Adaptacja Zadary i Wysockiej na celownik bierze coś, nad czym większość z nas mniej lub bardziej się zastanawia - sens życia. A im większy wkoło chaos, im szybciej wszystko, co znamy, się rozpada, im więcej znikania i śmierci, tym bardziej tego sensu szukamy - czy jest więc lepszy czas na zajęcie się tym tematem? Pisze Mike Urbaniak w Wysokich Obcasach.
Zespół Teatru Powszechnego w Warszawie po raz drugi postanowił zmierzyć się z kolejną wielką powieścią Olgi Tokarczuk. Kolejną, bo przypominam, że pięć lat temu na deski Powszechnego Ewelina Marciniak przeniosła już „Księgi Jakubowe”. Jest to wielce rozbuchana inscenizacja, która na cztery bite godziny zabiera widzów do absolutnie cudownego wizualnego świata stworzonego przez odpowiedzialną za scenografię, kostiumy i światło Katarzynę Borkowską. Problem z tym spektaklem polega jednakowoż na tym, że zginęła gdzieś w owym rozbuchaniu główna postać, czyli grany gościnnie przez Wojciecha Niemczyka Jakub Frank. Chyba nawet sama reżyserka nie była do końca zadowolona z rezultatu tej niełatwej pracy i postanowiła się po raz kolejny zmierzyć z tym samym dziełem, ale nie po polsku, tylko po niemiecku, i nie w Warszawie, ale w Hamburgu. Premiera „Die Jakobsbücher” w Thalia Theater planowana jest na wiosnę tego roku, o czym Marciniak opowiadała niedawno w „Wysokich Obcasach”.
Powszechny tymczasem wziął się do „Biegunów”, za których Olga Tokarczuk 14 lat temu dostała Nagrodę Literacką „Nike”, a nieco ponad dekadę później Nagrodę Bookera. Tytuł jej książki inspirowany jest oczywiście jak najbardziej prawdziwymi biegunami, którzy mniej więcej w połowie XVIII wieku wyrodzili się z prawosławnych staroobrzędowców, by wyruszyć w drogę i już nigdy się nie zatrzymać. Wierzyli bowiem bieguni, że walki ze Złem nijak się wygrać nie da, więc jedynym sensownym rozwiązaniem jest nieustająca ucieczka przed nim.
Kiedy już kilka lat temu „Biegunów” postanowił do teatru przenieść Michał Zadara, nasza noblistka zareagowała na to zdziwieniem i rzekła, „że ten materiał do teatru zupełnie się nie nadaje” – opowiedział niedawno reżyser w rozmowie z Michałem Nogasiem. Olga Tokarczuk najwyraźniej zapomniała, że ma do czynienia z twórcą, który jako jedyny w historii wystawił onegdaj w całości „Dziady” Adama Mickiewicza, choć wszyscy powtarzali, że jest to niemożliwe. Tymczasem „Dziady” od początku do końca, grane w zamordowanym potem przez władze województwa dolnośląskiego wspaniałym Teatrze Polskim we Wrocławiu (RIP), okazały się wielkim sukcesem nie tylko artystycznym, ale też frekwencyjnym. Ku zdziwieniu niemal wszystkich ludzie niczego bardziej nie pragnęli, niż siedzieć zyliard godzin z teatrze i oglądać „Dziady”. Rzecz niepojęta! No, ale jak pisał kiedyś Tacyt o ziemiach, na których jakieś 800 lat później powstanie zalążek państwowości Polan: „W tym punkcie kończy się nasza wiedza o świecie”. Do dzisiaj wiele się nie zmieniło, nikt umysłowością swoją Polski i Polaków ogarnąć nie potrafi.
A ogarniać jest co, wie o tym doskonale Michał Zadara, który sceniczną adaptację grubo ponad 100 pozornie luźno powiązanych ze sobą rozdziałów „Biegunów” stworzył wspólnie z Barbarą Wysocką, swoją partnerką w życiu i w teatrze. Adaptację, która na celownik bierze coś, nad czym większość z nas mniej lub bardziej się zastanawia – sens życia. A im większy wkoło chaos, im szybciej wszystko, co znamy, się rozpada, im więcej znikania i śmierci, tym bardziej tego sensu szukamy – czy jest więc lepszy czas na zajęcie się tym tematem? Jest to naturalnie pytanie retoryczne.
„Biegunów” w wersji work-in-progress mogli obejrzeć podczas niedawnego festiwalu Boska Komedia w Krakowie ci, którzy oglądają teatr w internetach. Była wśród nich także i Tokarczuk, która do owego oglądania zasiadała z nieufnością, a skończyła – zdaje się – uspokojona. Po pokazie powiedziała o Zadarze, że miała wrażenie, iż „to jest reżyser, który zawsze z pewną odpowiedzialnością i uwagą odnosi się do tekstu, i to już mi dało taki rodzaj spokoju”. Jest to oczywiście nie li tylko wrażenie pisarki, ale zwyczajny fakt. Z tego właśnie znany jest Zadara, który wyrąbał sobie miejsce w polskim świecie teatralnym właśnie czułym podejściem do literatury, szczególnie polskiej klasyki. Zadara szanuje autorów, szanuje tekst, szanuje intencje literackiego dzieła, co oczywiście nie przeszkadza mu w krytycznym do literatury podejściu, którym podzieli się z nami premierowo 30 stycznia na VOD Teatru Powszechnego w Warszawie.
Bieguni, Olga Tokarczuk, reż. Michał Zadara, Teatr Powszechny w Warszawie - premiera 30 stycznia na VOD Teatru Powszechnego.