"Kuchnia Caroline" Torbena Bettsa w reż. Jarosława Tumidajskiego w Teatrze Współczesnym w Warszawie, pokaz online. Pisze Artur Stanek.
Teatr Współczesny w Warszawie, „specjalizujący się” w wystawianiu współczesnych sztuk obyczajowych, zaprasza na pokazy online brytyjskiego komediodramatu „Kuchnia Caroline” Torbena Bettsa w reżyserii Jarosława Tumidajskiego.
Kilka słów o fabule: Caroline Mortimer (Monika Krzykowska), gwiazda telewizyjna prowadząca uwielbiany przez widzów program kulinarny, ma kochającego męża Mike’a (Andrzej Zieliński) i dorosłego syna Leo, który właśnie z wyróżnieniem ukończył Cambridge. Główna bohaterka postrzegana jest jako kobieta sukcesu na polu zawodowym i rodzinnym, lecz to tylko pozory. Wraz z akcją sztuki odsłaniane są kolejne elementy życia na pokaz. Caroline często odwołuje się do wiary (a może jest tylko bigotką?), bardzo dba o pozory, ukrywa problem alkoholowy, zdradza męża ze stolarzem Greamem (Szymon Mysłakowski), a także nie mówi mężowi o osobistej tajemnicy syna Leo (w tej roli gościnnie wystąpił Konrad Szymański).
Komediodramat Torbena Bettsa niespiesznie nabiera tempa (mankament utworu i inscenizacji w początkowej fazie), ale wszystko zmienia się wraz z pojawieniem się na scenie kolejnej postaci – Sally, żony Greame'a (genialna Katarzyna Dąbrowska). Jak dalej potoczyła się akcja sztuki nie będę oczywiście zdradzał, ale napiszę tylko, że obrót zdarzeń nie będzie słodki jak deser z kulinarnego programu telewizyjnego. Z czasem „Kuchnia Caroline” staje się coraz bardziej gorzka i dramatyczna, nie tracąc przy tym akcentów komediowych.
Walorem spektakli wystawianych przy Mokotowskiej jest aktorstwo najwyższej próby. Aktorzy Teatru Współczesnego w Warszawie niejeden raz udowodnili, że potrafią dobry, ale niewybitny tekst dramatu podnieść na wyższy poziom. Tak było np. ze spektaklem „Saszka. Sen w dwóch aktach” Dmitrija Bogosławskiego w reż. Wojciecha Urbańskiego (ze świetnymi rolami m.in. Borysa Szyca i Moniki Kwiatkowskiej) – tak jest w przypadku sztuki Torbena Bettsa.
W spektaklu w reżyserii Jarosława Tumidajskiego wybitną rolę zagrała Katarzyna Dąbrowska. Dyskretnymi środkami, unikając przerysowania, ale nie pozbawiając postaci elementów komediowych, aktorka znakomicie zbudowała postać Sally, chorej psychicznie żony Greame'a. Zjawiskowa kreacja Katarzyny Dąbrowskiej to jednoznacznie najlepsza rola w przedstawieniu – to aktorska ekstraklasa nie tylko Teatru Współczesnego. Gdyby nadal były przyznawane Feliksy Warszawskie, aktorka nie miałaby konkurencji w kategorii najlepsza rola drugoplanowa. Nie trzeba grać Szekspira czy Czechowa, by dotrzeć w zagranej roli do istoty i aktorstwa, i człowieczeństwa (pamiętam oczywiście znakomitą Gertrudę z „Hamleta” w reż. Macieja Englerta w interpretacji Katarzyny Dąbrowskiej).
Grająca główną rolę Monika Krzykowska wspaniała jest już w początkowej scenie próby do programu kulinarnego, w której do złudzenia przypomina polską celebrytkę, prowadzącą swego czasu program poradnikowy w jednej z komercyjnych stacji, a następnie perfekcyjnie i wiarygodnie buduje postać zakłamanej Caroline. Aktorce nie ustępuje Andrzej Zieliński – bardzo dobry w roli Mike’a.
W spektaklu wystąpiło dwoje młodych aktorów: Vanessa Aleksander i Konrad Szymański, których miałem okazję oglądać w przedstawieniach dyplomowych w Akademii Teatralnej w Warszawie. Oboje znakomicie zaprezentowali się w spektaklu „Każdy musi kiedyś umrzeć Porcelanko, czyli rzecz o wojnie trojańskiej” w reż. Agaty Dudy-Gracz, a aktor świetnie zagrał Osipa w „Płatonowie” w reż. Moniki Strzępki.
W „Kuchni Caroline” Konrad Szymański nie zawiódł w roli Leo, natomiast nie przekonała mnie Vanessa Aleksander w roli Amandy, ekscentrycznej asystentki Caroline. Aktorka zagrała w sposób serialowo-telenowelowy i - niestety - technicznie (dykcja) odstawała od znakomitych aktorów Współczesnego. I nie mam na myśli pierwszej sceny, w której Vanessa Aleksander gra ze szwedzkim akcentem – akurat w tej scenie była bardzo dobra.
W przedstawieniu wystąpił także jeden z najciekawszych aktorów Teatru Współczesnego – Szymon Mysłakowski. Myślę, że papierowa postać Greame'a nie pozwoliła aktorowi na pokazanie pełni aktorskich umiejętności. Czekam na kolejne znakomite role aktora, takie jak doktor Bormental w „Psim sercu” w reż. Macieja Englerta, Jerzy w niedocenionym, a wybitnym spektaklu „Trzecia pierś” w reż. Jarosława Tumidajskiego, czy koncertowo zagrana postać Pana Pierdzimordy w przedstawieniu „Będzie pani zadowolona, czyli rzecz o ostatnim weselu we wsi Kamyk” w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze Nowym w Poznaniu.
Wybitna scenografia Katarzyny Sobańskiej i Marcela Sławińskiego, wraz ze znakomitą reżyserią światła Katarzyny Łuszczyk, bezbłędnie pomogły w zbudowaniu nastroju i dramaturgii przedstawienia (np. kapitalne sceny z burzą w tle). Gdyby nie problemy bohaterów przedstawienia, można by powiedzieć, że każdy chciałby mieć tak piękną kuchnię, jak ta zaprojektowana przez autorów scenografii do „Kuchni Caroline”.
Burza w życiu scenicznej Caroline i jej rodziny brzmi niczym przestroga dla każdego widza, poszukującego mądrego spektaklu obyczajowego z przesłaniem. Warto, a nawet trzeba, zobaczyć smakowitą teatralnie „Kuchnię Caroline” w reżyserii Jarosława Tumidajskiego. Na najbliższą sobotę i niedzielę zaplanowano kolejne pokazy online.
I gwarantuję jeszcze jedno: Teatr Współczesny w Warszawie, jak zawsze, zadbał o bardzo dobrą jakość techniczną prezentacji. Za jakość artystyczną i techniczną pokazów online zasłużone brawa i podziękowania należą się aktorom, zespołowi realizatorów z Teatru Współczesnego (w szczególności: Piotrowi Bernatowi – za zdjęcia, Jakubowi Motylewskiemu – za montaż) i rzecz jasna dyrektorowi Maciejowi Englertowi.