EN

21.05.2024, 15:15 Wersja do druku

#DO_SIECI_WRÓĆCIE_SWEJ czyli „Jesus Christ Superstar” w Operze Lubelskiej

„Jesus Christ Superstar” w reż. Tomasza Manaw Operze Lubelskiej. Pisze Maciek Gogołkiewicz na stronie Musicalowe.Info Podcast.

fot. mat. teatru

Jak przyjęlibyśmy Jezusa współcześnie? Czy jego słowa przebiłyby się przez hałas i zło tego świata, przez biały szum telewizyjnych ekranów? Czy działalność Jezusa śledziłyby kamery monitoringu? Czy jego ukrzyżowanie mogłoby się stać spektakularnym wydarzeniem social mediów? A może zamiast biczowania wystarczyłby hejt internetowych komentarzy? Ile trwałby ten wirtualny lincz? Czy potem każdy wróciłby do swojej internetowej... sieci? Nad odpowiedziami na tak postawione pytania, pozwala zastanowić się najnowsza realizacja "Jesus Christ Superstar" w reżyserii Tomasza Mana na scenie Opery Lubelskiej. Mający ponad 50 lat musical Andrew Lloyd Webbera w wykonaniu lubelskich artystów zaskakuje świeżością, a libretto Tima Rice'a zadziwia aktualnością. Bo dzięki kilku reżyserskim zabiegom powstaje - bliski naszej rzeczywistości - spektakl o ludzkich emocjach, o miłości i zdradzie, o zadziwiającej roli vox populi. Z czytelnikami Musicalowe.info dzielę się moimi wrażeniami. (Fot. Natalia Rudenco - FB Opera Lubelska)

Czy widziałem wcześniej "Jesus Christ Superstar"? Tak! Pełną mistycyzmu wersję Jakuba Wociala i Santiago Bello na scenie Teatru Rampa w Warszawie, oraz zachwycającą wokalnie wersję Teatru Muzycznego w Poznaniu wyreżyserowaną przez Sebastiana Gonciarza. Czy próbowałem porównywać z nimi inscenizację Opery Lubelskiej w reżyserii Tomasz Mana? Nie! Pozwoliłem sobie na komfort przeżycia tego musicalu / rock-opery na nowo. Czego się obawiałem? Że - przyzwyczajony do kameralności spektaklu (Teatr Rampa) - w tej realizacji zginie on na ogromnej scenie Centrum Spotkania Kultur w Lublinie. Obawy okazały się niepotrzebne, bo mimo, że scenografia lubelskiego "Jesus Christ Superstar" jest ograniczona do minimum, jest symboliczna, a nawet momentami jej nie ma, to reżyserowi i choreografce udało się namalować przepiękne sceniczne obrazy. I ogromna w tym zasługa Baletu, Chóru oraz Młodzieżowego Chóru Opery.

POSŁUCHAJ ODCINKA PODCASTU O PRZYGOTOWANIACH DO PREMIERY

POSŁUCHAJ na SPOTIFY, APPLE PODCAST, YOUTUBE, GOOGLE PODCASTY

Oglądanie choreografii zaprojektowanych przez Iwonę Runowską sprawiło mi ogromną przyjemność, tym bardziej, że zespół baletowy Opery należy do najlepszych w Polsce i idealnie potrafi odnaleźć się w każdym rodzaju tańca. W tej inscenizacji widać to już od uwertury, przez kabaretowy song Heroda czy "Wierzę w ciebie Jezu", aż po poruszający niesamowitym kontrastem "Superstar", gdzie za uśmiechniętymi, energicznie tańczącymi tancerkami baletu, w tle obserwujemy drogę Jezusa na krzyż i... zakładanie cierniowej korony.

Niesamowicie czytelne w odbiorze kostiumy przygotowała Anetta Piekarska - Man. Chwilami można ulec wrażeniu, że część artystów weszła na scenę bez przebierania się. Współczesne kostiumy dominują w spektaklu. Judasz dostał spodnie i marynarkę w kolorze żółtym, w średniowieczu uznawanym za kolor zdrady i fałszu. Dodatkowo założył "firmowy" t-shirt z nadrukiem plakatu spektaklu. Maria Magdalena w zielonych kozakach i różowej peruce (skrywającej piękną fryzurę, którą oglądamy w dalszej części spektaklu). Czerwony kostium Piłata ze złotymi butami i pomarańczowe futro Heroda patrzącego na świat spod zmysłowo podkręconych rzęs. Pałac Heroda to również jedna z ciekawszych scenograficznych lokacji tego musicalu. Wykafelkowane ściany przyozdobione prysznicowymi deszczownicami. Na środku złota wanna. To również pomysł Piekarskiej - Man. Ważną rolę odgrywają w spektaklu wizualizacje Zuzanny Piekarskiej (również autorki plakatu). Wyświetlane na ogromnym ekranie pozwalają odnaleźć się w poszczególnych miejscach. Widzimy: panoramę miasta, klubowe neony, świątynię, miejskie mury oraz - co robi największe wrażenie i przenosi w centrum wydarzeń to - "podgląd z monitoringu" śledzącego poczynania Jezusa. Światło w spektaklu wyreżyserował Marcin Nogas.

