EN

12.03.2025, 08:48 Wersja do druku

Drań Witkacy na nas patrzy

Wernisażem wystawy fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza z kolekcji Stefana Okołowicza rozpoczęło się wielkie świętowanie 40. urodzin teatru i 140. urodzin Witkacego. Wystawa nosi tytuł „Witkacy Drań, którego dotąd nie było i wątpliwem jest czy będzie". 

fot. Tadeusz Langier/Domena Publiczna

Drań Witkacy na nas patrzy

Robił setki min, poważnych, głupawych, tragicznych, durnowatych, raz był wędrowcem, raz żołnierzem, raz góralem, raz księciem, raz draniem. Wcielał się w setki uchwyconych na zdjęciach postaci. Ale jakie miał na tych wszystkich minach oczy? Gdy na nie patrzę, nie widzę w nich ani krzty radości. Oczy na każdej z dzikich, metafizycznych min są smutne. Przekonajcie się zresztą sami, wkraczając do holu Teatru Witkacego, gdzie ze ścian spoglądają na nas wielkie oczy patrona teatru.

Wernisażem wystawy fotografii Stanisława Ignacego Witkiewicza z kolekcji Stefana Okołowicza rozpoczęło się wielkie świętowanie 40. urodzin teatru i 140. urodzin Witkacego. Wystawa nosi tytuł Witkacy Drań, którego dotąd nie było i wątpliwem jest czy będzie". Tytuł zaczerpnięto z jednej z wielu fotografii, która przedstawia artystę wcielającego się w anonimowego drania. Cytatem z dzieła patrona powitał licznie przybyłych gości Andrzej Dziuk, dyrektor teatru.

- W „Sonacie B" Babcia Julia tak mówi do Istvana: „Dziwne góry i dziwni ludzie. A nawet ci, co przyjeżdżają tu, muszą być właśnie tacy, a nie inni - dziwni też" - cytował Andrzej Dziuk. - Więc witam serdecznie wszystkich dziwnych ludzi. Dzisiaj rozpoczynamy wspólne piękne świętowanie, 140. urodziny Stanisława Ignacego Witkiewicza i 40. urodziny teatru, to jest nasze święto dziękczynienia, święto wdzięczności. Mój Boże, jest za co dziękować. I pierwsze wydarzenie tych naszych urodzin to - Stefan Okołowicz.

Witkacy w powiększeniu

Właściciel kolekcji zdjęć podkreślił, że pierwszym założeniem tej wystawy było, by fotografie były duże. Widoczne z każdego miejsca. Nie trzeba podchodzić do małych zdjęć, już z daleka widzimy Witkacego, który zaznacza swoje miejsce w tym okrągłym, podwójnym jubileuszu.

- I jeszcze inny pomysł. Zwykle przychodzimy na wystawy oglądać dzieła sztuki, zdjęcia Witkacego, jego twarze. A dziś odwrotnie. To Witkacy ze zdjęć patrzy na nas. Z czego mogą wyniknąć różne sytuacje dziwne, indywidualne. Zależy czyj wzrok spotka się ze wzrokiem Witkacego i co z tego może wyniknąć. Może jakieś objawienie, może jakaś przemiana psychiczna, może jakiś wstrząs. Bo zauważyłem, że często te zdjęcia są odbierane jako taka ciekawostka, płyciej, że Witkacy wygłupia się, to jest niepoważne. A jednak myślę, że Witkacy stworzył ten swój rozbudowany wizerunek, stworzył obraz własnego, barwnego, wielokrotnego wizerunku, utrwalonego na fotografiach. Bawiło go eksperymentowanie z nieograniczonymi możliwościami wyobraźni. Niewątpliwie imponował gronu przyjaciół, czy uwielbiającym go kobietom, obserwującym jego performansowe zmagania w czasie spotkań towarzyskich. Jednakże owa skłonność artysty kryła poważniejsze przesłanie. Obecność obiektywu mobilizowała i pobudzała. Większość jego fotograficznych portretów przedstawia kreatywnego, pełnego temperamentu artystę, kolejne wersje indywiduum o różnorodnych obliczach. Niewiele portretów przedstawia Witkacego w stanie spoczynku czy zadumy, chociaż i to czasami wydaje się zagrane.

„Głębie witkacowskiej podświadomości" taki tytuł nosił katalog poprzedniej wystawy, która pokazywała najbardziej absurdalne miny Witkacego - przypomniał Stefan Okołowicz. W słowie do wystawy Stefan Okołowicz zaznacza, że w Witkiewicz w swych utworach dramatycznych, powieściach, na rysunkach i portretach pastelowych ukazał wyjątkową kolekcję interesująco skonstruowanych i psychologicznie skomplikowanych osobowości. Natomiast liczne fotografie dotyczyły zwłaszcza jego osoby - Witkacy chętnie demonstrował zdolności aktorskie, notorycznie ponawiał próby przeistoczenia się w kolejne, czasem kontrowersyjne postaci. Która z niezliczonej ilości fotografii przedstawia istotę Wit-kacowskiego Istnienia Poszczególnego - jedna, czy wszystkie razem? - pyta Stefan Okołowicz.

Twarze, miny, maski

Na 140. rocznicę urodzin Witkacego wybrał jego najciekawsze portrety. Wśród najbardziej popularnych wizerunków Witkacego są utrwalone fotograficznie maski.

