EN

28.11.2022, 09:57 Wersja do druku

Bo najważniejsza jest miłość

„Słońce świeci wszystkim" Martina Baltscheita w reż. Leny Alberskiej w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.

fot. Ireneusz Maciejewski/mat. teatru

Martin Baltscheit autor opowiadania przetłumaczonego z niemieckiego przez Lilę Mrowińską- Lissewską a zaadaptowanego na scenę przez Lenę Alberską, nie jest wyłącznie pisarzem i dramaturgiem, ale też aktorem.
Stąd nie tylko ciekawie a zarazem zwięźle i przejrzyście biegnąca linia dramaturgiczna, ale i dynamiczne, rozwijające się ze sceny na scenę postaci tej teatralnej już opowieści o niezwykłej przyjaźni Niedźwiedzia i Wrony radośnie podrywają małych widzów z foteli, a co wrażliwszych doprowadzają czasem nawet do łez.

Żyjący w klatce miejskiego zoo ogromny Niedźwiedź pod grubym futrem skrywający średniej postury Andrzeja Słowika, zazdrości odwiedzającej go  zwiewnie upierzonej i pięknie uskrzydlonej przez kostiumolożkę Natalię Krynicką, Wronie jakby stworzonej do tej postaci Dominiki Mięku, swolności, a ona jemu stałych posiłków, o które nie musi walczyć z innymi żyjącymi na ulicy zwierzętami.

Bohaterowie najpierw się kłócą, a z czasem zaprzyjaźniają. Wreszcie w efekcie połknięcia specjalnie zdobytego przez Wronę wężowego jadu, zamieniają się na wnętrza. Opierzony Niedźwiedź odfruwa, a opasła i ciężka Wrona,  z  ogromną ilością pokarmu zostaje w klatce. Jak nietrudno się domyślić nic dobrego z tego nie wynika.

Wyzwolony, ale mało sprytny Niedźwiedź nie radzi sobie na tej wymarzonej wolności; wiecznie głodny w końcu  trafia do jeszcze większego więzienia, jakim jest pusty pojemnik na śmieci, w którym zatrzaskuje go Szczur. Gdyby nie pomoc Wrony, ta wolność skończyłaby się dla niego śmiercią głodową w ciasnej samotni. Bez wybiegu, bez odwiedzających zoo dzieci, których śmiechy i krzyki dawniej go zawsze denerwowały, a teraz marzy by je znowu usłyszeć. Wrona znowu sięga po pojemnik z wężowym jadem i wszystko wraca do normy.

fot. Ireneusz Maciejewski/mat. teatru

Linearną opowieść o przygodach Wrony i Niedźwiedzia autorka adaptacji i reżyserka Lena Alberska podzieliła na części, przerywając w kilku miejscach interakcją w postaci krótkich improwizowanych rozmów zwiedzającej zoo reporterki z publicznością.

Wcielająca się w tę postać Anna Katarzyna Chudek-Niczewska niweluje w ten sposób dystans pomiędzy aktorem a widownią. Zbliża ona młodego widza do teatru w sensie dosłownym i nie tylko. Oswaja go ze sztuką i emocjonalnie, i intelektualnie. Uczy właściwych zachowań. Zwłaszcza w ogrodzie zoologicznym. A dydaktyk i pedagog, trzeba przyznać, z niej znakomity.

Ażeby nie tylko Niedźwiedź miał swoją Wronę, w często odwiedzającej ogród zoologiczny reporterce, z wzajemnością zakochuje się jego Pracownik. A jak Andrzej Korkuz  gra to zauroczenie! Ile w jego spojrzeniu jest ciepła, ile tkliwości!
Gustowna scenografia Natalii Krynickiej delikatnie informuje o miejscu akcji, jakim jest klatka z wybiegiem a pojawiające się ze dwa albo trzy razy oryginalne multimedia  Klaudii Pietrzak przydają całości poetyckiego klimatu.

Źródło:

Materiał nadesłany

Autor:

Anita Nowak