„Mikołajek” René Goscinnego i Jean-Jacquesa Sempé w reż. Jakuba Szydłowskiego w Kujawsko-Pomorskim Teatrze Muzycznym w Toruniu. Pisze Alicja Kostrzak.
Czas płynie, a jego nurt jest wartki. Względność dopada nas, gdy porównujemy wlekące się sekundy do spotkania z ukochanym, minuty przed zakończeniem pracy w piątkowe popołudnie z kolejnymi świętami, nowym rokiem zamykającym błyskawicznie ten poprzedni oraz ze zwiększającym się gronem świeczek na torcie. Przybywa obowiązków, zmarszczek i siwych włosów. By wrócić do krainy wspomnień zaglądamy do naszych myśli, albumów ze zdjęciami i … szkół, gdy decydujemy się wybrać na spotkanie klasowe. Niby znamy tych ludzi siedzących w ławkach, ale nie są oni już tacy sami. Ich również musnął leciutko czas, oprószył kolejnymi latami życia, nadał kilka nowych ról. Ci, z którymi dawniej bawiliśmy się w czasie przerw, do których wzdychaliśmy w trakcie lekcji (zapominając o bożym świecie, a co dopiero o danym przedmiocie) dziś mają inne przygody i marzenia. A co, jeśli za pomocą czarodziejskiego dzwonka na chwilę wrócilibyśmy do tamtych szkolnych lat?
Jakub Szydłowski otwiera nam drzwi do takiego magicznego świata. Reżyser stworzył wspaniały spektakl muzyczny, przywołując postać znaną wszystkim. Dzięki Mikołajkowi (granemu przez Bartłomieja Dąbrowskiego), bohaterowi serii książek René Goscinnego oraz Jean Jacques’a Sempégo, możemy poczuć powiew fascynującej dziecięcej przygody na własnej skórze. Choć chłopiec stał się już mężczyzną, to nie stracił wigoru. Szkolny zjazd umożliwia spotkanie dawnych przyjaciół. Fani serii książek na scenie rozpoznają między innymi Alcesta (Jeremiasz Gzyl), Ananiasza (Karol Sobczyński), Ludeczkę (Kamila Najduk), Rufusa (Michał Zacharek), Euzebiusza (Małgorzata Regent), Kleofasa (Natan Nogaj), a także Gotfryda (Ewa Mociak), który na potrzeby spektaklu stał się dziewczynką, co uznaję za słuszne rozwiązanie, gdyż ta zmiana dodaje dziewczyńskiej energii. A poza tym, kto z Was nie poznał w swoim życiu bogatej koleżanki uznającej się za księżniczkę, mającej najnowsze i najdroższe zabawki? Przecież to oczywisty element niesamowitej szkolnej galerii postaci!
Po latach bohaterowie pognali w zupełnie odmiennych kierunkach, jednak dzięki magicznemu dzwoneczkowi (i Mikołajkowi) wrócą do dawnych lat. Twórcy spektaklu odtworzyli wiele przygód rezolutnego chłopca, wywołując żywe emocje publiczności. Choć Mikołajek to spektakl adresowany głównie dla dzieci, to dorośli również odnajdą w nim wiele radości. Nie sądzę, by po jego zakończeniu starsi widzowie wychodzili z Teatru Muzycznego w Toruniu z marsowymi minami. Jeśli nie rozbawią ich szkolne przygody (choć wątpię), to mimo wszystko na pewno dostrzegą oni humor w scenkach wiecznej rywalizacji z sąsiadem (genialnie zaprezentowane przez duet Jeremiasza Gzyla i Michała Zacharka), czy relacji między mamusią i tatusiem (oraz wiecznym pytaniem: kto jest głową rodziny?!).
Ten spektakl to gwarancja dobrej zabawy, przy której uśmiechasz się i tupiesz nóżką w rytm wspaniale dopasowanej do przygód muzyki. A ta jest różnorodna! Dzięki Jakubowi Szydłowskiemu oraz Jakubowi Lubowiczowi usłyszeć można choćby rockowe brzmienie w łobuzerskim wydaniu Dżodża (Natan Nogaj) czy Ludeczki (Kamila Najduk) lub przenieść się na Dziki Zachód dzięki utworowi country podczas zabawy małych przyjaciół. Każdy utwór wraz z układem tanecznym reprezentowanym przez zespół aktorski wypełniają salę energią i wręcz zachęcają do swawoli. Wspominając o buntowniczej piosence Ludeczki pragnę zwrócić uwagą na genialnie zaprezentowaną przewrotność dziewczyńskiej natury: anielskiej aparycji i psotnemu usposobieniu. Moim zdaniem scenka fantastycznie pokazała, iż kobiet nie można podporządkować utartym regułom, według których powinny one być tylko grzecznymi, uległymi mimozami o zalotnym spojrzeniu.
Mikołajek to świetna zabawa dla najmłodszych oraz przyjemna odskocznia i rozrywka dla starszych widzów. Osobiście mogę stwierdzić, iż wychodząc z Teatru Muzycznego w Toruniu, czułam wewnętrzne ciepełko, a radość krążyła w moim krwiobiegu. Moje wewnętrzne dziecko tańczyło żywiołowo w Krainie Wyobraźni.
A Ty drogi Czytelniku zatrzymaj się na chwilę, zerknij w lustro, spójrz głęboko w swoje oczy i powiedz mi, czy po drugiej stronie jeszcze jest to dziecko, które potrafi zachwycać się światem, krzyczeć z radości i cieszyć się chwilą? Masz jeszcze w sobie te iskierki? Nie chowaj ich, pozwól swojemu wewnętrznemu Mikołajkowi żyć pełnią życia. Potrzebujesz go, nie zgub tego elementu układanki, bo bez niego staniesz się tylko smutnym dorosłym z chmurą gradową nad głową. Niech Was bawi Mikołajek!