- To twarze-maski z życia zmienionego w teatr przysparzają mu dziś sławy. Te, które wbrew swej sztuczności robią wrażenie nadrzeczywistych i naznaczonych tragizmem, w których tragedia sąsiaduje z groteską. Bo ze wszystkim, co stworzył, nawet w sferze drobiazgów, kojarzą się dzisiaj właśnie tragedia i groteska. Osobowość artysty, naznaczona „wichrem nieznanych przeciętnemu człowiekowi uczuć metafizycznych", wyłania się z kilku niezapomnianych portretów-masek - zaznacza Stefan Okołowicz. Przywołuje jedno z wcieleń z fotografii wykonanej przez Tadeusza Langiera w 1939 roku w Zakopanem. Jest to Witkacy-Napoleon. Z czasem, ku zaskoczeniu badaczy, maska Witkacego-Napoleona stała się jego najczęściej publikowanym wizerunkiem. Nie tylko w Polsce, lecz w wielu zagranicznych wydawnictwach dotyczących jego dzieł literackich, na plakatach wystaw muzealnych.

Innym znanym, często publikowanym tragicznym wizerunkiem-maską jest jeden z serii sześciu portretów Witkacego wykonanych przez Józefa Głogowskiego w 1931 roku. - Na podstawie dwóch przeciwstawnych w psychologicznym wyrazie zdjęć tej serii Bronisław Linke namalował w 1958 roku w technice gwaszu swój hołd dla zmarłego przyjaciela: niezwykły, nadrealny portret podwójny Jedno z oblicz tego wizerunku ma, jak wiadomo, twarz pogodną, naturalną, bez widocznych śladów gry, rozjaśnioną spokojem. Drugie, o zmarszczonych brwiach i zasępionym czole - to twarz tragicznego mędrca-wizjonera, katastrofisty. Istotne jest na tym portrecie rozmieszczenie postaci. Pomiędzy dwiema personami, czyli obliczami siebie, rozgrywa się pewien spektakl. Ta o twarzy spokojnej, aprobująca i pochwalająca życie, lokuje się na przednim planie w centrum, lecz spoza ramienia spogląda na nią - i na widza - Witkiewicz tragiczny. Linke trafnie uchwycił samą istotę dwoistości, będącej zasadą Witkiewiczowskiego wszechświata. A tym samym pojął, że istota rzeczy, sedno tej osobowości, mieści się „między", i ująć je można tylko „w relacji" - podkreśla Stefan Okołowicz.

Oprócz masek, zdaniem kolekcjonera, artysta doskonalił także miny. Te tworzone były w działaniach czysto doraźnych. Dlatego są bardzo czytelne, przesadnie groteskowe. Widza mają intrygować, a dla twórcy bywają reakcją na nudę metafizyczną i egzystencjalną.

Samotność twórcy

- W zabawach i na serio celebrował samo przybieranie masek. Maski nosił, bo maska to kamuflaż. Dlatego nie dostrzegano czasem, że jego twarz jest tą lub inną maską. Jednym z tych, którzy potrafili je uchylić, był Jan Leszczyński - przypomina Stefan Okołowicz i przywołuje słowa Jana Leszczyńskiego.

- „Kto nie znał go bliżej - pisał w księdze pamiątkowej z 1957 roku - dostrzegał przeważnie tylko maskę. Ta maska pokrywała dystans, który go dzielił od otoczenia; stwarzała sztuczną bliskość [...]. Gdy maska ta czasami opadała, ukazywał się na chwilę człowiek straszliwie samotny, ponury, rozbity wewnętrznie, wstrząsany potężnymi pasjami, miotany wichrem nieznanych przeciętnemu człowiekowi uczuć metafizycznych, człowiek wspaniały, twórczy i na wskroś tragiczny".

Kończąc wstęp do wystawy Stefan Okołowicz zaznacza, że jeszcze nie przebadano tekstów Witkiewicza pod kątem świadomości gry masek. Gdy to nastąpi, wyniki mogą okazać się zadziwiające. - A chodzi przecież nie tylko o teksty. Wiele swoich masek i min Witkacy programowo fotografował w formie autoportretów lub przy pomocy przyjaciół, znanych fotografów. Wymyślał je, zdejmował aparatem i wklejał do albumów w charakterze eksponatów prywatnego Muzeum Osobliwości. Chodzi o to, by owe wizerunki rozpoznawać i pojmować w przeznaczonej im roli - podsumowuje Stefan Okołowicz.

STEFAN OKOŁOWICZ - (ur. 1948), malarz, fotograf, witkacolog, współzałożyciel Instytutu Witkacego w Warszawie. Autor opracowań albumów (wraz z Ewą Franczak): Przeciw Nicości (1986), Anioł i Syn - 30 lat dialogu Stanisława i Stanisława Ignacego Witkiewiczów (2015). Autor wystawy „Amerykańska zabawa -portrety wielokrotne", która odbyta się we wrześniu 2022 roku w Galerii Sztuki Współczesnej BWA w Katowicach. 

Tytuł oryginalny

Drań Witkacy na nas patrzy

Źródło:

Tygodnik Podhalański nr 10

Data publikacji oryginału:

12.03.2025