Równo dwa lata brakowało mu do setnych urodzin. Gdyby dożył, obchodzilibyśmy je hucznie w Otrębusach, gdzie wiele razy spotykaliśmy się z tej okazji w letniej rodzinnej rezydencji. Był towarzyski, serdeczny, jowialny, przyjazny i szczery, kiedy wspominał swą przeszłość partyzancką i wojskową (z Henrykiem Czyżem, przyjacielem jeszcze z tamtych czasów), Matkę - Panią Jadwigę (dzieciństwo i młodość w Wilnie), Marię Fołtyn (wspólne debiuty w Halce, Tosce, Onieginie, Don Giovannim, Aidzie), późno poślubioną żonę Leokadię (z którą oprócz syna Aleksandra z dawniejszego związku dochowali się młodszego Zbyszka). Obaj chłopcy pięknogłosi, z talentami muzycznymi i słuchem, ale bez większych karier artystycznych, co nie było łatwe przy tak wybitnym ojcu. Pisze Sławomir Pietras w „Tygodniku Angora”.
Tytuł oryginalny
Bernard Ładysz nie doczekał
Źródło:
„Tygodnik Angora” nr 33