Przez lata terapii uczyłam się radzić sobie z faktem, że jako dziecko nie stawałam w obronie koleżanek, gdy je niszczono.
Z NATHALIE SONNENSCHINE, BYŁĄ SOLISTKĄ POLSKIEGO BALETU NARODOWEGO W WARSZAWIE, PEDAGOŻKĄ, CHOREOGRAFKĄ, ROZMAWIA ALEKSANDRA SZYŁŁO
Dlaczego solistka baletu Teatru Wielkiego tańczyła na rurze?
– Latem, tuż po moim awansie na solistkę, teatr był zamknięty. Co miałam robić przez trzy miesiące? Zatrudniłam się w hotelu all-inclusive na Malcie. W takich miejscach wieczorami standardem są pokazy, żeby zabawić te wypoczywające rodziny. Tańczyłam, co popadnie: jazz, balet klasyczny. Dla mnie bajka – cały dzień na plaży, słońce, wieczorem pokaz, a i taki występ w porównaniu z pracą na scenie Teatru Wielkiego to żaden wysiłek. Pobawię się, pouśmiecham do ludzi, a wakacje opłacone.
W tym hotelu tańczyła ze mną dziewczyna, która pracowała też w klubie dla mężczyzn. Akrobatka. Pokazała mi kilka trików na rurze, super, nigdy takich rzeczy z ciałem nie robiłam. To było wyzwalające – nigdy wcześniej nie czułam się tak wolna i silna. Zaraz przeniosłam się z tego klubu pracować z nią. Rozbieranie? Tak, było, ale dla mnie to nie problem. To jest pociągające, takie zmysłowe i wulgarne, ale i dające władzę zarazem. Taniec prywatny na rurce też.