EN

20.12.2022, 12:49 Wersja do druku

Baśń o wężowym sercu

„Baśń o wężowym sercu” wg powieści Radka Raka w reż. Beniamina M. Bukowskiego w Narodowym Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Rafał Turowski na stronie rafalturow.ski.

fot. Magda Hueckel / mat. teatru

Baśń, istotnie.

Może nie dla najmłodszych, gdyż na scenie pojawia się przemoc (acz za kulisami), gdy Pan Bogusz daje Jakóbowi baty za niesubordynację. Mamy więc opowieść o dawnych dawnych czasach, z bohaterem spotykającym na swojej drodze i ludzi ale i stwory rozmaite, w tym wypadku – jak łatwo zgadnąć – węże, które pomogą Jakóbowi spełnić jego marzenie – otóż chce być Jakób panem. Trochę po to, żeby się na Boguszu zemścić, ale głównie po to, żeby sprawdzić, jak to jest być kimś innym niż pozbawione właściwie wszelkich praw wsiowe popychadło. I to marzenie się spełni. Za jaką cenę? I czym tak naprawdę ów Pan różni się od swojego pachołka, który wkrótce z okrucieństwem przeleje hektolitry pańskiej krwi?

Spektakl jest grany na bardzo niewielkiej Nowej Scenie NST i nie mam pewności, czy aby duch Jakóba Szeli się na tej małej przestrzeni ździebko nie dusił, jabłonka zajmowała połowę przestrzeni, mieliśmy i siedmioro aktorów na scenie, do tego piękne projekcje, ale zamiast kameralności poczułem się nieco klaustrofobicznie. Kto wie, czy nie był to zabieg celowy?

Spektakl jest znakomicie zagrany, wspomnę tylko o rolach głównych - świetny Łukasz Szczepanowski jako Jakób, i bardzo wiarygodny - nie wiem, czy to komplement:) - w roli Bogusza - Łukasz Stawarczyk.

Źródło:

www.rafalturow.ski/teatr

Link do źródła