We wstępie wspomniałem o ogromnej roli Baletu, Chóru oraz Młodzieżowego Chóru Opery. Tworzone przez ten zespół sceny zbiorowe, nie tylko wypełniają ogromną przestrzeń sceny, ale dzięki swojemu rozbudowaniu i właściwemu poprowadzeniu ruchu, tworzą niezapomniane chwile tego spektaklu. To m.in. scena z utworem "Hosanna", wizyta Jezusa w świątyni wypełnionej handlarzami oraz wszelkim złem tego świata (przerażająca scena napaści? gwałtu? na odległym planie), czy perfekcyjnie pokazana wścibskość ludzi, podglądających przesłuchanie Jezusa przez Piłata, aż po jedną z najlepszych(!) scen, w której chorzy, proszący o uzdrowienie doprowadzają Jezusa do wykrzyczenia słów: "uzdrówcie się sami". Podkreślę! Wyjątkowy moment, podobnie jak samo ukrzyżowanie w otoczeniu nagrywających to wydarzenie smartfonów... Takich fizycznych, psychicznych, publicznych "ukrzyżowań" mierzonych serduszkami, lajkami oraz innymi emotikonami we współczesnym internecie nie brakuje. Porusza również scena biczowania z Kajfaszem przekupującym i podburzającym tłum oraz Marią Magdaleną, który za wszelką cenę chce uratować... ukochanego mężczyznę. Tak, relacja Maria Magdaleny i Jezusa w tej inscenizacji musicalu jest bardzo ludzka, przyziemna, odarta z boskości.

Spektakl obejrzałem 9 maja i to obsady z tego dnia dotyczą moje wrażenia. W rolę Jezusa wcielił się Marcin Zagrodnik. Niesamowite brzmienie głosu, idealnie dopasowane do rockowego charakteru "Jesus Christ Superstar". Jak dla mnie Zagrodnik to "gwiazda gwiazd", a wykonane przez niego "Getsemani" ("Jedno powiedzieć chcę") to "hitów hit". W postaci Jezusa zabrakło mi nieco emocji, którymi obficie obdzielił widzów Jakub Gąska grający Judasza. I to właściwie dzięki jego kreacji utwierdziłem się w przekonaniu, które towarzyszy mi od dawna, że "Jesus Christ Superstar" to opowieść o... Judaszu. O roli jaką ma do odegrania w historii Jezusa. Każdy song wykonywany przez Jakuba Gąskę to potwierdzał. Dodam, że Jakub jest śpiewakiem operowym, tenorem i dlatego nisko chylę głowę przed tym artystą za to jak dobrze sobie poradził z rockowymi "górami'. No i do tego... emocje - nie tylko w głosie, ale i w ruchu ciała, gestach, spojrzeniach czy np. zaciśniętych pięściach. Jedna z piękniejszych scen z udziałem Jakuba Gąski to moment, gdy Jezus przytula go do siebie. Do łez wzruszyła mnie ostatnia scena pierwszego aktu: song Judasza i kapłanów. Rozpacz Judasza jest przytłaczająca i powoduje, że na przerwę wychodzi się poruszonym. Postać Piłata brawurowo, z całym spektrum wewnętrznych dylematów granego przez siebie bohatera, zbudował na scenie Patrycjusz Sokołowski, solista Opery Lubelskiej.

Marię Magdalenę zagrała Dorota Szostak-Gąska. Domyślam, że i dla niej stworzenie tej postaci mogło być dużym wyzwaniem. Najlepsza scena z jej udziałem to moment, gdy walczy o Jezusa w domu Piłata. Nieprawdopodobne jest jak w prostych gestach artystka ta wyraziła miłość do drugiego człowieka, chęć walki o jego życie, a jednocześnie strach i przerażenie. Przepięknie zaśpiewane "Jak mam go pokochać" oraz "Jest wszystko w porządku", czy duet wykonywany z Michałem Dudkowskim, grającym Piotra. Dudkowski doskonale odnajduje się w swojej postaci, a wykonywane przez niego "Nie znam go" pokazuje świetne umiejętności wokalne tego artysty. Żałuję, że grający Szymona Zelotę Dominik Rybiałek, ma tak mało do wyśpiewania w "JChS", bo jego głosu można słuchać bez końca. W wykonywanym przez niego "Wierzę w ciebie Jezu" Rybiałek śpiewa trzymając przy ustach megafon (atrapę megafonu?). Szkoda, że dla "uwiarygodnienia" i wzmocnienia songu nie słyszymy głosu przechodzącego przez megafon. Kamil Dominiak jako Król Herod dostał "najlepszy" song musicalu; utwór i kreację postaci, o których długo się rozmawia po spektaklu.

Kajfasza zagrał Dariusz Machej, ale to postać Annasza była dla mnie największym zaskoczeniem, a dokładniej... głos Artura Buczaka. Brawo! Gratulacje dla kapłanów, których zagrali: Rafał Nachciński, Paweł Maciałek, Andrzej Gładysz i Tomasz Piróg.

Oczywiście nie może zabraknąć dobrych słów pod adresem muzyków pod batutą Łukasza Sidoruka: Orkiestry Opery Lubelskiej oraz rockowego bandu. Jestem pełen uznania za pełne emocji i barw wykonanie muzyki Andrew Lloyd Webbera. Naładowany energią songów, nasyconych rockowym brzmieniem gitar, z nieukrywaną przyjemnością zanurzałem się w orkiestrowych dźwiękach w "Jak mam go pokochać", w duecie Marii Magdaleny i Piotra, czy przepięknym utworze kończącym spektakl.

Tytuł oryginalny

#DO_SIECI_WRÓĆCIE_SWEJ czyli "Jesus Christ Superstar" w Operze Lubelskiej

Źródło:

Musicalowe.Info Podcast
Link do źródła

Autor:

Maciek Gogołkiewicz

Data publikacji oryginału:

13.05.2024