki najmu, faktycznie ponosi straty - wciąż z nadzieją, że dojdzie z miastem do porozumienia. Ale ratusz milczy, trzymając w napięciu artystów, którzy związali swoje życie z tym miejscem w Warszawie i stworzyli magiczny punkt na mapie kulturalnej pustki Nowego Miasta. Adam Sajnuk, szef WARSawy, prowadzi teatr w warunkach "frontowych". Najwyższy czas z tym zerwać (to apel