„Ciemności kryją ziemię" wg Jerzego Andrzejewskiego w reż. Tomasza Fryzła z Teatru Wybrzeże w Gdańsku na XVI Festiwalu Nowe Epifanie w Warszawie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.
Mamy oto koniec XV wieku i hiszpańską Villę-Réal, do której właśnie przybywa Wielki Inkwizytor - Tomas Torquemada (Mirosław Baka). Nocą w kościele, spotyka młodego dominikanina, Diega (Piotr Biedroń), który - nie wiedząc kim jest jego rozmówca – ujawnia się jako przeciwnik Inkwizycji. Gdy odkrywa tożsamość Torquemady, podnosi nań rękę, jednak… ich spotkanie skończy się wspólną modlitwą, a następnego dnia Inkwizytor powoła chłopaka na stanowisko osobistego sekretarza, Diego pozostanie u boku Torquemady aż do jego śmierci.
Jest w tej bardzo niejednoznacznej relacji obu mężczyzn coś uzależniającego, mianowicie władza, szczególnie – niczym nie ograniczona, jaką ma Toquemada i - której zaznaje Diego. Również – władza nad umysłami, przecież de Sigura musiał umrzeć, bo „za nadto zamykał się w swoich myślach”. Zauważmy, że to upozorowanie przez Torquemadę próby zamachu na swoje życie było prawdziwym majstersztykiem; okrucieństwo i terror władzy nie odeszły, wręcz kafkowska scena procesu Pereza et consortes po prostu wciska w fotel.
Ten powstały na podstawie znakomitej prozy spektakl wciąga od pierwszej chwili. Jest fantastycznie zagrany, czysty formalnie, pozbawiony jednoznacznych odniesień a jednak przeraźliwie współczesny, ascetyczny – a jednak pełen emocji, wreszcie – choć momentami budzący prawdziwą grozę, to – jednocześnie w jakiś sposób oczyszczający.
Trudno przestać o tym przedstawieniu myśleć.